[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uwierzyć, że oddała się mężczyznie za milion dolarów.
Choć, prawdę mówiąc, Jarrod nie dał jej odczuć, że mu się sprzedaje. I to było
zupełnie niewiarygodne. Każdy inny mężczyzna nie zawahałby się pokazać swojej
wyższości. Zastanawiała się, jak wytłumaczy ojcu ten czek, który chciała mu oddać.
W końcu zdecydowała, że może to potraktować jako pożyczkę na inwestycje. Dodat-
kowe inwestycje, które mogą na razie poczekać.
Wiedziała, że będzie musiała zwrócić pieniądze Jarrodowi. Inne rozwiązanie
było nie do pomyślenia. Nie chciała być jego dłużniczką ani chwili dłużej, niż będzie
to konieczne. Już teraz zaczął jej wydawać rozkazy, każąc na siebie czekać czy decy-
dując, w co ma się ubrać.
Czy sądził, że Briana będzie robić wszystko, czego tylko zażąda? Czy wyobraża
sobie, że przez najbliższe trzy tygodnie będzie na jego zawołanie niczym niewolnica
w haremie?
Na pewno nie będzie jego zabawką. Nawet za milion dolarów. Oczywiście za-
mierzała dotrzymać słowa i spędzić z nim najbliższe trzy tygodnie. Zapewne nie cała
R
L
T
przyjemność po jej stronie, ale ta część, która jej przypadła w udziale zeszłej nocy, w
zupełności wystarczy. Nie będzie przecież jednak czekać na niego w hotelowym po-
koju, aż łaskawie wróci i zaprosi ją na obiad. Równie dobrze może wrócić do siebie, a
jeśli będzie jej potrzebował, zawsze może zadzwonić. W końcu mogą się też spotkać
w restauracji.
I oczywiście to wcale nie będzie świadczyć o tym, że nie dotrzymuje słowa,
zdecydowała i odrzucając prześcieradła zdecydowanym ruchem, wstała, aby się przy-
gotować na nadchodzący dzień.
Gdy tylko Briana usłyszała dzwonek do drzwi, nie miała wątpliwości, kto się za
nimi znajduje. I już po chwili Jarrod stał przed nią, wyglądając dokładnie tak, jak
prawdziwy mężczyzna powinien wyglądać - przystojny, pewny siebie, charyzma-
tyczny sprawiał, że jej serce zaczynało bić przyspieszonym rytmem. Nie miała poję-
cia, jak bardzo pragnęła go zobaczyć, aż do tej chwili. Poprawka: to jej ciało go pra-
gnęło.
- Zostawiłaś wszystkie nowe ubrania! - stwierdził na powitanie.
- Nie prosiłam cię, żebyś mi je kupował - odparła zimno, ale zanim zdążyła się
odwrócić, już była w jego ramionach.
Jarrod pocałował ją bez ostrzeżenia. Przez chwilę próbowała go powstrzymać,
ale gdy przyciągnął ją do siebie jeszcze mocniej, po prostu rozpłynęła się w sile jego
pożądania. Jej wargi posłusznie się rozchyliły.
I dopiero wtedy ją puścił.
- Już troszkę lepiej, prawda? - wymruczał usatysfakcjonowany wrażeniem, jakie
potrafił na niej wywrzeć.
- Masz na myśli swoje samopoczucie? - zapytała wyzywająco.
- Nas obojga.
Briana wzruszyła ramionami.
- Jestem gotowa.
- Tak, teraz rozumiem, dlaczego sama wolisz wybierać sobie ubrania.
R
L
T
Suknia na ramiączkach w kolorze głębokiego seledynu, którą wybrała, doskona-
le harmonizowała z dyskretnymi dodatkami i delikatną biżuterią ze szmaragdów. To
prawda, że czuła się w niej pewnie, świadoma swojej kobiecości. Bardzo tego teraz
potrzebowała.
Bez słowa wzięła torebkę i zamknąwszy za sobą drzwi, podążyła za nim do
windy.
- Mogę wiedzieć, jakie miejsce wybrałeś na obiad?
- Southbank.
- To wspaniale - rozpromieniła się.
Uwielbiała tę restaurację położoną na wybrzeżu, która oferowała nie tylko
świetną kuchnię, ale także możliwość odpoczynku i relaksu, ze względu na swoje po-
łożenie.
Gdy weszli do środka, zaskoczyło ją, że nie ma zbyt wielu gości. Kelner pod-
prowadził ich do stolika, z którego mieli przepiękny widok na zatokę.
- Więc - zaczął Jarrod, gdy tylko złożyli zamówienie - opowiedz mi o Brianie
Davenport.
- Dostarczono ci chyba mój życiorys - odpowiedziała wymijająco, próbując po-
zbyć się napięcia, które nie przestawało jej towarzyszyć.
- Chciałbym się czegoś dowiedzieć o prawdziwej Brianie Davenport, a nie o jej
karierze jako modelki.
- Czyżby interesowało cię coś więcej poza tym, jak wyglądam?
- Oczywiście.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]