[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że musi jakoś odzyskać jego zaufanie po fatalnym zakładzie o Parthenię, bo inaczej Westland
nie będzie chciał z nim rozmawiać, a już na pewno mu nie uwierzy. Podszedł więc do stolika,
ostentacyjnie nalewając sobie mocnej herbaty, i uprzejmie podał księciu cukier. Westland
zerknął na niego podejrzliwie, lecz raczył wziąć kilka kostek do swojej kawy.
- Pan jest najmłodszym z braci Knight, prawda?
- Istotnie. - Alec skłonił się z respektem.
- I razem z tamtymi gogusiami narobił pan kiedyś kłopotu mojej córce - parsknął
książę. - Przydałaby się wam przymusowa służba w wojsku, ot co!
- Nie śmiałbym się z panem spierać.
- W takim razie do widzenia. I władczy wig odwrócił się do niego tyłem. Pozdrowił
żywo kogoś, kto właśnie nadszedł za plecami Aleca.
- Ach, dzień dobry panu!
- Witam księcia - odparł chłodny, nieco chrapliwy głos. Alec poznał go od razu.
- Proszę mi wybaczyć to małe spóznienie - usprawiedliwiał się Kurkow.
- Skądże, to ja przyszedłem wcześniej. Alec raz jeszcze pogratulował sobie
znajomości kilku rosyjskich słów.
Odwrócił się powoli i stanął twarzą w twarz z prześladowcą Becky.
- Zdrawstwujtie - powiedział, kłaniając się dwornie. Kurkow się zdumiał. Nawet na
Westlandzie powitanie Aleca zrobiło wrażenie.
- Nadzwyczajne - wymruczał, pociągając łyk kawy.
- To znaczy dzień dobry , wasza wysokość - wyjaśnił mu Alec. Wiedział, że teraz on
nadaje ton rozmowie. - Czy zechciałby pan przedstawić mnie swojemu przyjacielowi?
8
Pozdrowienie w ojczystym języku zaskoczyło Kurkowa.
- Ten młody zuchwalec nazywa się Alec Knight - mruknął niechętnie Westland. -
Lepiej się przed nim mieć na baczności - dodał sucho. - Z upodobaniem płata brzydkie figle.
Knight, to książę Michaił Kurkow, dziedzic tytułu Talbotów.
- Ach, tak? - odparł Alec z pozorną nonszalancją, ledwie skinąwszy głową. - Miło mi
pana poznać.
Michaił nie wiedział, czy ma się obrazić, czy roześmiać. W Petersburgu nie było ani
podobnych ludzi, ani opozycyjnej partii, jak wigowie. %7ładen młody Rosjanin wysokiego rodu
nie spędzał bezczynnie dni, patrząc przez szkiełko na przechodzące damy jak ci tutaj w
Londynie.
- Lord Alec? W odpowiedzi dostał mu się iście anielski uśmiech.
- Tak, na imię mi Aleksander, jak waszemu sławnemu carowi.
- Mówi pan po rosyjsku? - spytał badawczo Michaił.
- Skądże. Tylko parę słów, żeby zrobić wrażenie na paniach. Westland prychnął, lecz
Michaiła rozbawiła bezczelność dandysa.
- Uczęszcza pan do tego klubu?
- Przychodzę tu tylko na karty. Czy pan gra, wasza wysokość?
- Trochę.
- Lord Alec potrafi się wszędzie wkręcić - wyjaśnił Westland.
- Regent za nim przepada, a jego bratem jest książę Hawkscliffe, o którego ostatniej
ustawie mówiłem panu dziś rano.
- Och, ustawy! Co za nudziarstwo! - oświadczył dandys.
- Ja jestem konikiem polnym z bajki, za to Robert pracowitą mrówką.
- Powtórzę mu pańskie słowa! - burknął z irytacją Westland.
- Czy on nadal pozwala panu tu grać? Zdaje się, że ostatnio opuściła pana dobra
passa?
- W grze jest jak na wojnie. Raz się wygrywa, raz przegrywa. W polityce również.
- Albo w miłości, lordzie Alecu? - odparował Westland.
- Nie. W tej grze nigdy nie przegrywałem. Michaił się roześmiał. Ten zuchwalec miał
cięty język! On sam nigdy by w podobnej sytuacji nie żartował, lecz lord Alec najwyrazniej
był kimś niepoważnym. Błazeństwo rozmówcy poprawiło Kurkowowi nastrój.
- Niezła riposta, Westland - rzekł do naburmuszonego księcia.
- Dziękuję, wasza wysokość. - Alec ukłonił mu się dużo serdeczniej niż poprzednio,
lecz Kurkow nie wiedział, czy można mu w pełni ufać.
Westland odstawił filiżankę z kawą.
- Kurkow, musimy już iść. Dziś przedstawię pana pierwszemu ministrowi.
- Ach, staremu Liverpoolowi? - spytał niewinnym tonem Alec. - Niełatwo go
przełknąć, chyba że się zatka nos!
- Co za nieznośny smarkacz! Proszę się nim nie przejmować - warknął z irytacją
Westland, gdy Michaił znów się roześmiał.
- Chodzmy, bo jeszcze się spóznimy!
- Daswidanja - rzucił Alec w ślad za nimi. Kurkow skłonił się w uprzejmej
odpowiedzi, lecz Westland spojrzał na Knighta wrogo.
- Niech się pan trzyma z dala od mojej córki!
- Nie mam najmniejszego zamiaru naprzykrzać się tej anielskiej istocie.
- Co za hultaj! - burczał pod nosem Westland. Michaił drgnął gwałtownie, lecz Alec
nadal się uśmiechał uprzejmie. A to ciekawe. Kurkow najwyrazniej zle przyjął żarcik na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]