[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jej oryginalność i niezależność ducha. Dał nam do
zrozumienia, że będzie bardzo szczęśliwy, jeśli uda mu się ją
odnalezć i ustrzec przed postępkiem, który uważa za
straszliwą pomyłkę. Pan Pinkney ucieszył się, że kapitan
podjął działania w tej sprawie. Marynarze są tacy
przedsiębiorczy! A nie wyobrażam sobie, żeby pan Pinkney
tłukł się w dyliżansach pocztowych po
prowincji i wypytywał o coś jakichś kowali, itd., i to nawet
gdyby nie był obecnie złożony podagrą.
Wieczorne przyjęcie na cześć pana Falconbridge'a
216
odbędzie się za kilka dni. Nie chce nam się iść - a poza tym
teraz pan Pinkney i tak nie może przecież ruszyć się z domu.
Twoja kochajÄ…ca
C.P.
PS
BÅ‚agam ciÄ™, pisz dalej o Highbury. Nie liczÄ…c tego
okropnego wypadku Louisy, twoje zazwyczaj pogodne listy
pozwalają nam odetchnąć od własnych kłopotów. To bardzo
miło słyszeć, że widziano pana Rutherforda i Elizabeth
Martin razem nad brzegiem rzeki. Przypomina to nam, że są
gdzieś jeszcze szczęśliwi i beztroscy ludzie. Czego o nas w
tej chwili nie da się powiedzieć.
217
LIST PIDZIESITY ÓSMY
pani Goddard do pani Pinkney
Highbury,
8 grudnia 1816 roku
Właśnie wróciłam z kościoła i natychmiast odpisuję,
kochana Charlotto. %7łałuję, ale nie wiem, co mogłabym ci
powiedzieć na pocieszenie. Szkoda, że wyprawa kapitana
Gordona do Gretna Green zakończyła się niepowodzeniem,
ponieważ nie rozwiązałaś kłopotów, które, jak sądzę, stale
zaprzątają ci myśli.
Dlatego bardzo cię proszę, żebyś poszła jednak na
przyjęcie na cześć pana Falconbridge'a. To, że zostaniesz w
domu, w najmniejszym stopniu nie wpłynie na powodzenie
lub niepowodzenie poszukiwań Sophy, a byłaby wielka
szkoda, gdybyś miała odmówić sobie tak niecierpliwie
oczekiwanej przyjemności. Co stałoby się z twoją nową
suknią? Czy pomyślałaś, jak bardzo będziesz zawiedziona, że
w niej nie wystąpiłaś? Cóż, nieczęsto zdarzają mi się takie
porywy fantazji, ale uważam, że to dobra rada, proszę więc,
posłuchaj jej.
Zapewne ucieszysz się na wieść, że Louisa czuje się o wiele
lepiej. Powiedziała, że nudzi się na sofie, i zaczęła powolne
spacery po szkole. Wciąż jeszcze odczuwa lekkie
dolegliwości, ale wróciła już właściwa jej wesołość.
Być może to okrucieństwo i gruboskórność z mojej strony
pisać o radosnych wydarzeniach, kiedy wy cierpicie, ale
skoro prosiłaś mnie o to, będę pisać dalej. Dziewczęta cieszą
218
się coraz bardziej każdym minionym dniem, który przybliża
im wakacje świąteczne. Ogromnie żałuję, że nie przyjedziecie
- przypuszczam, że nie licząc Edwarda, wasze plany zależeć
będą od Sophy, która wciąż jeszcze może się odnalezć. Nie
będę was jednak naciskać, rozumiem bowiem, że musisz
podporządkować się woli pana Pinkneya. Słyszałam, że w
Donwell Abbey trwajÄ… wielkie przygotowania do inwazji
rodziny pana Johna Knightleya. Tak, moja kochana, to
prawdziwa inwazja, siedmioro dzieci i ich siedem nianiek.
Podobno zarówno powóz Knightleyów, jak i dawny powóz
Woodhouse'ów pojadą do Londynu, żeby przetransportować
całe to towarzystwo do Highbury.
Minęło kilka lat, odkąd ostatnio spędzili razem w Donwell
Boże Narodzenie. Zdrowie pana Woodhouse'a zmuszało
Knightleyów do pozostawania na święta w Hartfield. Jak
twierdzi Alice, pani Hodges i pani Serle znalazły się w swoim
żywiole, musiały bowiem wszystko na własną
odpowiedzialność urządzić, przysposobić i ugotować. Czy to
nie szczęśliwy zbieg okoliczności, że obie szanują się i
zgodnie z sobą pracują? W ogóle służba chyba się już
przyzwyczaiła do nowego miejsca. Przypuszczam, że pani
Hodges jest zadziwiona przemianą, jaka zaszła w jej panu,
odkąd ma przy sobie żonę, która potrafi sprowokować go do
pełnej uśmiechów i fantazji rozmowy, kiedyś bowiem zawsze
spędzał wieczory samotnie w swoich pokojach.
Pamiętaj o mojej radzie!
Twoja kochajÄ…ca
Mary
219
LIST PIDZIESITY DZIEWITY
Sophy Adams do pana i pani Pinkney
Kochany Wujku, kochana Ciociu
Boje sie, że sie o mnie martwicie.
Ten list ma was przekonać że nie stało mi sie nie złego.
Czuje sie dobrze i jestem w bezpiecznych rękach.
ProszÄ™ nie martwcie sie o mnie i nie prubujcie mnie
szukać. Narobilibyście sobie ktopotuf a nie udałoby wam sie.
Nie mogłam już dłużej znieść tego miejsca.
Poproszę ojca żeby oddał wam te pięć funtów które
pożyczyłam.
Wasza oddana siostszenica,
Sophy Adams
PS
Przepraszam że nie napisałam wcześniej. Nie miałam piura
ani papieru ani okazji aż do dzisiaj.
220
LIST SZEZDZIESITY
pani Pinkney do pani Goddard
Hans Place, niedziela,
8 grudnia 1816 roku
Moja kochana Mary,
Napisałam do ciebie wczoraj wieczorem, a dzisiaj rano
dostałam ten list od Sophy. Przesyłam ci jego wierną kopię -
nie poprawiałam nawet błędów ortograficznych! Oryginał
zatrzymałam, żeby pokazać go kapitanowi Gordonowi,
którego spodziewamy się lada godzina. Stempel pochodzi z
małej poczty na Great West Road. Widać datę: piątek, 6
grudnia, zapewne więc błąkał się gdzieś po drodze, ponieważ
dotarł do nas dopiero dwa dni pózniej.
Oczywiście przyniósł nam wielką ulgę. Przynajmniej
wiemy, że żyje. Jak należy jednak to wszystko rozumieć? W
bezpiecznych rękach? Co to ma znaczyć? Pozostaje całkowitą
tajemnicą, gdzie jest i co robi albo zamierza zrobić. Jak to się
stało, że teraz ma okazję napisać, a przedtem nie miała? Jak
zauważyłaś, nie wspomina nic o tym Irlandczyku, choć musi
wiedzieć, że przypuszczamy, iż jest razem z nim. Czy te
 bezpieczne ręce oznaczają jego? Pan P. powiada, że Sophy
ma jednak sumienie - zdaje sobie sprawę, że bardzo byśmy
się martwili, gdyby nie dala znaku życia, a poza tym jest na
tyle uczciwa, że chce nam oddać pięć funtów. Wbrew samej
sobie nie mogę nie myśleć teraz o niej nieco lepiej.
221
Pózniej. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl