[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Szkoda, to był świetny chłopak  ojciec pokiwał głową.
Sebastian czuł, że Romy najchętniej zapadłaby się pod ziemię.
 Ty też gustujesz w tancerkach?  spytał go nagle George.
 Nic mi o tym nie wiadomo.
 I bardzo dobrze. A co z prawniczkami?
 Tato, daj już spokój, co to ma znaczyć?
 Nie denerwuj się, kochanie  uspokajała ją Cynthia. 
Przecież tylko sobie rozmawiamy.  A kim była twoja matka,
Sebastianie? Podobno mężczyzni dobierają sobie żony podobne
do swoich matek?
 Nie słyszałem o tym i prawdę mówiąc, trudno mi coś na ten
temat powiedzieć, bo moi rodzice zginęli w katastrofie lotniczej,
gdy miałem zaledwie dwa lata, a moja siostra była jeszcze
niemowlakiem.  Wiedział, że w ten sposób skieruje rozmowę
na całkiem inne tory i rodzice zostawią Romy w spokoju.
 Och, tak mi przykro...
 Zaadoptowała was jakaś rodzina?
 Nie do końca, owszem, mieszkałem okresowo w rodzinie
zastępczej, ale także w sierocińcach. I tak przeleciały pierwsze
lata mojego życia  dokończył.
Spojrzał na Romy, chcąc wziąć od niej kolejny talerz, lecz ona
stała z wlepionymi w niego oczami pełnymi bólu i współczucia,
ale także zaskoczenia i co najważniejsze, zrozumienia. Poczuł
ulgę, bo nie znosił litości. Teraz już wiedział, że rozmowa z
Romy ma głębszy sens, że naprawdę potrafi zrozumieć czyjeś
odczucia.
 Potem sprawy potoczyły się pomyślniej. Gdy miałem
dziesięć lat, przygarnęli mnie Gibsonowie i odtąd moje życie
zmieniło się nie do poznania. Gibsonowie mieli posiadłość i
domek nad morzem i byli maniakami sportu. Co weekend
organizowali małe zawody dla swoich znajomych, a ja czułem
się tak, jakbym cały czas był na obozie sportowym.
 A twoja siostra? Ją także wzięli do siebie?
 Nie, ją adoptowano dużo wcześniej, zaraz po śmierci
rodziców, jak była jeszcze niemowlęciem. Odnalezliśmy się, gdy
miałem dwadzieścia lat. Ona zaledwie osiemnaście, a mimo to
była już po ślubie z Tomem, z którym jest zresztą do dziś. Mają
troje najwspanialszych dzieci pod słońcem.
Gdy przerwał, w kuchni panowała absolutna cisza, żadnego
skrzypienia fotela czy paplania Cynthii. No, proszę, pomyślał,
nie było to aż takie trudne. Dlaczego nie zdobył się wcześniej na
wyznanie?
 Naczynia zmyte  powiedziała nagle Romy, odwracając
jednocześnie uwagę rodziców od Sebastiana. Zrobił już i tak coś
ponad swoje siły.  Czas, bym odprowadziła naszego gościa do
domu.
 Naturalnie, kochanie, naturalnie.
Po krótkim pożegnaniu, zeszli do samochodu. Sebastian był
tak ciepły i uprzejmy, że aż trudno było sobie wyobrazić, że nie
miał prawdziwej matki, a swoje dziecięce lata spędził w
samotności, na tułaczce po sierocińcach. Jakie to szczęście, że
przynajmniej trafił do tak uroczej pary, która poświęciła swoje
życie opuszczonym dzieciom, dając im poczucie bezpieczeństwa
i wychowując na wspaniałych ludzi. Romy miała wrażenie, że
rzuciłaby wszystko, co udało się jej do tej pory osiągnąć, by
spędzić w jego ramionach choćby jedną chwilę, jeden moment.
 Proszę.  Usłyszała szczęk otwieranych drzwiczek
samochodu. Sebastian podał jej kluczyki i zaczekał, aż
usadowiła się na fotelu.
Usiadł obok niej i ruszyli, powoli i bez słowa. Dopiero w
połowie drogi zaczął rozmowę.
 Na przyszłość, gdy będziesz miała ochotę zabrać kogoś do
swoich rodziców na obiad w charakterze deseru, ja z góry
odmawiam, uprzedzam.
Romy roześmiała się serdecznie.
 Bardzo cię przepraszam, ale moi rodzice są strasznie
ciekawscy i zamartwiają się mną nie na żarty. Powinnam była
przewidzieć, że pojawienie się takiego bohatera jak ty wywoła
sensację.
 Nie przejmuj się za bardzo, w końcu nic takiego się nie stało.
 Tak uważasz? A ja myślę, że to było wręcz oczyszczające.
Swoją drogą rodzice bardzo go polubili, dałaby sobie głowę
uciąć. Już dawno nie byli na nikogo tak szalenie otwarci. Na
nikogo od czasów Liama. Aż do momentu, kiedy przepadł z tą
tancerką. Od tamtego czasu bezpowrotnie straciła ufność i
otwartość wobec mężczyzn. I nagle pojawił się Sebastian, facet,
którego życie osobiste było nieustannie eksponowane w prasie i
który zapierał jej dech w piersi. Wydawał się bezgranicznie
cudowny, choć na początku usiłowała się przed nim bronić.
Cudowny i uroczy, mama miała rację. Szkoda tylko, że nie dla
niej. Ale miała prawo choć na moment ulec własnym
pragnieniom, ten jeden jedyny... ostatni raz.
Rozdział 9
Romy zaparkowała przed swoim biurem, obok samochodu
Sebastiana. Z radia płynęła cicha muzyka, do wnętrza wpadało
przyćmione światło zapalonych o tej porze ulicznych latarni, ale
twarz Sebastiana pogrążona była w ciemności.
 I co powiesz?  zapytała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl