[ Pobierz całość w formacie PDF ]

prawo ułożyć sobie życie na nowo.
Mimo to czuła się winna i nie mogła się z tego otrząsnąć. Czy
naprawdę kochała Mike a, skoro tak szybko padła w ramiona innego? 
pytała samą siebie.
Musi w to wierzyć. W przeciwnym razie ich małżeństwo nie miałoby
sensu.
Jeśli natomiast chodzi o Kirka, muszą jak najszybciej porozmawiać.
Zbyt wiele zdarzyło się w zbyt krótkim czasie. Za dużo emocji i
zmysłowości. Czuła się tym wszystkim przytłoczona. Idąc z nim do łóżka,
skomplikowała wszystko jeszcze bardziej. Za nic nie chciała się angażować.
Rozmyślania przerwał Josh, który obudził się w pokoju obok. Wzięła
go na ręce i mocno przytuliła. Był całym jej życiem. Gdyby nie on, nie
wiedziałaby, jak dalej żyć. Josh był jedynym powodem, dla którego
wstawała każdego ranka. To dla synka starała się odsunąć od siebie poczucie
winy. I dla niego też powinna trzymać się z dala od dalszych bliższych
82
R
L
T
kontaktów z Kirkiem.
Poczuła się lepiej, poczyniwszy to postanowienie. Wzięła prysznic,
ubrała się i zaniosła Josha do kuchni. Wstrzymała oddech, gdy zobaczyła, że
Kirk właśnie kończy śniadanie. Miała nadzieję, że wyszedł już z domu.
Musiała szybko odzyskać równowagę, a to było trudne, zwłaszcza gdy
dostrzegła figlarny błysk jego oczu.
 Dzień dobry  powiedziała, starając się unikać kontaktu
wzrokowego.
 Dzień dobry  odparł uprzejmie.
Posadziła Josha w foteliku dla dzieci. Była świadoma, że Kirk ją
obserwuje. Postanowiła więc zacząć:
 Kirk, jeśli chodzi o ostatnią noc...
Niemal od razu zesztywniał.
 Nie musisz się martwić o to, Vanesso. Nie planuję ponownie dzielić
z tobą łóżka.
 Nie?  powiedziała, a potem zaczerwieniła się. Czyżby uznał, że
jest nudna, w jakiś sposób nieodpowiednia dla niego? Czy to jej łzy tak go
zniechęciły? A może wszystko naraz?
Zmusiła się, żeby spojrzeć mu w oczy.
 A mogę zapytać, czemu nie?
 Nie jesteś gotowa na nowy związek.
Serce jej urosło. Nie to spodziewała się usłyszeć. On zwyczajnie się o
nią troszczy.
Starała się zachować pozory nonszalancji.
 To, jak sądzę, nie ma nic więcej do dodania.
 Nie, zupełnie nic. Wracajmy do pracy.  Mięśnie drgały na jego
żuchwie.  Będę w gabinecie, mam trochę dokumentów do wypełnienia.
83
R
L
T
Vanessa miała nadzieję, że tego ranka będzie pracował poza domem.
Potrzebowała trochę czasu bez jego obecności, żeby zebrać myśli. Nie
spodziewała się, że nie będzie chciał kontynuować ich fizycznej relacji. Ten
mężczyzna był dla niej zagadką...
Jej myśli przerwał widok podjeżdżającego pod dom sedana. %7łołądek
miała ściśnięty. Pomyślała, że może to znowu teściowie. To było jednak coś
znacznie gorszego.
 Dzień dobry! Jestem Pauline Morris.  Młoda kobieta przedstawiła
się uprzejmie, gdy Vanessa otworzyła drzwi.  A pani to Vanessa
Hamilton, jak przypuszczam?
Vanessa stała z Joshem na rękach.
 Owszem.
 A maluch to Joshua?
 Tak, ale skąd to pani wie?
 Jestem pracownicą opieki społecznej  pokazała Vanessie swoją
legitymację.  Jest pani nowa w tej okolicy, postanowiłam wstąpić i poznać
panią.
 O Boże  wyszeptała Vanessa. To nie była przypadkowa wizyta!
 Nie ma się czym niepokoić. Po prostu wpadłam pogawędzić.
Vanessa zdrętwiała. Była pewna, że to Grace i Rupert ją nasłali.
 Może wejdziemy do środka  zasugerowała Pauline.
Vanessa zaprowadziła gościa do salonu. Nie była w stanie wydobyć z
siebie głosu. Co, do licha, Grace i Rupert wymyślili?
 Chętnie napiłabym się czegoś zimnego  powiedziała kobieta. 
To była długa droga.
 Oczywiście, przepraszam.  Ta niezapowiedziana wizyta tak
bardzo wytrąciła ją z równowagi, że zapomniała o manierach.
84
 Proszę posadzić Joshuę obok mnie. Dotrzyma mi towarzystwa do
pani powrotu.
Vanessa zawahała się. Nie chciała zostawiać syna z obcą osobą.
 Nic mu nie będzie.  Pauline zapewniła ją.
Vanessa posłuchała i pośpieszyła do kuchni, nie chcąc zostawiać Josha
z nieznajomą zbyt długo. Trzęsły jej się ręce, rozlała trochę wody, a kiedy
sięgała po papierowy ręcznik, żeby ją wytrzeć, zorientowała się, że świeci
się lampka telefoniczna. Kompletnie zapomniała, że Kirk jest w domu. Co
pomyśli na kolejnego gościa z jej powodu? Z drugiej strony, czy to ważne?
Jej syn jest właśnie oceniany przez urzędniczkę państwową, podobnie jak i
ona.
Musiała się uspokoić. Wzięła głęboki oddech. Powinna wyglądać
normalnie i odpowiedzialnie, żeby udowodnić, że jest kochającą mamą.
Wróciwszy do salonu, zdobyła się nawet na uśmiech.
 Ufam, że nie sprawiał kłopotów  powiedziała, mając nadzieję, że
wygląda na opanowaną.
 %7ładnych. To dobry chłopczyk, prawda Joshua?
Vanessa podała Pauline szklankę.
 Pójdę po jego kojec, tak abyśmy mogły spokojnie porozmawiać.
 Czy często w nim przebywa?  zapytała Pauline niemal od
niechcenia.
 Nie, tylko wtedy, kiedy nie mogę go przypilnować podczas pracy.
 Więc zostawia go pani w kojcu samego, gdy pracuje w pozostałej
części domu?
 Nie, zabieram go ze sobą.  Usiłowała ukryć irytację.  Tak jak
powiedziałam, jeśli jest taka potrzeba... Zresztą zabieram kojec ze sobą.
 Rozumiem.
85
R
L
T
Vanessa nie była pewna, co urzędniczka rozumiała, ale nie podobało
jej się to. Obawiała się, że młody wiek i prawdopodobny brak
doświadczenia sprawią, że będzie opierała się w swej ocenie na instrukcjach,
a nie na obserwacji.
Przyniosła kojec i posadziła w nim Josha, który natychmiast zajął się
swoimi zabawkami.
 On jeszcze nie chodzi?  zapytała Pauline, w jej głosie nie było
krytyki, ale Vanessa wiedziała, że rozwój syna jest poddawany bacznej
obserwacji.
 Nie, ale bardzo szybko raczkuje  zauważyła, siadając naprzeciw.
 Bez wątpienia niedługo zacznie chodzić.
 Prawdopodobnie. Wiele dzieci, jak zapewne pani wie, nie pasuje do
ogólnie przyjętych norm. Rozwijają się w swoim własnym tempie.
 To prawda.  Pauline usiadła wygodniej.  Pani mąż zmarł pół
roku temu. Proszę przyjąć moje wyrazy współczucia.
 Siedem miesięcy temu. Dziękuję.
Nikt inny nie mógł powiedzieć jej o Mike u, tylko Grace.
 I jak pani sobie radzi ze wszystkim?
 Mamy się dobrze... obydwoje.
 Właśnie po to tu jestem, żeby to sprawdzić. Joshua przeżył tyle [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl