[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Proszę o rachunek. Jedzenie niech pan nam zapakuje.
- Oczywiście. W tej chwili - odparł skwapliwie kelner. Pięć minut dłużyło się
w nieskończoność. Josh nie mógł się doczekać, kiedy wyjdą z restauracji. Czekał w holu,
obejmując ramieniem Maggie. Szeptał jej do ucha słodkie słówka. Gdy wreszcie usiadł za
kierownicą, z piskiem opon wyjechał na ulicę. Maggie poleciła mu jechać ostrożniej, więc
odparł żartobliwie:
- Kochanie, przez trzy dni cierpiałem jak potępieniec. Nie raczyłaś na mnie spojrzeć.
Skoro wiem, że mogę wziąć cię w ramiona, nie chcę tracić ani chwili. To logiczne, prawda?
- Ja także chciałabym jak najszybciej wrócić do domu, ale wolałabym, żeby się obyło
bez mandatu.
- Widzę, że moja żona nie jest wcale takim niewiniątkiem - mruknął Josh, unosząc
brwi.
- Nic dziwnego. Rzuciła się w ramiona namiętnego detektywa, który wskazał jej
drogę do raju - odparła Maggie rozmarzonym głosem.
Josh nacisnął gaz do dechy.
Gdy znalezli się w domu, pomknęli od razu na górę. Maggie stanęła przed drzwiami
swojej sypialni.
- Nie, skarbie - zaprotestował Josh. - U mnie. To znaczy u nas. Małżeństwo powinno
sypiać razem.
Bez słowa poszła za ukochanym. Gdy zamknęły się za nimi drzwi, zaczęli natychmiast
rozpinać guziki i klamerki. Josh westchnął z zachwytu na widok czarnej bielizny, którą nosiła
pod ubraniem. Nadzy opadli na łóżko, by zaspokoić pożądanie, które dręczyło ich od kilku
dni. Dotrzymał obietnicy i nie szczędził żonie czułości. Razem przeżyli cudowne chwile. Gdy
nieco ochłonęli, objął mocno ukochaną.
- Tym razem nie będziesz płakać, skarbie?
- Chyba że ze szczęścia. Zadowolony?
- Raczej tak. - Zachichotał. - Mam tylko jedno zastrzeżenie.
- Jakie? - Zaniepokojona Maggie próbowała się wyślizgnąć z jego ramion.
- Nie bądz taka namiętna. Przez ciebie za bardzo się spieszę.
- Ty draniu! - mruknęła, tuląc się do męża. Wymierzyła mu lekkiego kuksańca.
- Uważaj, kobieto! - zawołał z udawanym oburzeniem. -Takie figle mogą się zle
skończyć! Pewnie byś tego nie chciała.
- Masz rację. Przed nami całe życie - szepnęła ufnie. - Wiemy, czym je wypełnić.
- Nie sądzę, żebym się sprzeciwiał.
EPILOG
- Tatusiu!
Mała Ginny wbiegła do gabinetu Josha, który odsunął się od komputera i wstał, by
przywitać córkę.
- Dzień dobry, kochanie. Już wstałaś?
- Tak. Mamusia kazała mi ciebie zawołać.
Dumny ojciec uśmiechnął się promiennie. Dwuletnia zaledwie dziewczynka mówiła
bardzo wyraznie. Szybko się uczyła. W ciągu ostatniego roku poczyniła ogromne postępy:
umiała chodzić - a właściwie biegać - i ładnie mówić.
- Gdzie jest mama? - spytał córkę.
- Leży na łóżku - odpowiedziało radośnie dziecko.
Josh poczuł, że w jego sercu rodzi się obawa. Wziął Ginny na ręce i szybkim krokiem
ruszył na piętro. Ostatnimi czasy Maggie nie ucinała sobie drzemek. Nie mogła się wygodnie
ułożyć.
- Kochanie! - zawołał.
- Jestem tutaj - usłyszał głos żony.
Wszedł do sypialni. Maggie siedziała na łóżku. Jej twarz była blada.
- Czy coś się stało?
- Nie. Raczej nadszedł czas.
- Słucham? - spytał zaskoczony. W końcu zrozumiał wiadomość. - Już? Teraz?
Rodzisz dzisiaj?
- Chyba tak. Zawiadomiłam doktora Spencera.
- O mój Boże! - wykrzyknął Josh. - Co mam robić?
- Wez torbę i walizkę - spokojnie tłumaczyła Maggie. - Potem odwiez Ginny do
Hardisonów. Zawiadomiłam Angie, że przyjedziemy za kilka minut.
- Nie mamy na to czasu.
Maggie zwlokła się z łóżka. Z trudem stanęła i nabrała powietrza.
- Po pierwsze, uspokój się - rzuciła do męża. - Po drugie, moje rzeczy.
- Pomogę ci zejść po schodach - zaofiarował się Josh.
- Dam sobie radę - odparła Maggie. - Moje rzeczy.
Zaczęła powoli schodzić na parter. Jeden schodek, odpoczynek i dalej. Gdy dotarła do
drzwi salonu, opanowany już Josh stanął obok niej.
- Starczy nam czasu? - zapytał.
- Tak. Szpital jest niedaleko, a ja czuję się dość dobrze. Uporamy się ze wszystkim
w piętnaście minut.
- Chcę zobaczyć dzidziusia - powiedziała Ginny.
- Będziesz musiała zaczekać chwilkę - odpowiedziała Maggie. - Jak tylko będzie
można, tatuś zabierze cię do szpitala i pokaże braciszka... - Nagle przez jej twarz przemknął
grymas bólu. Kurczowo chwyciła framugę drzwi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl