[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Proszę, przyjrzyj się uważnie, temu dokumentowi! -
zachęcił ją James, podając jej zadrukowany arkusz.
Wzięła dokument do ręki i niemal natychmiast się
zorientowała, że jest to rachunek za pobyt we włoskim hotelu,
w którym mieszkali podczas targów.
- I co też tam ciekawego widzisz? - zapytał dość
enigmatycznie James.
- Nnno... nic. Nic ciekawego. Widzą tylko zwyczajny
hotelowy rachunek, przesłany faksem z Włoch - odpowiedziała
trochę niepewnie, zastanawiając się równocześnie z
niepokojem, czy niedorzeczne z pozoru pytanie kuzyna nie
Już nigdy się nie zakocham 78
miało przypadkiem podchwytliwego charakteru i czy nie kryje
się w nim jakaś pułapka.
- Zwyczajny rachunek, powiadasz?
- Tak, zwyczajny - potwierdziła Poppy, nie zdoławszy
niestety w pośpiechu rozszyfrować ewentualnych ukrytych
intencji kuzyna.
- No, skoro niczego szczególnego w nim nie widzisz, to
podaj mi go z łaski swojej z powrotem i posłuchaj uważnie tej
nadzwyczajnej informacji, jaką ja ci z niego wyczytam! -
stwierdził James.
Poppy wręczyła kuzynowi rachunek.
James odchrząknął, usadowił się wygodniej w fotelu i
zadeklamował patetycznym tonem:
- Pan i pani Carlton: jeden pokój dwuosobowy.
Poppy w pierwszej chwili zbladła z wrażenia, a zaraz
potem, pod wpływem nagłego gniewu, zaczerwieniła się.
Zapominając zupełnie, gdzie się znajduje i w jakiej roli
stoi przed kuzynem, wykrzyknęła z pasją:
- Do licha, przecież to była pomyłka! Zwyczajna
pomyłka tych włoskich hotelarzy! Sam to przecież powiedziałeś
szefowi recepcji!
- Szefowi recepcji w hotelu, tam, we Włoszech, tak
powiedziałem, zgadza się - beznamiętnym tonem potwierdził
James. - Ale co mam powiedzieć głównemu księgowemu tu, w
Anglii, w firmie? - zapytał. - Co mam powiedzieć wszystkim
innym pracownikom, którzy mogli mieć ten interesujący
dokumencik w rękach, zanim dotarł na biurko Stewarta
Thomasa?
Poppy poczuła, że nogi uginają się pod nią i odmawiają
jej posłuszeństwa. Na szczęście kuzyn wskazał jej ustawiony
naprzeciwko biurka fotel i zaprosił, żeby usiadła.
Lepiej pózno, niż wcale, pomyślała i z ulgą zajęła
Penny Jordan 79
miejsce.
- No więc? Co twoim zdaniem mam teraz powiedzieć
naszym ludziom, co mam powiedzieć Stewartowi Thomasowi?
- ponowił swoje pytanie James.
- To samo! - odpowiedziała rezolutnie Poppy, która na
siedząco poczuła się zdecydowanie lepiej, pewniej niż
wyprężona na baczność. - %7łe zaistniała pomyłka, że zaszło
nieporozumienie!
James pokiwał głową.
- I to właśnie powiedziałem - stwierdził. - %7łe Włosi
pomyłkowo przygotowali dla nas wspólny pokój i że nie mogli
go nam zamienić na dwa oddzielne, ponieważ w związku z
targami hotel był przepełniony. To włas'nie powiedziałem
Thomasowi. Tylko niestety wątpię...
James Carlton nie zdążył podzielić się z Poppy swoimi
wątpliwościami. Umilkł W pól zdania, ponieważ drzwi
gabinetu otworzyły się nagle na całą szerokość i do środka
wpadł podekscytowany Chris.
- Do licha! - wykrzyknął, łapiąc się za głowę i
spoglądając to na starszego brata, to znów na Poppy. - Widze,
że wszystko się zgadza!
- Co znowu? - warknął James.
- Oj, oj, braciszku, nie udawaj, że nie wiesz, o co mi
chodzi! - Chris promiennie się uśmiechnął i żartobliwie
pogroził Jamesowi palcem. - I nie udawaj, że nie wiesz o tym, o
czym cała firma już wie, a o czym ja, jak jakiś skończony
idiota, dowiedziałem się chyba ostatni! Moje gratulacje, mała
księżniczko! - Chris zgiął się nisko przed Poppy, parodiując
ceremonialny dworski ukłon. - Moje gratulacje, wasza
wysokość! - skłonił się z kolei przed bratem, a potem wyciągnął
do niego rękę.
James nie podał mu swojej prawicy. I nawet nie drgnął
Już nigdy się nie zakocham 80
za biurkiem. Zmarszczył tylko grożenie brwi, spojrzał spod oka
na wesolutkiego jak szczygiełek, figlarnie uśmiechniętego
Chrisa i wycedził z głęboką dezaprobatą:
- Dlaczego robisz z siebie błazna? I o co ci chodzi z tymi
idiotycznymi gratulacjami? Czego, do licha, tak ni w pięć, ni w
dziewięć gratulujesz Poppy i mnie?
- No, jak to? Przecież tego, że się macie ku sobie! -
palnął Chris.
- Na litość boską, człowieku, co ty chcesz przez to
powiedzieć? - odezwała się melodramatycznym tonem
zdeprymowana zupełnie Poppy.
- Jak to, co? To, że zostaliście kochankami! - odparł
rozbawiony Chris, nie wysilając się na niepotrzebną
dyplomację, Poppy spodziewała się, że James wytłumaczy w
tym momencie bratu całe nieporozumienie i wyjaśni mu, skąd
się wzięły krążące w firmie plotki na temat ich dwojga.
Ale James nagle zupełnie zmienił front!
Uśmiechnął się szeroko do brata i zerwawszy się zza
biurka, kordialnie uścisnął mu dłoń. A potem podbiegł w
lansadach do całkowicie zdezorientowanej, wręcz osłupiałej ze
zdziwienia Poppy, przykucnął przy jej fotelu i cmoknął ją w
policzek. Dopiero wtedy poinformował brata konfidencjo-
nalnym tonem:
- Właściwie to chcieliśmy tę historię na razie zachować
w tajemnicy, ale skoro traf chciał, że się wydała, to już ci
powiem: wszystko się zgadza, ja i Poppy rzeczywiście
jesteśmy...
- Cudowna wiadomość! - wykrzyknął Chris, nie
pozwalając bratu nawet dokończyć zdania. - Niech no tylko
Sally się o wszystkim dowie, będzie skakała pod sam sufit z
radości, mogę się założyć! Przyznaliście się już komuś z
rodziny?
Penny Jordan 81
- Chris, nie mieliśmy... - odezwała się Poppy.
Chciała powiedzieć, że nie mieli się do czego
przyznawać, ponieważ historia z ich wspólnym hotelowym
pokojem we Włoszech wyniknęła jako efekt zwyczajnej
pomyłki, ale James zmierzył ją tak groznym wzrokiem, że
przestraszona umilkła i zrezygnowała z wyjaśnień.
A on, jakby nigdy nic, wszedł jej w słowo i powiedział
Chrisowi:
- Nie mieliśmy jakoś dotąd okazji, braciszku! To
wszystko zaczęło się tak nagle, tak niespodziewanie. Sami
jesteśmy niesamowicie zaskoczeni!
- Pięknie, ale radziłbym wam już się ocknąć i
poinformować kogo trzeba w domu. Nie warto tej sensacyjnej
sprawy ukrywać przed familią, skoro i tak cała firma już wie, że
spędziliście ze sobą co najmniej cztery gorące noce, tam, w
słonecznej Italii. Cztery cudowne włoskie noce we wspólnym
łóżku!
Niefrasobliwy, choć w gruncie rzeczy życzliwy,
pozbawiony bodaj cienia złośliwości czy ironii ton, jakim Chris
wypowiedział te ostatnie słowa, wprawił Poppy najpierw w
zdumienie, a potem we wściekłość. Musiała zagryzć wargi aż
do bólu, żeby nie wykrzyczeć na głos obelg, jakie skierowała
pod adresem kuzyna w myślach.
Ty błaznie!  wymyślała w duchu tak uwielbianemu i [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl