[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Quinn, przepraszam cię mówiła tymczasem
Faith. Nie chciałam cię tak zranić, ale też nie chciałam
zrujnować ci życia.
Ty głupia babo! wybuchnął, porywając ją w ra-
miona. Nie zdajesz sobie sprawy, żezłamałaś mi życie,
wyjeżdżając z Rookmere?! Przez te wszystkie lata
żyłem na pół gwizdka, bo ty jesteś moją drugą połową!
142 JOSIE METCALFE
Pochylił się, by ją pocałować. Scałowując jej łzy,
myślał o tym, ile razy płakała od dnia tej dramatycznej
decyzji. Ile odwagi musiała kosztować ją samotna walka
z przeciwnościami losu. Nigdy sobie nie wybaczy, żego
wtedy przy niej nie było, ale jeśli to od niego ma zależeć,
dłużej już nie będzie sama.
Powiedz mi teraz, co widzisz poprosił ją jakiś
czas pózniej, całując ją w szyję.
Im bardziej nad tym się zastanawiał, tym więcej
przypominał sobie przejawów niedowidzenia. To nie
tylko te ciemne okulary. A on brał je za jeden z at-
rybutów wielkiej gwiazdy!
Myślałam, żenigdyotoniezapytasz. Aledobrze, że
najpierw wyjaśniliśmy sobie inne, ważniejsze sprawy.
Jeszcze ważniejsze zostawiłem na potem. Jeśli
nam się uda... ale nie powinienem się tak przechwalać.
Promieniał, słysząc jej radosny śmiech.
Dlaczego? Taką witalnością w twoim wieku nale-
ży się chwalić.
W moim wieku? obruszył się. Zmiem zauwa-
żyć, że jestem od ciebie starszy tylko o parę miesięcy!
Faith powstrzymała się od komentarza.
Nie przyszło mi to do głowy. Pogładziła go po
twarzy. Widzę światło i mrok, a czasami zamazane
sylwetki ludzi w ruchu. Ale nie widzę szczegółów.
Zawsze będziesz dla mnie wysokim, ciemnowłosym,
przystojnym młodym człowiekiem, którego pokocha-
łam, bo nigdy nie zobaczę cię, jak będziesz stary.
Pozwolił sobie na jakąś dowcipną ripostę, ale już
wiedział, że Faith jeszcze nie straciła wzroku całkowi-
cie. Może dzięki postępowi, jaki poczyniła medycyna od
JOSIE METCALFE 143
czasu diagnozy owego lekarza, jest szansa przywrócić jej
widzenie, choćby na tyle, by zobaczyła, jak on siwieje?
Ten problem musi poczekać do następnego dnia, lecz
Quinn przysiągł sobie, że zaakceptuje jej decyzję.
Teraz, za parę godzin, ich syn wróci ze szpitala, a oni
są umówieni z architektem, ale to jest bez znaczenia
wobec tego, że trzyma ją w ramionach oraz że nie ma już
między nimi żadnych tajemnic.
Wobec tego kiedy ślub? zapytał.
Miał nadzieję, że nie wyczuła w jego głosie wahania,
bo zdawał sobie sprawę, że jeśli lata temu nie należał do
jej sfery, to teraz, gdy stała się gwiazdą światowej sławy,
dzielą ich całe lata świetlne.
Mimo wszystko chcesz się ze mną ożenić?
Zawsze tego chciałem. Gdybyś znowu nie zjawiła
się w moim życiu, zostałbym zgorzkniałym starym
kawalerem, który usycha z miłości do kobiety, którą
utracił. Quinn wierzył w każde swoje słowo.
Faith odwróciła się nieco, by sięgnąć po oprawioną
fotografię stojącą na nocnej szafce. Idąc za jej wzro-
kiem, Quinn zauważył, że na ramce wisi złoty łańcuszek.
To jest pierścionek, który mi dałeś. Oparłagłowę
na jego ramieniu. Wędrował ze mną po całym świecie,
bo nie mogłam się z nim rozstać.
Quinn rozpiął zapięcie i zsunął pierścionek.
Czy teraz go włożysz, Faith? Czy tym razem
wyjdziesz za mnie i będziesz moją miłością do grobowej
deski?
Z przyjemnością. I z rozkoszą będę miłością two-
jego życia odparła wzruszona do łez.
144 JOSIE METCALFE
Mamo! Tato! Już jestem! DJ wpadł przez od-
nowione drzwi domu zarządcy rezydencji Barton.
Quinn czuł, jak serce w nim rośnie, ilekroć słyszał, że
jego syn akceptuje ich związek. Uśmiechnął się też na
myśl, że oto prysł spokój ich wspólnego poranka. No, na
tyle spokojnego, na ile potrafili nie denerwować się,
oczekując wyników egzaminów DJ-a. Jeśli otrzyma
oceny, na które liczył, rozpocznie studia w tym samym
szpitalu, w którym kiedyś uczył się Quinn.
Jestem tak spięta, jak wtedy, kiedy czekaliśmy na
nasze wyniki szepnęła Faith.
No i jak? zapytał Quinn, gdy DJ stanął w progu
kuchni. Masz takie oceny, na jakich ci zależało?
Jasne odparł DJ beztrosko, jakby nie zdawał so-
bie sprawy, że przez kilka tygodni zadręczał ich z powo-
du każdego kolejnego egzaminu. Po chwili jednak nie
wytrzymał i zaczął skakać ze szczęścia.
Gdy ucichły okrzyki radości oraz gratulacje, Quinn
objął Faith.
Trzy dobre widomości w jednym tygodniu. Deli-
katnie pocałował Faith w głowę, świadom jej niepokoju,
jak syn zareaguje.
Trzy? zdziwił się chłopak. Pierwsza to zgoda
inspektora na to, żeby Barton przyjęło pierwsze dzieci,
druga to oczywiście moje egzaminy. A ta trzecia?
Ta trzecia to ta, że za siedem miesięcy zostaniesz
starszym bratem rzekła Faith z promiennym uśmiechem.
O kurczę! DJ był wyraznie zbity z tropu. Na-
prawdę? Nagle się roześmiał. Tato, tyle mi naopo-
wiadałeś o pszczółkach i motylkach, ale może sam
powinieneś skorzystać z własnych rad?
JOSIE METCALFE 145
Masz coś przeciwko temu? zaniepokoiłasię Faith.
Quinn natomiast po tym, gdy DJ go zaakceptował, nie
miał najmniejszych wątpliwości, jak chłopak zareaguje.
Ja? Miałbym mieć coś przeciwko temu? Już
wybiegał z kuchni na pewno po to, by przez komórkę
porównywać z kolegami stopnie z egzaminów. Nare-
szcie będę miał wszystko, o czym marzyłem!
On ma rację stwierdził Quinn. Może zajęło nam
to trochę czasu, ale nareszcie mamy wszystko, czego
pragnęliśmy.
Szkoda tylko, że mama tego nie widzi szepnęła
Faith. Bo gdyby nie domyśliła się wszystkiego, kiedy
zacząłeś pracować w Rookmere...
Ta sprawa nadal go zdumiewała.
Kiedy wróciliśmy z podróży poślubnej, byłem
zaskoczony zaproszeniem mecenasa Protheroe. Nie
spodziewałem się, że wręczy nam list, który u niego
zdeponowała na wypadek, gdyby jej zabiegi, aby nas
połączyć, okazały się owocne. List ten ostatecznie
wyjaśnił mu sens ostatnich słów pani Adamson.
Tak... zadumała się Faith. Nie podejrzewałam
jej o takie talenty. Nie pasowała do roli Kupidyna, mimo
że stale powtarzała, że byłabym bardziej szczęśliwa,
gdybym wyszła za mąż. Kiedy zauważyła, że DJ jest do
ciebie podobny, uznała, że jedynym sposobem, abyśmy
znowu byli razem, jest zmiana testamentu.
Będzie mi brakowało naszych nocnych pogawędek
przez telefon wyznał Quinn, słysząc łoskot basów
dochodzący z góry. Do tej pory pamiętam, jak bardzo
nas zbliżały, więc kiedy podjęliśmy je od nowa, odzyska-
łem nadzieję, że może nadal coś nas łączy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]