[ Pobierz całość w formacie PDF ]
miała dostarczyć już za dwa dni. Nie było jej łatwo skupić się na pracy, ale postanowiła
wytrwać i pozwolić Nickowi zakosztować samotnego ojcostwa blizniaków w pełnej kra-
sie. Jeśli się nie przekona na własnej skórze, że zadanie to przerasta jego możliwości,
gotów jeszcze zrealizować swą grozbę i odebrać jej dzieci. Stać go było na zatrudnienie
najlepszych prawników, którzy roznieśliby ją w pył w sądzie, gdzie jej żałosne konto
bankowe i biuro w garażu zapewne nie zrobiłyby wielkiego wrażenia na sędziach. Na
samą myśl o rozstaniu z chłopcami oblał ją zimny pot. Aby tego uniknąć, zgodzi się na-
wet na mieszkanie pod jednym dachem z Nickiem tak długo, jak będzie chciał. Czemu
uparł się zostać z nimi na dłużej i poznać swoje dzieci, zamiast płacić niewielkie alimen-
ty i mieć spokój? Cały dzień łamała sobie głowę, próbując znalezć odpowiedz na to py-
tanie, niestety bez powodzenia. Gdy kosze były już gotowe, Jenna uznała, że czas wracać
do domu. Była głodna, zmęczona i ciekawa, jak Nick sobie radzi z chłopcami.
Przez wewnętrzne drzwi wemknęła się po cichu do kuchni i stanęła w progu po-
mieszczenia, które ledwie poznawała. Stół pokryty był mlekiem w proszku, w zlewie i na
blacie zalegały brudne butelki i ścierki, a podłoga kleiła się od rozlanego mleka. Ostroż-
nie ruszyła w stronę salonu, zastanawiając się, co tam znajdzie. W całym domu panowała
złowroga cisza. Na stole w salonie znalazła więcej butelek i pieluchy rozsypane na pod-
łodze, ale nigdzie nie było widać ani Nicka, ani blizniąt. Gdy obeszła kanapę, zamarła.
Na podłodze, wygodnie wyciągnięty na starym dywaniku ze szmatek spał pan Falco, mi-
lioner, właściciel jednej z największych linii rejsowych w kraju. Po jego obu stronach
wtuleni w silne męskie ramiona drzemali rozkosznie jej synowie. Oświetleni ostatnimi
promieniami popołudniowego światła wyglądali na szczęśliwych i zadowolonych ze
swojego towarzystwa. Jenna nie mogła oderwać wzroku od idyllicznej sceny, która po-
ruszyła w niej najgłębiej skrywane uczucia.
R
L
T
- Czemu to właśnie ty poruszasz tę strunę w moim sercu? - szepnęła, patrząc na
mężczyznę, który wdarł się przebojem do jej serca i domu.
- Ja? - zapytał cicho Nick, otwierając powoli oczy.
- Tak ty, przecież wiesz o tym. - Uznała, że zaprzeczanie w sytuacji, gdy przyłapał
ją na gorącym uczynku, nie ma najmniejszego sensu.
Jenna przyklęknęła obok, nie odrywając wzroku od śpiących maluszków. Nick
usiadł ostrożnie, by ich nie obudzić, i spojrzał uważnie na kobietę, która na zawsze
zmieniła jego życie.
- Czemu więc uciekłaś tak szybko ze statku?
- Nie wiesz? - Przed oczami stanęła jej wizja nagiej pasażerki wyciągniętej kusząco
na jego łóżku.
- Nawet jej nie znałem - przypomniał jej z delikatną naganą w głosie.
- To bez znaczenia. - Jenna ściszyła głos, by nie obudzić wiercącego się Jacoba.
Nie miała ochoty wdawać się teraz w dyskusję, ale skoro już poruszyli ten trudny temat,
unikanie odpowiedzi wydawało się bezcelowe. - Ten incydent uświadomił mi po prostu,
jak bardzo się różnimy i jak bardzo nie pasuję do twojego świata. Ani ja, ani chłopcy.
Nick podniósł rękę i delikatnie pogłaskał ją po policzku. Jenna zadrżała, ale zdołała
się opanować. Zasługiwała na coś więcej niż przygodny seks i nieodwzajemniona miłość.
- Można to zmienić. - Nick przemawiał teraz ciepłym przekonującym głosem. -
Moglibyście zamieszkać ze mną na statku, nie brakuje tam miejsca. Chłopcy bawiliby się
świetnie, podróżując po świecie, ucząc się języków i poznając inne kultury.
Wizja, którą przed nią roztaczał, była niezwykle kusząca i na twarzy Jenny ukazał
się marzycielski uśmiech, który jednak znikł tak nagle, jak się pojawił.
- Nie, to niemożliwe. Chłopcy potrzebują normalnego życia: szkoły, placu zabaw,
kolegów, wypraw do parku, psa.
Nick nigdy łatwo nie rezygnował. Spoglądając na chłopców, kontynuował coraz
bardziej rozemocjonowany:
- Możemy zatrudnić prywatnych nauczycieli, zapewnić im towarzystwo innych
dzieci, organizując zajęcia dla dzieci pasażerów. Nawet dla psa znalazłoby się miejsce.
Pomyśl, Jenno, mogłoby się nam udać.
R
L
T
Mimo że serce Jenny pragnęło mu uwierzyć, rozum podpowiadał, że propozycja
Nicka nie wynika wcale z romantycznych pobudek i nie ma nic wspólnego z jego uczu-
ciami wobec niej. Starał się po prostu postawić na swoim i mieć synów blisko siebie bez
dokonywania większych zmian w swoim stylu życia.
- Nie, Nick, to nie byłoby w porządku. Wiem, że zależy ci na nich, nie na mnie, ale
my stanowimy jedność. Dla mnie nie ma miejsca w twoim sercu, zdaję sobie z tego
sprawę. - Jenna mówiła cicho, smutno zwiesiwszy głowę.
Nick chwycił jej dłoń i zaczął gładzić smukłe palce.
- Nie chodzi mi tylko o chłopców. Ty i ja...
- To się nigdy nie uda - dokończyła za niego, wbrew sercu, które biło tak mocno,
że prawie wyskoczyło jej z piersi.
Nie wolno jej zapominać, z kim ma do czynienia. Nick Falco nie należał do męż-
czyzn, którzy zakochują się w zwykłych kobietach i spędzają z nimi resztę życia, tworząc
normalną szczęśliwą rodzinę. Jeśli o tym zapomni, kolejne rozczarowanie może ją kosz-
tować więcej, niż była w stanie znieść.
- Skąd wiesz? Moglibyśmy spróbować. - Jego błyszczące błękitne oczy wypełniał
taki entuzjazm, że Jenna prawie zapomniała o wszystkim, co jej podpowiadał zdrowy
rozsądek.
W ostatniej chwili spojrzała na śpiące maluchy i oprzytomniała. Nie chciała, by
synowie płacili za jej błędy, gdy po jakimś czasie okaże się, że po raz kolejny się pomy-
liła. Powinna się zachowywać odpowiedzialnie i dbać przede wszystkim o bezpieczeń-
stwo i szczęście dzieci, a nie zaspokajanie własnych pragnień. Zamiast wytaczać kolejne
argumenty, zabrała dłoń, którą nadal trzymał, i poprosiła:
- Pomóż mi przenieść chłopców do łóżek, dobrze?
Nick spojrzał na nią uważnie z wyrazem twarzy, z którego jak zwykle nie potrafiła
wiele wyczytać.
- To jeszcze nie koniec tej rozmowy - ostrzegł ją.
- Dla mnie niestety tak. - Jenna podniosła delikatnie Jacoba i wstała, nie patrząc
więcej w jasnobłękitne oczy mężczyzny, którego nie powinna była nigdy pokochać.
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
- Tutaj? On jest tutaj? - powtórzyła Maxie ze zdumieniem w głosie. - Tutaj to zna-
czy w Seal Beach?
Jenna zerknęła przez ramię na zamknięte drzwi wejściowe za jej plecami. Gdy tyl-
ko zauważyła przez okno samochód starszej siostry, pomknęła na ganek niczym strzała,
by uprzedzić ją, zanim wejdzie do domu.
- Tutaj to znaczy w moim domu. Z chłopcami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]