[ Pobierz całość w formacie PDF ]
słowami. - Całe życie czekałem, aby powiedzieć ukochanej kobiecie te słowa, ale nie są-
dziłem, że będę je wypowiadał w zalanej kuchni. Boże, Amy, kocham cię do szaleństwa!
- Bałam się, że nie przyjdziesz. Boże, byłam taką idiotką! Wybaczysz mi?
- Pewnie. A ekipa porządkowa już jest w drodze, razem z nowym hydraulikiem.
Jest trochę starszy od pozostałych chłopaków, ale postanowiłem wziąć go na próbę. - Po-
gładził ją po policzku. - Naszym dzieciom przyda się dziadek.
- Och, Jared! Mówisz poważnie? Nawet nie wiesz, jak cię kocham!
R
L
T
Stali objęci, całując się na środku zalanej kuchni, kiedy pod dom zajechało kilka
wozów. Słychać było głosy męskie i żeńskie.
- Kawaleria z odsieczą - oznajmił Jared.
- Hej, gołąbeczki, przestańcie się całować! - Amy, chyba w tym stroju nie przyj-
dziesz na mój ślub?
- Hm, w tym świetle kalosze nawet pasują kolorystycznie do sukni od Chanel. Mo-
gę pstryknąć zdjęcie? Będzie w sam raz do albumu ślubnego.
- Zwietny pomysł, Bello! Zamawiam odbitki.
- Amy, a gdzie mój tort?
Zanim Amy zdążyła odpowiedzieć, na zewnątrz rozległy się kolejne głosy, a po
chwili trzech obcych mężczyzn wbiegło do środka z zapasowym światłem.
- Jared... - Podniosła wzrok na ukochanego. - Myślisz, że mój biznes da się urato-
wać?
- Jasne. Dla nas, dla ciebie i mnie, nie ma rzeczy niemożliwych. A na razie nieda-
leko stąd, na Haywood, czeka pusty lokal.
- A co z twoją firmą? Z Nowym Jorkiem?
- Lucy z Mike'em zgodzili się przejąć tamtą część interesu. A Nell Waters zapro-
ponowała mi nową pracę. W Londynie. Pięć minut spacerkiem od Edlers i kobiety, którą
kocham. Czy mogłem odmówić?
R
L
T
EPILOG
Biorąc głęboki oddech, Amy zerknęła na Elspeth, która po raz trzeci w ciągu pięt-
nastu minut sprawdziła, czy diadem z małych żółtych różyczek nie zsunie się z włosów
druhny.
Miała na sobie długą popielatą suknię oraz ozdobiony haftem szyfonowy żakiet,
który zasłaniał sińce na ramionach. Sińce nabyła wczoraj podczas noszenia skrzyń peł-
nych cennego dobytku. Cztery razy jezdzili z rzeczami między Edlers a apartamentem
Jareda, ale warto było. Wielki piętrowy tort, który godzinę temu dostarczyła do hotelu,
wzbudził powszechny zachwyt.
Pod kościół zajechał przybrany białymi wstążkami piękny rolls-royce z Frankiem
za kierownicą.
Panna młoda wyglądała olśniewająco. Popatrzyła przez ramię na Amy, po czym z
promiennym uśmiechem wzięła pod rękę przystojnego eleganckiego pana w średnim
wieku. Rozdzwoniły się kościelne dzwony, popłynęły pierwsze takty marsza weselnego.
Kościół był szczelnie wypełniony rodziną i przyjaciółmi. Po chwili oczom zebra-
nych ukazała się Lucy z ojcem, którzy wąską nawą ruszyli do ołtarza.
Przez witrażowe okna wpadały jasne promienie słońca, oświetlając kremowe lilie i
żółte róże zdobiące ławy. Zapach kwiatów unosił się w powietrzu.
Amy szła za Lucy i Erikiem Shawem, wpatrując się w wysokiego mężczyznę, któ-
ry stał obok Ethana, po prawej ręce Mike'a. Jego spojrzenie mówiło jej, że jest piękna.
Z każdym krokiem była coraz bliżej człowieka, którego kochała. I który ją kochał.
Spośród wszystkich kobiet na świecie wybrał właśnie ją. Wciąż nie mogła w to
uwierzyć.
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]