[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przez nią, otworzyła szerzej drzwi szaf: stroje na
dzień, stroje na wieczór, ubrania na weekend, półki
pełne delikatnej jak pajęczyna, wspanialej bielizny i
rzędy pantofli, wszystko ułożone według odcieni
poszczególnych kolorów. Ten porządek został
zrobiony z myślą o kobiecie, która nie najlepiej radzi
sobie z dobieraniem kolorów. Oszołomiona Catherine
pomyślała, że to dla niej Luc kupił tę całą garderobę.
Tak ogromnej kolekcji nie dałoby się zebrać z dnia
na dzień. Zaskoczona pomyślała, że Luc musiał już od
miesięcy planować sprowadzenie jej do Włoch. Gdy
palcami głaskała jedwabną długą suknię, zaniepokojo-
na Guilia nieśmiało napomknęła, w co powinna się
teraz przebrać.
- Grazzie, Guilia.
- Pręgo, signorina.
Guilia wyjęła z szafy bieliznę i pantofle. Catherine
zrozumiała, że Guilia też była częścią uknutego
wcześniej planu. Miała w jak najbardziej taktowny
sposób nauczyć ją ubierać się na różne okazje. Luc
przemyślał wszystko aż do najmniejszego szczegółu.
Była ósma wieczór. Spała całą dobę, mając już za
sobą pierwszy dzień pobytu w Castelleone. Poprzed-
niego wieczora żona Bernarda, Francesca, długo się
koło niej krzątała troskliwie i z wielką życzliwością,
aż położyła ją wreszcie do łóżka. Odwiedził ją też
wtedy po raz pierwszy doktor Scipione, niski,
korpulentny
76 SPOTKANIE PO LATACH
mężczyzna, podobny do Zwiętego Mikołaja. Sprawiał
wrażenie; że wszystko doskonale rozumie.
Dopiero gdy wyszedł, uświadomiła sobie, jak wesoło
paplała przez cały czas, gdy był u niej. Przez moment tylko
poczuła się nieswojo, gdy powiedział:
-Czasami mózg zapomina o czymś, czego nie chce
pamiętać. Zatrzaskują się w nim jakieś drzwi w samo
obronie.
-A przed czym ja miałabym się bronić? - Zaśmiała
się.
-Proszę samą siebie zapytać, co panią najbardziej
przeraża, bo może właśnie tam jest odpowiedz. Może
gdy zda sobie pani sprawę z przyczyny tego lęku, pani
mózg otworzy te drzwi. Ale myślę, że nie jest jeszcze
pani gotowa na ten moment.
Czego się obawia najbardziej? Kiedyś bała się, że
utraci Luca, ale teraz, gdy Luc chce się z nią żenić, to
dawne uczucie niepewności powinno zniknąć na za-
wsze. Jak dotąd jednak słabe sygnały napływające z
zakamarków jej pamięci, chociaż niepokoiły, nie miały
siły sygnałów ostrzegawczych.
Catherine, w dopasowanej sukni wiśniowego koloru,
usiadła przy pięknej toaletce w stylu gotyckim i uśmiechnęła
się do leżących tam znajomych przedmiotów. Był tam
zegarek z wygrawerowaną datą ich pierwszego spotkania.
Gdy nakładała go na rękę, zastanowiła się, jak długo go nie
nosiła. A oto otwarte skórzane puzderko, a w nim piękny
diamentowy naszyjnik i kolczyki. I drugie, z migoczącą
bransoletką. Wspomniała z rozmarzeniem Boże Narodzenie
w Szwajcarii i jej urodziny.
Wychodząc z sypialni wyjrzała na taras biegnącej
wokół murów galerii. Daleko w dole widniała łysina
Bernarda. Zeszła na dół i powiedziała po włosku:
- Buona sera, Bernardo. Dov'e signor Santini?
Bernardo wyglądał na zaniepokojonego. Załamywał
ręce i mruczał coś niezrozumiale. W wielkim holu dudniły
echem podniesione głosy dwóch osób.
SPOTKANIE PO LATACH 77
Otworzyły się jedne z licznych drzwi. Wysoka,
czarnowłosa kobieta mówiła coś głośno najwidoczniej do
Luca, którego nie było widać. A może o coś prosiła?
Catherine wytężyła słuch. Natychmiast rozpoznała
glos Rafaelli Peruzzi. Była to chyba jedyna kobieta,
która miała odwagę dyskutować z Lucern i nie traciła
pracy pod koniec dnia. Zajmowała w jego życiu miejsce
bliżej nie określone, gdzieś pomiędzy dawną przyjaciółką a
urzędniczką. Była zarazem jedną z najzdolniejszych kobiet
pracujących w firmie Santini Electronics.
Wychowała się razem z Lucern. Była uparta, bez-
względna i absolutnie oddana jego sprawom. Na
jakimś etapie dzieliła z nim również łóżko. Rafaella była
cząstką przeszłości Luca.
- Masz sześć tygodni. Naciesz się nimi, na ile potrafisz
-zadrwiła, gdy spotkały się po raz pierwszy. - U Luca
nigdy nie trwa to dłużej niż trzy miesiące, a wziąwszy pod
uwagę twój styl ubierania się, kochanie, następne sześć
tygodni byłyby dla niego ciężkim doświadczeniem.
Doszedł do niej cichy głos Luca. Rafaella wybuchła
tłumionym szlochem i zaczęła coś znowu mówić po
włosku urywanym głosem. Catherine cofnęła się za-
wstydzona, że nie uczyniła tego wcześniej. Wiedziała, co
było powodem tej tragedii. Wczoraj Luc publicznie
powiedział o swoich planach
Luc był słońcem, wokół którego krążyła Rafaella.
Choć teraz zdawała sobie sprawę, że przekracza wy-
znaczone przez Luca granice, jeszcze próbowała coś
zmienić. Była uparta i wytrwała. To, co najbardziej
niepokoiło Catherine w Rafaelli, to jej podobieństwo do
Luca. Nieraz myślała, że Luc i Rafaella przyszli na świat
jako przeznaczeni dla siebie partnerzy.
Drzwi trzasnęły z hukiem. Bernardo błyskawicznie się
ulotnił, ale Catherine nie była dostatecznie szybka.
Rafaella obeszła ją wkoło jak rekin-morderca zwabiony
świeżym mięsem. Z jej bezlitosnych oczu wyzierała
wściekłość i nienawiść.
78 SPOTKANIE PO LATACH
-Ty dziwko! - rzuciła obelgę, przechodząc do
bezpośredniego ataku. - On nie chciał mi uwierzyć, ale
ja wrócę, jak tylko będę miała dowody. A gdy uda mi
się go przekonać, wyrzuci cię jak śmieć i nigdy ci nie
wybaczy!
-Rafaela! - uciął groznie Luc.
Rzuciła mu ostre, pełne goryczy spojrzenie.
- Przyjrzałam się dokładnie każdej kobiecie, z któ-
rą miałeś do czynienia. Ona z pewnością jest najba-r
dziej niebezpieczna. I pamiętaj, mój drogi -zakończyła
proroczo, idąc w kierunku drzwi - nacierpisz się przez
nią niemało.
Bernardo znów pojawił się jak spod ziemi i od-
prowadził ją do wyjścia. Catherine z wolna odzyskała
oddech. Okrutna reakcja nie panującej nad sobą
Rafaelli wstrząsnęła nią boleśnie. Była też zaskoczona jej
grozbami. W co nie chciał uwierzyć Luc? Co Rafaellą
ma zamiar udowodnić? Czego Luc ma jej nigdy nie
wybaczyć?
-O czym ona, na litość boską, mówiła?  wyszep-
tała roztrzęsiona.
-To nie dotyczyło ciebie.
Wiedziała, że to nieprawda. Luc objął ją ramieniem i
poprowadził do wspaniale urządzonego salonu.
- Nie przejmuj się Rafaellą - dodał.
-Dlaczego? - zapytała niespokojna.
-Od dziś nie pracuje już u mnie - powiedział Luc
zimno, bez jakichkolwiek sentymentów.
Catherine natychmiast poczuła się winna. Gdyby nie
sterczała w holu, prawdopodobnie nie doszłoby do tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl