[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kiś sens i Bóg w swoim czasie go wyjawi. Zapytałem ją, czy chciałaby spędzić noc w po-
jemniku na żywność, aby sprawdzić, czy Bóg docenia jej wiarę. Cierpliwie wyjaśniła mi,
na czym polega błąd w moim rozumowaniu. Próba sprawdzenia Boga jest przeciwień-
stwem wiary i jako taka z pewnością zostanie ukarana.
W milczeniu przyjąłem ten idiotyczny wywód. Lubię Teresę, która chyba najlepiej ze
wszystkich członków załogi zna się na uprawach, lecz poza poletkiem hodowlanym czy
zbiornikiem hydroponicznym wykazuje objawy poważnych zaburzeń percepcji rzeczy-
wistości.
Większość załogi zajęła dokładnie takie same stanowisko jak ja. Działo się coś po-
ważnego, czego na razie nie potrafiliśmy zrozumieć. Najlepiej będzie zamknąć pojem-
nik i zmagazynować żywność w innym, dopóki sprawa się nie wyjaśni.
105
Najbardziej niepokojąca była reakcja Antresa 906. Poprosił o zezwolenie na dokład-
ne sprawdzenie systemów statków ratunkowych, co zamierzał zrobić z pomocą kilku
naszych inżynierów. Powiedział, że wkrótce będą nam potrzebne. Najpierw przyszedł
z tym do mnie. Gdyby był człowiekiem, odmówiłbym mu: załoga i tak była bliska pani-
ki i lepiej nie dolewać oliwy do ognia. Jednak taurańska logika i emocje są dziwne, więc
poszedłem z nim do Marygay, żeby podjęła decyzję jako kapitan statku.
Marygay niechętnie wyraziła zgodę, gdyż rzecz jasna mieliśmy określony har-
monogram takich kontroli, więc naprawdę mogło to wywołać panikę. Jednak doszła do
wniosku, że jeśli zrobią to dyskretnie, tak by wyglądało na rutynową czynność, może
uda się uniknąć zamieszania. Ponadto współczuła Antresowi 906 z powodu jego osa-
motnienia. Człowiek zamknięty na statku wraz z setką Taurańczyków też miałby pra-
wo do różnych dziwactw.
Kiedy jednak poprosiła, żeby uzasadnił potrzebę kontroli, otrzymała przedziwną od-
powiedz.
Niedawno William pytał mnie o tamten kawałek papieru. Ten z Ziemi. W obcym
nieznane, a w nim niepojęte . Wykonał ten taurański taniec, oznaczający wzburze-
nie. Właśnie jesteśmy w obcym i nieznanym, w środku niepojętego.
Zaczekaj powiedziałem. Chcesz powiedzieć, że to zdanie jest rodzajem pro-
roctwa?
Nie, skądże. Znów zatańczył. Proroctwa to głupota. To raczej definicja sta-
nu.
Marygay zmierzyła go wzrokiem.
Chcesz powiedzieć, że powinniśmy przygotować się na niepojęte.
Potarł swój kark, bełkotliwie przytaknął i znowu zaczął pląsać.
Księga czwarta
KSIGA ZMARAYCH
18
Niepojęte dopadło nas dopiero dwa miesiące pózniej. Spaliśmy z Marygay, gdy zbu-
dził nas dzwonek.
Przepraszam, ale mam wiadomość.
Marygay usiadła i zapaliła światło.
Dla mnie? zapytała, przecierając oczy. Co się stało?
Dla was obojga. Tracimy paliwo.
Tracimy paliwo?
To zaczęło się minutę temu. Masa antymaterii stale maleje. W tej chwili stracili-
śmy już prawie pół procenta.
Wielki Boże powiedziałem. Co to jest, wyciek?
A jeśli tak, to dlaczego jeszcze żyjemy?
To nie przeciek, a mimo to paliwo w jakiś sposób znika.
Statek wydał dzwięk, który rzadko słyszeliśmy, oznaczający intensywny namysł. My-
ślał tak szybko, że większość problemów rozwiązywał między zgłoskami.
Mogę z całą pewnością stwierdzić, że to nie wyciek. Gdyby było inaczej, antypro-
tony uciekałyby od nas z przyspieszeniem jednego g. Wypuściłem trochę wody za stat-
kiem, ale nie stwierdziłem żadnej reakcji.
Nie wiedziałem, czy to dobre, czy złe wieści.
Wysłałeś wiadomość na Middle Finger?
Tak. Jeśli jednak ten proces będzie zachodził dalej w takim tempie, to antymateria
zniknie o wiele wcześniej, zanim otrzymają tę wiadomość.
Oczywiście znajdowaliśmy się już w odległości ponad czterech dni świetlnych.
Naładuj maksymalnie wszystkie zródła zasilania.
Już to zrobiłem, w trakcie tej rozmowy.
Jak długo... zaczęła Marygay. Jak długo możemy lecieć na zasilaniu awaryj-
nym?
108
Mniej więcej pięć dni przy normalnym stopniu zużycia. Kilka tygodni, jeśli wyłą-
czymy większość urządzeń i zgromadzimy wszystkich na jednym poziomie.
Wciąż tracimy paliwo?
Tak. I to coraz szybciej. Jeśli ten proces będzie trwał dalej, za dwadzieścia osiem
minut skończy nam się paliwo.
Czy powinniśmy ogłosić alarm? zapytałem Marygay.
Jeszcze nie. Mamy dość zmartwień.
Komputer, czy domyślasz się, dokąd wycieka paliwo i czy moglibyśmy je odzy-
skać?
Nie. Nie potrafię wyjaśnić tego w oparciu o znane mi prawa fizyki. Jest pewna
analogia w modelu Rhomera dla granicznych stanów przejściowych wirtualnej substy-
tucji cząsteczkowej, ale nigdy nie została potwierdzona doświadczalnie.
Będę musiał kiedyś o tym poczytać.
Zaczekaj! zawołała Marygay. Statki ratunkowe. Czy ich antymateria też zni-
ka?
Na razie nie. Jednak nie da się jej przenieść.
Nie mam zamiaru jej przenosić powiedziała do mnie. Myślę, jak wynieść się
stąd w cholerę, zanim stanie się coś gorszego.
Bardzo rozsądnie skwitował statek.
Ubraliśmy się i pospieszyliśmy na pierwszy poziom. Przez bulaj widzieliśmy kurczą-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]