[ Pobierz całość w formacie PDF ]

twarzy ucieszył ją.
- Dobre wieści? - spytała.
- Chyba tak - odparła Antonia.
Barrie zmarszczyła czoło i wówczas dopiero do
Antonii dotarło, że przyjaciółka o niczym nie wie.
- Pobieramy się - wyręczył ją Powell.
- Naprawdę? - Antonia sama była zdumiona.
- Przecież się zgodziłaś, nie pamiętasz? Co innego
miałbym na myśli, kiedy mówiłem o dzieciach? - ob
ruszył się. - Nie będę żyć z tobą w grzechu.
- Nie prosiłam cię o to!
Diana Palmer
165
- Dobrze. Bo nie mam zamiaru. Nie należę do tego
rodzaju mężczyzn - dodał z uśmiechem przepełnio
nym czułością.
Ciepło jego spojrzenia tchnęło w nią nadzieję.
Boże, pomyślała, niech to będzie nowy początek.
~ Czyli należą się wam gratulacje? - spytała Bar-
rie, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Należą się? - Powell zwrócił się do Antonii.
Antonia wahała się. Jego motywy niepokoiły ją.
Wiedziała, że Powell jej pożąda, ewentualnie jest mu
jej żal. Nie miał czasu przywyknąć do myśli, że może
umrzeć. Z drugiej strony ona nigdy nie przestała go
kochać. Czy poślubienie go byłoby aż takim złym
krokiem? Może z czasem ją pokocha...
- Jutro ci powiem - obiecała.
Ich oczy spotkały się.
- Będzie dobrze - zapewnił ją. - Wiem, że będzie.
Ona nie wiedziała. Bała się mieć nadzieję. Nie
zaprotestowała jednak.
- Może zostaniesz, będzie dobry film w telewizji
- zaproponowała Barrie. - Przyrządzę popcorn.
- To zależy od Antonii.
- Chciałabym, żebyś został.
Powell zdjął kapelusz.
- Wobec tego dla mnie popcorn z masłem.
ROZDZIAA DZIEWITY
To była najdłuższa noc w życiu Antonii. O północy
Powell poszedł do hotelu, a ona położyła się, wciąż nie
mówiąc Barrie, co ją czeka rano.
Kiedy Barrie wyszła do pracy, Antonia ubrała się.
O dziewiątej przyjechał po nią Powell. Nie chcieli
odbywać tak poważnej rozmowy przez telefon.
Do dziesiątej jezdzili w kółko po mieście, potem
udali się do gabinetu doktora Claridge'a. Cierpliwie
odczekali, aż lekarz skończy przyjmować pacjenta.
Kiedy poprosił Antonię, Powell wszedł razem z nią.
O nic nie musieli pytać. Szeroki uśmiech na twarzy
lekarza powiedział im wszystko.
- Rzeczywiście ma pani często spotykaną grupę
0 Rh+ - zaczął bez wstępów i z jeszcze szerszym
Diana Palmer
167
uśmiechem patrzył, jak Antonia rzuca się na szyję
uszczęśliwionemu Powellowi. - Skontaktowałem się
z laboratorium, w którym robione było poprzednie
badanie. Właśnie zwolnili technika, któremu przy
trafiły się pomyłki. To on robił pani morfologię.
Sprawa wyszła na jaw dzięki pozostałemu personelo
wi. Laboratorium cieszy się dobrą renomą. Nie toleru
ją fuszerek.
- Dzięki Bogu!
- Bardzo mi przykro, że musiała pani przez to
przejść.
- Schowałam głowę w piasek. Gdybym od razu
zgłosiła się na leczenie, miałabym zrobione dodatko
we badanie krwi i pomyłka szybciej wyszłaby na jaw.
- Niestety jest i zła wiadomość. To mononukleoza.
- Doktor Claridge wyjaśnił im przebieg choroby
i przestrzegł, że bardzo łatwo się nią zarazić. - Czasa
mi leczenie wymaga długiego leżenia w łóżku - ciąg
nął - ale nie wydaje mi się, żeby w pani przypadku
było to potrzebne. Więc nie grozi pani nieobecność
w pracy.
- Nie musi się o to martwić - wtrącił Powell.
- Pobieramy się. Antonia nie będzie pracować. I raczej
nie będzie miała nic przeciwko spędzeniu kilku dni
w łóżku.
Antonia spojrzała na jego poważną minę. Nagle
dotarło do niej, że mimo nowej diagnozy, nie zrezyg
nował z planów. W pierwszej chwili nie dostrzegła
w jego zachowaniu żadnego sensu. Naraz zrozumiała.
Dał słowo, więc nie mógł się wycofać. Poczucie dumy
168 POWRT DO ARIZONY
i honoru stanowiły tak samo silne cechy jego charak
teru jak upór.
- Pózniej o tym porozmawiamy - odpowiedziała
wymijająco. - Doktorze, nie wiem, jak panu dzięko
wać - zwróciła się do doktora Claridge'a.
- Cieszę się, że teraz mogę powiedzieć coś op
tymistycznego o pani chorobie - odparł z przejęciem.
- Takie rzeczy rzadko się zdarzają, ale konsekwencje
bywają tragiczne. Wiele lat temu w jednym laborato
rium pomylono preparaty... i pewien mężczyzna targ
nął się na swoje życie ze strachu przed chorobą.
Zazwyczaj doradzam pacjentom, żeby dla całkowitej
pewności powtórzyli badanie. Tak bym postąpił w pa
ni przypadku, gdyby zgłosiła się pani do mnie wcześ
niej - dodał, patrząc na nią znacząco.
Antonia zarumieniła się.
- Cóż... śmiertelnie się przeraziłam i stchórzyłam.
- To bardzo ludzka reakcja. Proszę uważać na
siebie. A gdyby były jakieś problemy, proszę się ze
mną skontaktować.
- Wracamy do Bighorn - wtrącił Powell. - Doktor
Harris będzie z panem w kontakcie, gdyby zaszła
potrzeba.
- To zacny człowiek - odparł doktor Claridge.
- Bardzo się zmartwił pani stanem. Na pewno ucieszy
się, kiedy usłyszy o nowej diagnozie.
- Wiem. Jak tylko wrócę do domu, zaraz do niego
zadzwonię.
Na ulicy Antonia zatrzymała się, żeby spojrzeć na
świat nowymi oczami.
Diana Palmer 169
- Sądziłam, że już wszystko straciłam - przemówi
ła, patrząc z zachwytem na drzewa, ludzi i góry
w oddali. - Poddałam się, a teraz wszystko jest nowe
i piękne.
Powell wziął ją za rękę i przytrzymał jej dłoń
w swojej.
- %7łałuję, że nie wiedziałem wcześniej.
- To był mój problem, nie twój - rzekła ze słabym
uśmiechem.
Nie odpowiedział. Z jej zachowania domyślił się,
że będzie chciała wykręcić się od ślubu. Cóż, przekona
się, że to trudniejsze, niż myśli. Nareszcie ją zdobył.
I już jej nie puści.
- Jeśli jesteś głodna, możemy pójść coś zjeść.
Pózne śniadanie albo wczesny lunch, co wolisz. Ale
przedtem załatwimy to - zarządził i wyciągnął z kie
szeni recepty.
Wykupili lekarstwa i pojechali do hotelu Powella.
Wjechali na górę do jego luksusowego apartamentu
z widokiem na pustynię Sonora.
- Zamówimy jedzenie do pokoju i porozmawiamy
sobie spokojnie, w cztery oczy - rzeki. - Tylko
najpierw zadzwonię do twojego ojca.
- Do mojego ojca? Po co?
Powell podniósł słuchawkę, postukał w klawisze.
- Bo on o wszystkim wiedział - wyjaśnił.
- Jak to?
- Obaj przeczuwaliśmy, że coś jest nie tak. Wymo
głem na nim, by zatelefonował do doktora Harrisa.
170 POWRT DO ARIZONY
Chciał przyjechać ze mną, ale nie wiedziałem, czy byś
sobie tego życzyła... Halo? Ben? Okazało się, że
w laboratorium się pomylili. Antonia nie ma białaczki!
To mononukleoza. Szybko z tego wyjdzie. - Zamilkł
i uśmiechnął się, słysząc reakcję Bena. - Prosi ciebie
- rzekł, podając słuchawkę.
- Cześć, tato - odezwała się miękko i spojrzała na
Powella. - Nie spodziewałam się, że wiesz.
- Powell nie spoczął, dopóki nie dowiedział się
prawdy. Czyli zaszła pomyłka? Na pewno?
- Bogu dzięki, na pewno - odpowiedziała z ulgą.
- Byłam śmiertelnie przerażona.
- Nie tylko ty, córeczko. To cudowna wiadomość.
Cudowna! Kiedy wracasz? Czy Powell powiedział ci,
że Maggie ma wszystko wyjaśnić? Odzyskasz posadę
w szkole. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl