[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Już i tak zbyt długo na nią czekał.
Jej usta były słodkie i upajające. Poczuł się wciągnięty w aksamitny
wir. Gdy ręce Jill wślizgnęły się pod jego koszulę, skąpał się w ogni-
stym chłodzie. Jej palce, przesuwające się po pokrytej włosami skórze
jego klatki piersiowej i brzucha, wywoływały nieujarzmione odczucia,
które w nim wrzały. Nie znał jakiejkolwiek innej kobiety, która by tak
go oczarowała, jak Jill. Wystarczyło jedno jej dotkniecie i zapomina
ł o całym bożym świecie.
Jill wiedziała, że otworzenie drzwi groziło niebezpieczeństwem.
Tak bardzo chciała odmówić, ale brzmienie jego głosu, pełne bólu, któ-
ry dosłyszała, nakłoniło ją do chwycenia za klamkę. Gdy tylko to zrobi-
ła, nie było dla niej ratunku. Nic się nie liczyło oprócz tego, że była w
jego ramionach. Przyznała teraz przed sobą, że rozpaczliwie pragnęła
się tam znalezć. Chciała poczuć jego usta na swoich, przeżyć zespolenie
języków, które doprowadzały ich w ciemności do uniesienia. Tak jak w
tej chwili. Wszystko w niej krzyczało, ostrzegając, że spędzenie właśnie
tej nocy razem z Rickiem było najmniej rozsądne i najbardziej niebez-
pieczne. Ryzykowała wszystkie swoje plany dla jego dotyku. I to ją
właśnie podniecało. On ją nęcił od chwili poznania. Wiedziała, że
było to nieuniknione. Coś w Ricku poruszyło ją dogłębnie, pokonując
zdrowy rozsądek i wszelkie bariery.
Jego pocałunek trwał bez końca, niepodobny do wszystkich, jakich
przedtem doświadczyła. W końcu zaczęła zdawać sobie sprawę, że leży
na czymś miękkim i że pod wpływem ciężaru Ricka ona się stopniowo
zapada. Zrozumiała, że doprowadził ją do łóżka. Nie była w stanie so-
bie przypomnieć, kiedy odsunęli się od drzwi. Cieszyła się tylko, że tak
się stało.
Swoim ciałem wcisnął ją w lśniącą, chłodną pościel. Poczuła, że jest z
atłasu i spowiła ją w promienny biały obłok. Oderwał od niej swe usta i
utkwił w niej hipnotyczne niebieskozielone oczy. Namiętność zarumie-
niła mu policzki.
-Chcę owinąć cię w biały atłas -powiedział, rozpinając bawełniany szla-
frok. Jego głos i rozgorączkowane palce sprawiały, że czuła się uwo-
dzicielsko i wykwintnie. Zciągnęła mu z ramion koszulę, nasycając pal-
ce jego ciepłą skórą. %7łycie, jakie wiódł, dało mu twarde mięśnie, a ich
moc spowodowała, że jęczała.
Zdjął z niej cienkie ramiączka koszuli nocnej, aż cały materiał był na
poziomie jej bioder. Schylił głowę. Drażnił językiem jej i tak już twarde
jak diament sutki, omal nie zrzucając jej z łóżka. Przez niekończące się
minuty wargami i rekami podniecał ją prawie do utraty przytomności.
Zrzucili resztki odzieży, by mogło ich ogarnąć niesamowite wrażenie
zetknięcia się dwóch nagich dal Jill przejechała rekami po jego tułowiu,
śledząc obszar jedwabistych włosków na torsie, ustępujący miejsca
twardym mięśniom w pasie. Palce Ricka pieściły ją. Pociągnęła lekko
paznokciami po jego udach, wywołując jego jęk. Miotały nią rozmaite
odczucia, wywołane katuszami, które on jej zadawał, nie dając jej na-
wet na chwile spokoju i omal nie doprowadzając jej do szaleństwa.
Pocałunkami obrzucił każde erotyczne miejsce na jej ciele, włącznie z
takimi, których istnienia się nie domyślała. Jego usta powędrowały
jeszcze niżej. Rozchyliła uda i poczuł jej smak, doprowadzając ją do
dzikiego szału. Szarpała go rekami do momentu, gdy w ciemnościach
uniósł się i wsunął w nią.
Balowała wokół niego jak dobre wino, poruszając się razem z nim, do-
równując mu rytmem starym jak świat, ustami czerpiąc od niego powie-
trze i dając mu je ze swej strony.
Czuła się bezpieczna... i ukochana. Każdym zespalającym pchnięciem
oddawała mu swoje ciało i serce, aż osiągnęła zawrotny szczyt, do któ-
rego on ją doprowadził. W końcu zalały ją wielokrotnie fale zadowole-
nia i Rick dołączył do niej w wirującym nurcie.
Kiedy wreszcie otworzyła oczy, czuła tylko żal, że tak go oszukuje.
- Co jest? -wymamrotał, odczuwając wyraznie zmianę w jej nastroju.
Otworzył oczy i oparł się na łokciu. - Czy byłem a. tak kiepski?
Zaśmiała się i owinęła mu ręce wokół szyi, siłą odsuwając od siebie
poczucie winy. Chyba wolno jej było przeżyć jedną zakazaną noc.
-Skądże. Wydaje mi się, że robiłam rzeczy, których się rano będę wsty-
dzić.
-Wiedziałem, że trzeba było wcześniej pozbyć się babci odparł uspoko-
jony.
Jill uśmiechnęła się. W pewnym sensie Lettice była jej opiekunką. Po-
dobnie jak pułkownik i szmaragdowy naszyjnik. Ale Rick przezwycię-
żył te przeszkody, jak i wszystkie inne.
-Nie wracaj do Stanów razem z nią -powiedział. - Zostań trochę dłużej.
Zostań ze mną.
-Nie mogę -odrzekła, myśląc o robocie, czekającej na nią za oceanem, i
o tej w Anglii. Powoli zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, co zrobiła.
Tak jak sir Lancelot, skusiła się, by odstąpić od drogi czystości za
sprawą jedynej osoby, która była w stanie zniweczyć jej starania w po-
szukiwaniu sprawiedliwości. Wątpiła, czy królowa Guinevere sprawiła
tyle zamętu, co Rick.
-Wiedziałam, że nie powinniśmy...
- Nie. -Przerwał jej. -Właśnie powinniśmy. Nic tego nie zmieni. Ale
teraz nie była odpowiednia chwila, by wyciągać to na światło dzienne.
Chciała zaprotestować, ale słowa zamarły jej w gardle, gdy zaczął wę-
szyć po jej krągłym ramieniu. Jęknęła, a jej wyczulone zmysły natych-
miast zareagowały. Uśmiechnął się znad jej ciała i potarł swoim udem o
nogę Jill.
-Chyba wyciągnę co innego na światło dzienne -szepnął.
Zachichotała i przywarła do niego.
-Wydaje mi się, że już to zrobiłeś.
Jill odsunęła od siebie resztki wątpliwości, gdy ją przewrócił na drugą
stronę. Do diabła z poszukiwaniami, sprawiedliwością i dziedzictwem.
Spędzi z Rickiem choć jedną noc w białym atlasie.
Dopiero po powrocie do Dworu Diabła, Jill odkryła prawdziwą kata-
strofę, którą spowodowała noc z Rickiem.
Udało im się w miarę spokojnie zjawia na śniadaniu, a jej udało się po-
nadto ograniczyć do minimum żal i poczucie winy.
Nie zwróciła zbyt wiele uwagi na kilka spraw, które nie wydawały się
być w porządku, zanim Annalissa i inni pomachali im na pożegnanie.
Pułkownik zachowywał siew sposób czarujący i z rozmowy dowiedzia-
ła się, że zatrzyma się u Youngów.
Aatwo więc będzie wejść z nim w dalszy kontakt po doprowadzeniu do
porządku sprawy z Rickiem. To była rzecz najważniejsza.
Całe szczęście, że nie było mowy o zmianie sypialni w Dworze Diabła.
Nie było to możliwe przy stałej obecności Lettice. Jill rozpakowała wa-
lizeczkę i rzuciła sukienki na łóżko, by Grahame mógł je zanieść do
pralni. Sama zajmie się ubraniami nadającymi się do prania w domu,
choć nie cierpiała malutkiej pralki i suszarki, które stanowiły część
[ Pobierz całość w formacie PDF ]