[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uruchomić produkcję wina. Kiedy wróciłam do Barossy, Owen świetnie sobie
radził z nadzorem nad uprawami. Jedynie biznesowa strona szwankowała. -
Westchnęła. Nie chciała myśleć o tamtym okresie. Przynajmniej nie teraz. - W
każdym razie mogę zapytać cię o to samo. Dlaczego nie poszedłeś w ślady
swojego ojca, tylko pozwoliłeś mu sprzedać winnicę? Zawsze mówiłeś, że
chcesz kontynuować jego dzieło.
Zacisnął szczęki, wreszcie, patrząc przed siebie, powiedział:
- Nie miałem wyboru.
- 44 -
S
R
- Nie rozumiem.
- Odkryłem, że mój ojciec był bardzo kiepskim biznesmenem. Myślał, że
jeżeli zrobi coś dobrego dla innych ludzi, to oni odwdzięczą mu się, kiedy
nadejdą ciężkie czasy. Mylił się i doprowadził naszą winiarnię do upadku. -
Zauważyła, że kurczowo zaciska dłonie na kierownicy, aż pobielały mu kłykcie.
Sama przygryzła wargi. - Trud sześciu pokoleń Laroche'ów poszedł na marne -
dodał posępnie.
Gorycz biła z jego słów. Pamiętała, jak bardzo pasjonowała go rodzinna
winnica. Marzył o wyprodukowaniu najlepszego wina, jakie kiedykolwiek
widziała dolina Rodanu.
- A więc twój ojciec sprzedał interes L'Alliance? Znów się zamyślił, a po
chwili kiwnął głową.
- Tak. Gdy odkryłem, w jakim stanie jest winnica, za pózno było na
środki zaradcze.
Beth coś zaświtało w głowie.
- To wtedy doszedłeś do wniosku, że w interesach nie ma miejsca na
sentymenty?
- Dostałem twardą lekcję - rzucił ostro.
Zaczynała rozumieć stan jego ducha. Utracił swoje marzenia. To go
zniszczyło wewnętrznie. Nic dziwnego, że prezentował teraz takie wyrachowane
poglądy. Postanowiła skierować rozmowę na mniej drażliwe tematy.
- Studiowałam nie tylko winiarstwo, również marketing na uniwersytecie.
- Naprawdę? - zdziwił się.
- Potem zrobiłam MBA. Byłam bardzo szczęśliwa, mogąc zastosować
swoje umiejętności w praktyce i pozostawić kontrolę nad procesem produkcji
Owenowi.
- Rozumiem. Nie miałem pojęcia, że jesteś tak dobrze wykwalifikowana.
Bo nie zadałeś sobie trudu, żeby mnie o to zapytać, pomyślała. Nikt w
L'Alliance nie zrobił najmniejszego wysiłku, by czegokolwiek się o niej
- 45 -
S
R
dowiedzieć. Najwyrazniej a priori uznali, że ubiegała się o stanowisko głównego
menedżera w firmie tylko dlatego, bo była córką Laurence'a Lowe'a.
Z góry założyli, że nie ma kwalifikacji, a to było nie fair. Zastanawiała się
teraz, czy nie powinna wcześniej wystąpić ze sprostowaniem. Ciekawe, czy
Pierre wykorzysta tę wiedzę w swoim raporcie?
Postanowiła nie uprzedzać faktów i na razie zachowywać się pasywnie.
Pozwoli Pierre'owi sporządzić raport według własnego uznania. Jednocześnie
nie zamierzała się zgodzić na zmianę strategii zarządzania.
A jeśli wybrała niewłaściwą drogę? Może powinna wystąpić aktywnie we
własnej obronie?
ROZDZIAA SZSTY
Kiedy wysiedli z samochodu, Pierre odetchnął z ulgą, ponieważ perfumy
Beth przyprawiały go o szaleństwo. Nie dlatego, żeby sam zapach go oszołomił,
chociaż nie mógł zaprzeczyć, że lekkie, kwiatowe tony były przyjemne, ale
dlatego, że były jej. Wszędzie by je rozpoznał. Nierozerwalnie wiązały się z jej
osobą, z jej ciałem, z jej skórą... Zakodował go sobie w pamięci. W dodatku
wyglądała niezwykle seksownie w tej opływowej sukience... W małej
przestrzeni samochodu doświadczał prawdziwych tortur.
Z drugiej strony był zachwycony, że potrafili prowadzić bezkonfliktową
rozmowę. Choć nie widzieli się przez dziesięć lat, wciąż, jak się wydawało,
mieli z sobą wiele wspólnego. Jeśli tylko unikali wspomnień i tematów
związanych z zarządzaniem winiarnią, można by sądzić, że nigdy się nie
rozstawali. Gdyby była obcą osobą, chętnie by z nią poflirtował... Niestety, to
nie wchodziło w grę.
Gdy weszli do restauracji, Beth pozostawiła go samego w barze, gdzie
serwowano aperitify, a sama poszła porozmawiać z szefem restauracji. Pierre
- 46 -
S
R
usiadł na wyścielanej kanapie i obserwował, jak załatwiała swoje sprawy. Bez
wątpienia w tej sukience wyglądała pięknie. Nie, poprawił się, ona zawsze
wyglądała pięknie. Ale w tej sukience wyglądała... na dorosłą. Dojrzałą. Nie
mógł oderwać od niej oczu. Doskonała kobiecość. Spojrzała na niego,
pomachała dłonią i posłała promienny uśmiech.
Serce mu załomotało i wiedział już, że przegrał bitwę i nigdy nie będzie
wobec niej obojętny.
Przyjazd do Australii był pomyłką, ale przynajmniej na ten jeden wieczór
chciał zapomnieć o niewygodnej misji. Zapomnieć, że Beth go nie znosiła.
Zapomnieć o tym, co wydarzyło się dziesięć lat temu. Chciał znów cieszyć się
jej emocjonującą obecnością, być znów blisko niej - bez barier, bez bólu.
Drzwi restauracji otworzyły się i weszła pierwsza grupa gości. Prawie
natychmiast pojawił się kelner z tacą pełną kieliszków i butelką, na której Pierre
dostrzegł etykietkę Lowland.
- Mrożone rose - zaanonsował.
Pierre postanowił udać się na poszukiwanie Beth, ale w tym samym
momencie szef restauracji zaprosił wszystkich do głównej sali jadalnej.
Pierre zajął miejsce przy tym samym stole, przy którym siedziała Beth,
ale rozdzielała go od niej para starszych ludzi. Próbował ukryć rozczarowanie,
kiedy przedstawiał się swoim sąsiadom - siwowłosej Almie oraz Tegan,
egzotycznie wyglądającej młodej kobiecie z masą kasztanowych loków. Kiedy
rozmawiała z Pierre'em, pochyliła się do przodu i dotknęła jego ramienia.
Westchnął, mając nadzieję, że Alma, która siedziała po jego drugiej stronie,
okaże się rozmowną osobą. Spotkał wiele kobiet w typie Tegan i wydawały mu
się męczące.
Szef restauracji stanął pomiędzy stołami i powitał gości donośnym,
niemal teatralnym głosem. Gestem ręki wskazał na wystawione wina z
wytwórni Lowland i po błyskotliwym wstępie zaprosił Beth do przejęcia
pałeczki.
- 47 -
S
R
Pierre nie wiedział, czego się spodziewać, ale pewność siebie i swoboda,
z jaką przemawiała Beth, nie mówiąc już o jej urodzie, wprost zaparła mu dech.
Rozglądając się po sali, zauważył, że zarówno kobiety, jak i mężczyzni dali się
porwać jej wystąpieniu. Było bardzo profesjonalne, a zarazem serdeczne;
opisała wina serwowane podczas kolacji i wyjaśniła, że wraz z szefem kuchni
dobrała je odpowiednio do potraw. Jeszcze raz obrzuciła salę pogodnym
spojrzeniem, a w jej głosie wyraznie przebijała szczerość, kiedy życzyła
wszystkim przyjemnego wieczoru.
Skinął jej aprobująco głową, a gdy w odpowiedzi posłała mu czarujący
uśmiech, miał wrażenie, że podniosła mu się temperatura ciała.
- Będąc Francuzem, zapewne wychowałeś się na winie? - zagadnęła go
Tegan, nachylając ku niemu wydekoltowane piersi.
- Można by tak powiedzieć - odparł niechętnie.
Poczuł ulgę, kiedy gość siedzący po drugiej stronie stołu przykuł uwagę
Tegan. Gawędził z Almą i jej mężem aż do następnego występu Beth.
Tym razem zaprezentowała dwa czerwone wina - shiraz i cabernet, które
miały być serwowane do głównego dania.
- Najpierw rocznik 2002 olive branch shiraz - powiedziała. - To wino o
intensywnym smaku, a jednak lekkie. Chociaż czerwone, ma wyczuwalny
aromat guavy, liczi i brzoskwini.
Rozejrzała się po sali, obserwując kelnerów roznoszących wino, a potem
zachęciła gości do powąchania bukietu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl