[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spoczywające na kierownicy były silne i niezawodne, palce lekko wystukiwały rytm piosenki country
płynącej z radia. Szerokie ramiona, tors zwę\ający się w talii, płaski brzuch, muskularne uda. Emanował
siłą, zmysłowością, a jednocześnie budził zaufanie.
Wiedziała ju\, \e mogła na niego liczyć, zwłaszcza na jego wra\liwość i odpowiedzialność. Czuła, jak ta
zlodowaciała grudka, którą gdzieś w głębi siebie przechowywała od tak dawna, zaczyna się powoli
roztapiać.
- Co takiego dostrzegłaś? - spytał. Czuł na sobie jej wzrok jak delikatną pieszczotę. - Została mi na brodzie
resztka sosu?
Jadł na śniadanie kiełbaski i ta swoista dieta w stylu Południa była przyczyną \artów Claire, która
zamówiła otręby z chudym mlekiem.
Potrząsnęła głową.
- Zastanawiałam się, kiedy dojedziemy do Flat Rock.
Spojrzał na nią kątem oka.
- Spieszy ci się z jakiegoś szczególnego powodu?
- Nie.
A jednak się jej spieszyło. Zainteresowanie osobą Rafe a przeniosło się na wszystko, co go dotyczyło.
- Po prostu lubię mieć wszystko zaplanowane - dodała.
- Tak? - udał zdumienie. - Naprawdę? W odpowiedzi usłyszał jej cichy śmiech.
36
- Zawiadomiłem mamę, \e nie mo\e nas oczekiwać wcześniej ni\ o trzeciej.
- Sądziłam, \e do Flat Rock jest około osiemdziesięciu kilometrów.
- Tak - przyznał - w linii powietrznej. Ale my nie fruwamy, a nawet nie wybraliśmy sobie najkrótszej
drogi. Pomiędzy Ropesville i Flat Rock jest sporo małych miasteczek. Mo\e któreś z nich oka\e się naszym
Burley.
- Mo\e.
Do Flat Rock zajechali jednak wcześniej, gdy\ Claire wystarczyła za ka\dym razem jedynie minuta na
podjęcie decyzji, \e \adne z kolejnych mijanych małych miast nie spełnia jej wymagań. Gdy dojechali do
znaku granicznego na skraju Flat Rock, Rafe mógł ju\ tylko szczerze współczuć ekipie, która do tej pory
poszukiwała lokalizacji pleneru. Ani jedna miejscowość, którą widzieli, nie odpowiadała wyobra\eniom
Claire.
- Budynek szkolny jest zbyt nowoczesny - orzekła w jednym z miasteczek.
- Za du\o szyldów na głównej ulicy - stwierdziła w innym.
- Wielkomiejska atmosfera.
- Na rynku powinno stać podium dla orkiestry jak w dawnych czasach.
- Budynek sądu jest z kamienia, a powinien być z cegły.
- Nie ma baru z napojami bezalkoholowymi.
- Zaniedbane.
- Współczesne budownictwo.
- Wszystko psuje ten parking.
Rafe starał się jej wytłumaczyć, \e nie ma racji. Kupcom mo\na by zapłacić za tymczasowe zdjęcie
szyldów, budowa podium czy ceglanej fasady budynku nie była problemem, a skoro nie przewidywali
kręcenia scen na parkingu, to obojętne, jaki on jest lub czy go w ogóle nie ma.
Claire nie chciała słuchać.
- Czego ty, do licha, szukasz? - zawołał w pewnym momencie.
- Burley - odparła chłodno.
Jego grozne spojrzenie nie wywarło na niej \adnego wra\enia. Pochyliła się nad mapą i czerwonym
krzy\ykiem skreśliła kolejne miasto.
Rafe musiał powstrzymać uśmiech podziwu. Claire w ró\nych kwestiach mogła wykazywać niepewność,
gdy jednak chodziło o sprawy zawodowe, nie wahała się nigdy. Przystąpiła do poszukiwań fikcyjnego
Burley jak dowódca oddziału zwiadowczego, który nie mo\e odstąpić od wyznaczonego celu. Kiedy w parę
minut pózniej wjechali w główną ulicę Flat Rock, a Claire zaczęła się rozglądać wokół z du\ym
zainteresowaniem, rozbawienie Rafe a przygasło.
Flat Rock wyglądało rzeczywiście tak, jakby ostatnie ćwierćwiecze nie wywarło na nie \adnego wpływu.
Wprawdzie tu i ówdzie zauwa\ało się ślady upływu czasu, lecz w zasadzie wszystko było bardzo zadbane
przez dumnych ze swego miasteczka mieszkańców. Boisko zbudowanego przed dwudziestu pięciu laty
liceum otaczały z dwóch stron drewniane ławki dla widzów, którym wyniki rozgrywek sportowych
pokazywano na staromodnej tablicy, gdy\ technika elektroniczna jeszcze tu nie dotarła. Na rynku stało
drewniane podium, a przez szybę miejscowej drogerii widać było stoisko z napojami chłodzącymi.
- Budynek sądu nie jest z cegły - zwrócił uwagę Rafe.
- Ale za to bank jest - zauwa\yła Claire, obserwując bacznie okazałą, starą budowlę. - Jestem przekonana,
\e właściciele pozwoliliby nam go wykorzystać.
- Tutejsi radni zaprojektowali parking na przeciwległym końcu miasta.
Claire spojrzała na Rafe a z wyrzutem.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]