[ Pobierz całość w formacie PDF ]

traktowanie. Jeśli natomiast wszystko pójdzie dobrze, w Prusach mundur
zawsze robi dobre wrażenie.
 Wyglądasz wspaniałe!
 A ty wyglądasz bardzo pięknie  odrzekł książę.  Pocałuj mnie na dzień
dobry. Tak długo już na to czekam.
W odpowiedzi Paulina zarzuciła mu ręce na szyję, a on mocno ją do siebie
przytulił, patrząc na nią z wielką miłością i oddaniem. Po chwili zaczął ją
całować, aż dobiegający z przodu pociągu dzwonek uzmysłowił im, że
zbliżają się do stacji.
 Czy to... granica?  z lękiem zapytała Paulina.
 Tak sądzę  odrzekł Maximus.
Paulina wzięła głęboki oddech i usiadła, za wszelką cenę starając się
opanować.
Kiedy pociąg się wreszcie zatrzymał, ujrzeli stojących na peronie rosyjskich
urzędników.
Paulina zaczęła się gorąco modlić:
 Proszę, Boże... pomóż nam. Proszę, Boże, nie pozwól, aby... nas
zatrzymano. Proszę, Boże, nie pozwól, aby... aresztowano nas w ostatniej...
chwili.
Maximus milczał, ale Paulina wiedziała, jak bardzo jest zdenerwowany. Kiedy
urzędnicy zbliżyli się do drzwi wagonu, książę wyszedł im naprzeciw. Ich
wygląd nie zrobił na nim dobrego wrażenia. Efektowne mundury,
zaprojektowane przez samego cara, rażąco kontrastowały z niestarannie
ogolonymi twarzami i brudnymi rękami.
Rozmowa z rosyjskimi urzędnikami przedłużała się, a ogromnie
zdenerwowana Paulina zdawała sobie sprawę, iż nic nie może zrobić. Gorąco
się więc tylko modliła, prosząc Boga, aby nic złego się nie wydarzyło.
Zamknęła nawet oczy z obawy, że za chwilę ujrzy wchodzących do wagonu
żandarmów.
Kiejiy napięcie wzrosło do tego stopnia, że zdawało się, iż dłużej tego nie
wytrzyma, nagle do jej uszu dobiegł zgrzyt kół, dzwięk dzwonków oraz świst
wydobywającej się z lokomotywy pary i pociąg znowu ruszył.
Paulina otworzyła oczy. Ujrzała księcia, poczuła, jak ją obejmuje, i usłyszała,
jak głosem pełnym triumfu woła:
 Zwyciężyliśmy! Zwyciężyliśmy, najdroższa! Za parę minut opuścimy
rosyjską ziemię na zawsze.
Paulinie łzy napłynęły do oczu, a po chwili toczyły się po policzkach. Bez
słowa podniosła ku niemu zalaną łzami twarz, a on zaczął całować najpierw jej
usta, a potem te łzy, które niczym perły wciąż płynęły z jej oczu.
Nie minęło parę minut i pociąg znowu się zatrzymał, ale tym razem po pruskiej
stronie granicy.
Paulina musiała przyznać, iż porządek był tu zupełnie inny niż na stacjach
rosyjskich, gdzie ospałość i niekompetencja urzędników tak bardzo rzucały się
w oczy. Rację też miał książę, kiedy twierdził, że mundur zawsze budził tu
ogromny respekt.
Obsługa stacji kłaniała się księciu uniżenie. Błyskawicznie sprowadzono
powóz z doskonałym zaprzęgiem i kiedy umieszczono w nim bagaże, a
Paulina i książę Maximus zajęli miejsca, konie natychmiast ruszyły do
Altauss.
Po obydwu stronach drogi widać było piękne domy otoczone znakomicie
utrzymanymi ogrodami.
Oślepiające promienie słoneczne sprawiały, iż Paulina czuła się tak, jakby
gdzieś z głębi ciemności podążała ku światłu.
 Dokąd jedziemy?  zapytała po chwili.
 Mam nadzieję, że na śniadanie  odparł z uśmiechem książę.  Ty, mój
aniele, możesz się czuć, jakbyś była w raju i nie miała żadnych potrzeb. Ale ja,
zwykły śmiertelnik, jestem po prostu głodny.
Paulina śmiejąc się powiedziała:  Teraz, kiedy wspomniałeś o jedzeniu, ja
też poczułam się jak zwykły śmiertelnik.
 Mam nadzieję, że uda się nam znalezć coś bardziej nadającego się do
jedzenia niż to, czym nas raczono w pociągu  zauważył książę.
Gospoda, przed którą zatrzymał się powóz, robiła dobre wrażenie i kiedy
poprosili o śniadanie, dwie rumiane frauleins w nienagannej czystości
fartuszkach, z włosami ukrytymi pod idealnie wykrochmalonymi czepkami,
natychmiast zaczęły nakrywać do stołu.
 Jeśli to wszystko zjemy  szepnęła Paulina, gdy kelnerki wyszły z pokoju
 zamienimy się w wielbłądy i przez wiele dni nie będziemy w stanie nic
przełknąć.
 Nie sądzę, aby nam to groziło  z uśmiechem odparł książę.  Muszę
jednak przyznać, iż z każdym kęsem staję się coraz łagodniejszy.
Wkrótce znowu wsiadali do powozu, aby kontynuować podróż. Po południu
droga zaczęła piąć się w górę. W oddali zarysowały się szczyty gór, które, jak
Paulina się domyślała, stanowiły część wielkiego pasma oddzielającego od
północy i wschodu Altauss od Saksonii i Prus.
Ponieważ wiedziała, iż książę pragnie zrobić jej niespodziankę, nie pytała o
nic, szczęśliwa, że jest obok niej. Tak właśnie będzie wyglądało nasze życie,
pomyślała i serce mocniej zabiło jej z radości.
Dochodziła szósta, kiedy dojechali do wiodącego nad głęboką przepaścią
wąskiego mostu, po którym mieli przedostać się z Prus do Altauss.
Gdy tylko znalezli się po drugiej stronie, książę z miłością spojrzał Paulinie w
oczy.
 Witaj w domu, ukochana  szepnął i pocałował ją.
Parę minut pózniej dojechali do wioski położonej tuż u podnóża góry. Było tu
zaledwie kilka uroczych, na biało pomalowanych chatek, maleńki kościółek, a
obok niewielki domek, przed którym książę polecił zatrzymać konie.
 Zaczekaj tu na mnie  poprosił.
Wysiadł z powozu i udał się w stronę domku. Po chwili drzwi otworzyły się i
książę wszedł do środka.
Paulina domyśliła się, dokąd poszedł, i znowu zaczęła się modlić, aby
wszystko ułożyło się tak, jak on tego oczekiwał.
Nie minęło parę minut i Maximus był już z powrotem. Jego twarz promieniała
i Paulina domyślała się, co chce jej powiedzieć.
 Ksiądz czeka na nas w kościele  powiedział cicho, ale z nutą triumfu w
głosie.
Pomógł jej wysiąść z powozu, po czym wąską dróżką skierowali się w stronę
kościelnych drzwi.
Kościół był maleńki i bardzo stary, a w środku unosił się intensywny zapach
kadzidła. Paulinie zdawało się, że słyszy szmer modlitw przychodzących tu od
wieków wiernych. Czekający na nich przed ołtarzem ksiądz był człowiekiem
w dosyć podeszłym wieku.
Słowa liturgii, które kapłan wypowiada w czasie udzielania ślubu, wymawiał z
wielką powagą, przypominając, iż sakrament małżeński wiąże dwoje ludzi nie
tylko mocą ustanowionego przez człowieka prawa, ale również dzięki
błogosławieństwu samego Boga.
Kiedy ich ręce się połączyły i książę wsunął obrączkę na jej palec, Paulina
wiedziała, że to symbol ich miłości i więzów, które trwać będą wieki.
 Kocham cię  powiedział książę, po czym ucałował jej dłonie, a Paulina
pomyślała, że jest najszczęśliwszą kobietą na ziemi.
Gdy wsiedli do powozu i konie znowu ruszyły, Paulina, jakby chcąc się
upewnić, że to nie sen, zapytała:
 Czy to prawda... czy to rzeczywiście prawda... że jestem twoją żoną? Wciąż
trudno mi w to uwierzyć.
Książę objął ją i rzekł z powagą: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl