[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Fitzwilliam Darcy uniknęła dodatku arogancji, dzięki urokowi i skłonności do zadumy. To właśnie Miranda,
o rok starsza od Edwarda, przeprowadziła go przez dzieciństwo, kiedy chroniła brata, wszędzie mu
towarzysząc. Gdy więc spokojnym krokiem dochodziły do wschodniej bramy Pemberley, matka wyczuła w
córce nastrój ptaka, który stracił pisklę, bez Edwarda bowiem Miranda nie miała ujścia dla silnego uczucia
siostrzanej miłości. Nie było też żadnej nadziei, że przyszłość przyniesie ów śmiech rodzeństwa
rozbrzmiewający w domu, gdy chłopiec wracał ze szkoły; śmiech, którego echo Elżbieta wciąż jeszcze
słyszała.
Elżbieta dotarła właśnie do motywu zupełnie bezcelowego nawet w rozważaniach pragnienia, by
Miranda była tą osobą, która przejmie posiadłość Pemberley, gdyby nie mógł to być Edward, kiedy nagle
jakaś tęga postać zatrzymała je przed wejściem do kaplicy, nisko się przy tym kłaniając i tarasując dalszą
drogę z taką niestosownością, którą Elżbieta natychmiast rozpoznała.
Szanowna pani Darcy, pozwól mi pani złożyć uszanowanie sobie i jej prześlicznej córce.
Kiedy tęga postać się wyprostowała, Elżbieta zobaczyła, że Miranda się uśmiechnęła, po raz pierwszy
tego dnia, i była rada mogąc poczuć spokój, nawet jeśli wrażenie, które natychmiast przyszło jej do głowy,
było niedorzeczne. Ponieważ Tomasz Roper panicz Tomasz Roper, jak ów młody człowiek od chwili swej
pierwszej wizyty złożonej w Pemberley osiemnaście lat temu nazywany był przez wszystkich, którzy go
tolerowali nie oparłby się napomknieniu któregokolwiek z członków rodziny bez towarzyszącego
uśmiechu łączącego zarówno rozbawienie, jak i żal. Roper był człowiekiem, który przywieziony do
Pemberley przez lady Katarzynę w rok po ślubie Elżbiety i Darcy'ego przedstawiony został jako
następny" w linii majoratu, gdyby Elżbieta nie zapewniła Darcy'emu dziedzica i spadkobiercy. Przyjście na
świat Edwarda w rok po narodzinach córki jeszcze raz usunęło panicza Ropera w cień. Przez ten czas,
głównie ku zachwytowi pani Bennet, poślubił on Mary, młodszą siostrę Elżbiety i od tego czasu Pemberley
gościło tę parę z okazji kolejnych świąt Bożego Narodzenia. Elżbieta przyznawała sama przed sobą, że od
chwili śmierci Mary zaniedbała zapraszania Tomasza Ropera. Był dalekim krewnym jej męża; to wszystko, a
jako jeden z gości potrafił sprawić, że znaczna liczba osób wolała w najbardziej nieodpowiednią pogodę
spacerować po wrzosowiskach, niż słuchać jego monologów i przemówień. Przyjazd Tomasza Ropera na
ślub pułkownika Fitzwilliama nie był jednak zaskakujący; lady Katarzyna jako krewna dopilnowała, by w
nim uczestniczył. Pułkownik Fitzwilliam, jej bratanek, był krewnym Tomasza Ropera i nie mogło być
mowy, by ominęła go któraś z przyjemności. Roper był więc tutaj i oto, niezadowolony ze swego pierwszego
powitania, pochylił się nad dłonią Mirandy, która cofnęła się gwałtownie na tę niemile widzianą atencję.
Potrzebny jestem w Richmond, ale uczestnictwo w ślubie mojego kuzyna Fitzwilliama to mój
obowiązek rzekł Roper, zniżając głos, co wskazywało na rosnący stopień jego wysokiego mniemania o
sobie. Pracuję nad swoimi wynalazkami, panno Darcy, nie zaniedbując pomysłów i wpływów
pochodzących z Egiptu, owej najstarszej cywilizacji. Widzę jednak, że w Pemberley wszystko trwa tak, jak
mogło być sto lat temu. Nawet narzeczeni, ośmielam się powiedzieć, będą prowadzeni do ołtarza w sposób
nie zmieniony od czasów Reformacji. Czemuż nie potrafimy stosować zwyczajów epoki znacznie bardziej
rozwiniętej niż nasza własna? Czemu tak wielu sprzeciwia się przykładowi Egiptu?
Egiptu? spytała Elżbieta, widząc, że Miranda odwróciła wzrok, aby ukryć śmiech. Równocześnie
jednak gęstniał tłum pragnący uzyskać wstęp do kaplicy i Elżbieta przypomniała sobie z rosnącą irytacją, że
panicz Roper wydawał się niezdolny do pojęcia takich potrzeb ani w ogóle, jak czasami myślała w
przeszłości, do przyjęcia do wiadomości istnienia reszty świata. Szybkim gestem skinęła, by przesunął się na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]