[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mość, ale pani ojciec miał kolejny udar. Gdyby mogła pani przyjechać jak najprędzej...
- Zaraz tam będę - odpowiedziała odruchowo.
Gdyby miała czas na zastanowienie, być może zdobyłaby się na odmowę. Jednak
teraz nie miała wyjścia.
- Co się stało? - spytał Nick.
- Ojciec miał udar.
- Do diabła - mruknął, odwracając się.
W jego spojrzeniu dostrzegła poczucie winy, czego zupełnie nie rozumiała.
- Muszę jechać.
- Jasne. Chcesz, żebym pojechał z tobą?
- Nie. Dam sobie radę. - Pogłaskała go po policzku. - Wrócę szybko i jeszcze po-
gadamy.
R
L
T
ROZDZIAA TRZYNASTY
Brittany zatrzymała się w wejściu do pokoju ojca. W łóżku leżał człowiek, który
starał się zamienić jej życie w piekło. Mimo wszystko nie zasługiwał na takie cierpienie.
Właściwie nie wiedziała, czy przyszła z poczucia obowiązku, czy z oczywistej troski o
członka rodziny. Na pewno nie była to miłość. Wyzbyła się tego uczucia, gdy pierwszy
raz podniósł na nią rękę.
- Tato? - odezwała się, podchodząc na palcach.
Starzec spojrzał na nią i odwrócił się do ściany.
- Wyjdz i pozwól mi umrzeć w spokoju - powiedział chrapliwym głosem.
W odruchu współczucia dotknęła jego ręki.
- Nie umierasz. Lekarze mówią, że miałeś lekki atak i nic ci nie grozi.
Gdy odwrócił się do niej, odruchowo się cofnęła. Próbowała przypomnieć sobie,
kiedy ostatni raz rozmawiała z nim bez lęku. Miała szesnaście lat, było to w przeddzień
śmierci mamy.
- Co ci idioci mogą wiedzieć? Wpakowali we mnie mnóstwo leków i myślą, że je-
stem cudownie uzdrowiony.
Nie miała ochoty na kłótnię. Lekarz powiedział jej, że Darby jest w niezłym stanie.
- Dlaczego przyjechałaś? Pokłóciłaś się z tym twoim mężem? - spytał z niechęcią.
- Jestem szczęśliwa z Nickiem. My...
- Szczęśliwa? Głupia jesteś. Ten sukinsyn ożenił się z tobą z zemsty. Nawet przy-
jechał tutaj, żeby się pochwalić. - Britt nie miała ochoty słuchać starca, który każdym
słowem usiłował zatruć życie ludziom wokół, jednak tym razem wyczuła, że ma jej do
przekazania ważną informację. - Nienawidzi mnie od dnia, kiedy dogadaliśmy się w
pewnej sprawie - powiedział, co wzmogło jej czujność. Zauważył jej zainteresowanie. -
Założę się, że nic ci nie powiedział. Przestał kręcić się koło ciebie, a ja nie przejąłem za-
dłużonej plantacji jego durnego ojca.
Poczuła szum w głowie. Starała się oddychać głęboko i powoli, żeby uspokoić ser-
ce, które gwałtownie przyspieszyło rytm.
Starzec roześmiał się z satysfakcją.
R
L
T
- Tak, wyłącznie słodka zemsta. Mancini musi być zachwycony waszym tak zwa-
nym małżeństwem.
Nick nie kochał jej, a ślub był dla niego tylko grą. Zrozpaczona biegła korytarzem,
by jak najszybciej znalezć się na świeżym powietrzu. Obiecała sobie, że już nigdy nie
pozwoli, by Nick Mancini oszukał ją kolejny raz.
Gdy Brittany dotarła do hotelu, jej nerwy osiągnęły punkt wrzenia. Chciała jak naj-
szybciej spakować rzeczy i wsiąść do pierwszego samolotu lecącego do Londynu. Jednak
najpierw musiała powiedzieć Nickowi, co o nim myśli. Przed dziesięcioma laty pozwoli-
ła, by on decydował o ich wspólnym życiu. Tym razem przyszła jej kolej.
Wpadła do pokoju. Nick spojrzał jej w oczy.
- Jak ojciec? - spytał.
- Może ty mi powiesz? - Zatrzasnęła drzwi.
- Widzę, że jesteś zdenerwowana po wizycie...
- Zemściłeś się na nim. Jesteś z tego dumny?
Wstał zza biurka i podszedł do niej.
- O czym mówisz?
- Nie udawaj! - zawołała, odpychając go od siebie. - Powiedział mi o waszej umo-
wie. Wybrałeś swojego ojca, nie mnie! Mogę zrozumieć, że wolałeś rodzinę, ale przy-
najmniej mogłeś mi o tym powiedzieć, do diabła! Wiesz, ile mnie kosztowało rozstanie z
tobą? Masz o tym pojęcie?
Pchnęła go jeszcze raz, ale już dużo słabiej. Mijała jej złość i pojawiło się cierpie-
nie.
- Pozwól mi wyjaśnić...
- Nie trudz się. Rozumiem, że wtedy mnie nie kochałeś, a tym bardziej teraz. - Nie
powstrzymała szlochu. %7łałosny obrazek, pomyślała. Jeszcze tylko tego brakowało.
- Niczego nie zrozumiałaś. - Chwycił ją za ręce, popatrzył na nią z troską i posadził
na fotelu.
- Czyżby? Ojciec mówił całkiem logicznie - stwierdziła.
- Przed wyjazdem do Londynu spędziłaś miesiąc w Brisbane, pamiętasz? Darby
myślał, że wyjechałaś na wakacje i niedługo wrócisz. Zagroził mi, że jeśli nie zostawię
R
L
T
cię w spokoju, przejmie plantację taty - mówił z nieukrywaną złością. - Po odejściu ma-
my tylko praca na farmie trzymała ojca przy życiu. Nie mogłem dopuścić, by Darby go
zrujnował. Zrobiłem więc to, co uważałem za najlepsze wyjście. Miał wierzyć, że o tobie
zapomniałem.
Do diabła z ojcem i Nickiem, pomyślała. Nie mogła mieć pretensji, że syn starał
się pomóc ojcu, ale nadal nie wszystko było jasne.
- Przecież zerwałeś ze mną wcześniej, przed wyjazdem do Brisbane.
- Nie chciałem, żebyś wyjechała - przyznał ze smutkiem. - Miałaś swoje marzenia,
ja też. Jednak mnie zależało na czym innym niż tobie. W tamtych czasach nie mieliśmy
szans na wspólne życie.
Wiedziała, że mówił szczerze. Przełknęła napływające łzy.
- A teraz? Nasze małżeństwo...
- Nie było żadną cholerną zemstą - stwierdził dobitnie. - Naprawdę sądzisz, że
mógłbym cię wykorzystać w tak prostacki sposób? - Ukląkł przy niej, ujął jej dłonie.
- Sama nie wiem, co myśleć. - Czuła, że nigdy nie uwolni się od wątpliwości.
- Więc nie myśl. Nasze małżeństwo początkowo było tylko biznesem. Tylko dlate-
go zależało mi na ślubie. Teraz chcę prawdziwego związku. Nadal chcesz tego samego? -
spytał, szukając jej spojrzenia.
W odpowiedzi lekko skinęła głową. Nie mogła zdobyć się na nic więcej. Przekona-
ła się już, że słowa są niewiele warte. Gdy ojciec obrzucał ją wyzwiskami i bił, potem
potrafił zdobyć się na przeprosiny, które niczego nie zmieniały. Przepaść między nimi
stawała się coraz większa.
- Wyjeżdżam do Londynu - oświadczyła.
- Kiedy? - Twarz mu pobladła.
- Jutro.
- Przecież mówiłaś o prawdziwym małżeństwie... Chyba nie uwierzyłaś Darby'em-
u?
- Wierzę tylko tobie, ale mam pracę, której nie mogę tak po prostu rzucić. Zajmu-
jesz się biznesem, więc doskonale to rozumiesz. - Specjalnie użyła tego argumentu. Suk-
ces w interesach Nick osiągnął ciężką pracą i potrafił docenić to u innych.
R
L
T
Przytulił ją mocno.
- Red, wiesz, że cię kocham, prawda?
- Słyszę to od ciebie po raz pierwszy. Skąd miałabym wiedzieć?
- Mogłaś domyślić się bez najmniejszego trudu.
- Kiedy? Gdy dziesięć lat temu nie powiedziałeś mi prawdy, czy może gdy zapro-
ponowałeś mi biznesowe małżeństwo?
Delikatnie pogłaskał ją po policzku.
- Każda nasza wspólna noc była prawdziwa, każda chwila, gdy miałem cię w ra-
mionach. Tego nie można udawać ani o tym zapomnieć.
- Nie zapominam.
- Czyżby? - spytał, wypuszczając ją z uścisku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl