[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wstańcie! Dziś oto życie macie z mojej łaski,
A jeżeli mi się tu zaraz nie zgodzicie,
Jeśli wszystkiego bydła im nie powrócicie.
85 Tedy ta sama straszna, niewiadoma siła,
Która was, gdyby słomkę, na ziemię rzuciła,
Aż na same gorące dno piekła was rzuci!
MORGAL
Baj, baja, niech no waspan tak nie bałamuci.
BRYNDAS
Nie mas ci tu w tym cudu, żeśmy się potknęli.
BARDOS
90 I nic więcej? Więceście żadnego nie mieli
Uderzenia? Niceście nie czuli, hultaje?
MORGAL
Zwycajnie, kiej cłek w strachu, to się róznie zdaje.
w. 87–88 włączone do tekstu przez Kucharskiego na podstawie pierwodruku.
w. 88 waspan – skrót pełniejszego zwrotu: waszmość pan (skracano także do form: aspan lub waćpan).
82
BARDOS
A już też bezbożności dopełniacie miarki.
Zaraz ja was przekonam, śmiałe niedowiarki.
95 Krakowiacy, stańcie tu!
idą wszyscy na jego stronę
Niech ci przeklętnicy,
Jako już czartów zdobycz, staną po lewicy.
Teraz więc zobaczymy, jeśli potraficie
Pójść stąd.
zaczyna pompować machinę
Jeśli trzy kroki tylko się ruszycie,
Wnet, jak barany na rzeź, padniecie na ziemię.
100 Idźcie więc, pozwalam wam, zabierajcie bydło.
KRAKOWIACY
Jak to zaś?
BARDOS
Stójcie cicho.
MORGAL
To prózne mamidło
Idźmy, bracia!
porywają się wszyscy Górale, lecz drutem uderzeni, upadają wołając
Aj, gwałtu!
BARDOS
O, gałgańskie plemię.
Leżysz teraz cichutko i wierzysz nareście,
Że niebo karze tego, co rzecz cudzą bierze?
105 Trzeba by wam odliczyć po bizunów dwieście.
Ale wstańcie i zaraz mi wyznajcie szczerze:
Nie czujecież wewnętrznie sumienia zgryzoty,
Żeście im skradli bydło?
BRYNDAS
Juści tak coś zda się.
w. 105 bizon – (także: bizon) bat.
83
BARDOS
A widzisz więc, drągalu!
MORGAL
Nie zwazaj, Bryndasie,
110 To musi być carownik od diabła ucony.
BARDOS
Jeszcze bluźnisz? Ach! Jużeś wiecznie potępiony.
Oto Lucyper już cię chwyta za kołtony.
Uciekaj! Weź czym prędzej tę butelkę – naści.
To od święconej wody, włóż ją szyjką w ziemię,
115 Stań na nią jedną nogą, weź ten drut kręcony.
Prędzej – bo się zapadniesz w piekielne przepaści!
Morgal ogląda się z bojaźnią, nareszcie stawa na butelką, chwyta się drutu. Wtem Bardos
pompuje machinę i widać, jak się wznoszą włosy na głowie Morgala
BARDOS
Otóż patrzcie, jak włosy stoją mu do góry.
Diabli latają nad nim!
MORGAL
ze strachem
Aj! Aj!
BARDOS
Już w pazury
Chcą cię porwać!
WSZYSCY
zdumieni krzyczą
Cud! Cud! Cud!
BARDOS
Dalejże, zuchwały,
120 Żałuj za twoje zbrodnie, a zostaniesz cały,
Wyznaj, żeś głupi.
w. 112 kołtony – kołtuny, w znaczeniu: włosy; tu taka forma dla rymu z: potępiony.
84
MORGAL
drżący
Głupim.
BARDOS
Tchórz!
MORGAL
Tchórz.
BARDOS
Duda!
BARDOS
Naucz się na drugi raz lepiej wierzyć w cuda.
Idź sobie, jużeś wolny. A wy wreście, jego
Kamraci, patrzcie, jak on nad przepaścią stoi.
125 Niech się więc nikt nie waży rozkazu mojego
Łamać. Gdy pieska biją, niech się lewek boi.
Idźcie natychmiast bydło oddać Krakowiakom,
A pierwej jeszcze tutaj, w mojej obecności,
Dajcie im ręce na znak zgody i jedności,
130 Ściśnijcie się wzajemnie.
WAWRZENIEC
My wejcie sampanom,
Byle wsystko oddali, darujemy z duse.
BARDOS
Więc zgoda?
WSZYSCY
Zgoda wiecna!
BARDOS
w. 124 kamraci – (z niem.) koledzy, towarzysze.
w. 126 Gdy pieska biją, niech się lewek boi – przysłowie wyrażające myśl, że gdy słabszego spotka niepowo-
dzenie, mocniejszy tym bardziej uważać i strzec się powinien. Przysłowie to zostało zapisane i weszło do litera-
tury jeszcze w XVIIw. (u Marcina Błażewskiego 1607, potem Cnapiusa (Knapskiego), 1632). Odwrotny sens ma
przysłowie: bać się trzeba trzcinie, gdy wiatr dąb wywinie (wyrwie).
85
Dzięki Bogu za to,
Szczęśliwość wasza będzie prac moich zapłatą.
BARTŁOMIEJ
Alez ten cud!...
S C E N A IV
Ciż sami i MIECHODMUCH
MIECHODMUCH
Wpadając
135 Czud? Gdzie czud? Ja go widzieć muszę,
Usłyszałem z daleka wołające głoszy:
„Czud! Czud!” Aż mi ze strachu na łbie wstały włoszy.
Biegłem jednak co prędzej widzieć to zjawienie.
Oj, byłożby to dla nas zyskowne zdarzenie,
140 Ksiądz pleban nie największe ma teraz intratki,
Gdyby nam się więcej jaki czud objawił rzadki,
Mielibyśmy oferty, wota, fundaczyje.
Dopiero bym sobie żył. Nie tak, jak dziś żyję.
Byłyby tu kapłonki, owcze i barany,
145 I pieniążki.
WAWRZENIEC
A gdzieześ dotąd był, kochany
Miechodmuchu? Do chaptes w momencieś się zjawił,
A kiej się bić wypadało, wasmość się nie stawił
MICHODMUCH
Prawda, że się za górę pod pniaki szchowałem,
Ale was za to często z daleka żegnałem...
150 A potem, wszak ja przecię oszoba kościelna,
w. 139 Satyryczna uwaga przeciwko księżom, którzy z rzekomych cudów i ciemnoty ludzi ciągną korzyści
materialne.
w. 140 intratki – (zdrobnienie od: intraty) dochody.
w. 142 oferty – (z łac.) ofiary pieniężne; wota – (z łac.) kosztowne przedmioty, skaładane jako dary w kościele;
fundaczyje – (z łac.) fundacje, sumy pieniężne, zapisywane Kościołowi na odprawianie specjalnych regularnych
nabożeństw.
w. 146 chaptes – łapówka, zysk, korzyść materialna.
w. 149 żegnałem – w znaczeniu: czyniłem znak krzyża, błogosławiłem, aby was nieszczęście nie spotkało.
86
Radzić wojnę, a bić się – to jest rzecz oddzielna.
My, kiedy tego trzeba, wojnę zapalamy,
Ale się sami na sztych nie sztawiamy.
JONEK
Daj go katu! To jakieś wygodne ustawy...
BARTŁOMIEJ
155 Był to cud razem strasny i cud do zabawy.
BARDOS
Bracia moi, słuchajcie! Świat ten jest zepsuty,
Są na nim tak bezszelne i podłe filuty,
Krórzy widząc, żeście wy prostacy, po trosze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]