[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przemawiacie w imieniu władzy? Nie, ale wielu mieszkańców jest z księdza
niezadowolonych. Ze swoją surowością ksiądz nie pasuje do naszych czasów.
Nigdy nie stawiałem sobie pytania, czy pasuję do naszych czasów, lecz raczej,
czy odpowiadam Panu Bogu. Boli nas nieustępliwość księdza wtrącił inny z
mężczyzn. Wielu porządnym ludziom odmówił ksiądz rozgrzeszenia. Nie dopuścił
ksiÄ…dz do pierwszej Komunii dzieci z najlepszych rodzin. PrzyjÄ…Å‚ ksiÄ…dz do Domu
Opatrzności ladacznice.
Nieustanna walka z taÅ„cami... » NapaÅ›ci na oberże... DÅ‚ugie kazania...
Wystarczy przerwał ksiądz Vianney, który dotychczas słuchał cierpliwie.
Udowodnijcie mi, że większość ludzi w parafii jest tego samego zdania, co wy, a wyjadę z
parafii, o ile mój biskup na to się zgodzi. Zbyt dobrze, bowiem znam moje braki.
Mężczyzni spojrzeli po sobie z konsternacją. Następnie uchylili czapek. Ksiądz
Vianney podał każdemu z nich rękę. Nie czuję się urażony waszymi słowami, a jeżeli
komuś z was sprawiłem przykrość, szczerze przepraszam. Dziwnie szybko wiadomość o
zajściu rozeszła się po wiosce i tak powszechny gniew zawrzał przeciwko tym siedmiu
ludziom, że aż sam ksiądz musiał ich bronić przed zajadłością swoich parafian.
W kilka tygodni pózniej udało się proboszczowi z Ars zdobyć relikwię świętej
Filomeny, Ojciec de Magallon, przełożony klasztoru bonifratrów w Lyonie, po powrocie z
Rzymu podarował Paulinie Jaricot, ciężko chorującej na serce, cząstkę posiadanej relikwii
świętej Filomeny. Paulina i jej bliscy odprawili nowennę do świętej, i chora wyzdrowiała.
Kiedy odwiedziła ją Katarzyna Lassagne, Paulina z kolei podarowała jej cząstkę tej
relikwii. Gdy się o tym dowiedział ksiądz Vianney, zaraz ją zdobył dla siebie. Przeznaczył
jej honorowe miejsce w kościele, budując młodej męczenniczce specjalną kaplicę.
CUDOWNE ARS (1831-1837)
Sława małej wioszczyny Ars i jej świętego proboszcza rozchodziła się daleko poza
granice departamentu. Kobiety i dziewczęta rozmawiały o tym, przędąc na
kołowrotkach! Mówiono o tym w oberżach wiejskich i miejskich kawiarniach. Mówiono o
tym w ubogich izbach i w bogatych salonach.
117
Ówczesne dzienniki pod olbrzymimi nagłówkami donosiÅ‚y o wszelkiego rodzaju
sensacyjnych wydarzeniach: o wyprawie przeciw Abdel-Kaderowi, o cholerze w Marsylii i
Paryżu, o zamachu Korsykanina Fieschi na króla Ludwika-Filipa i o jego piekielnej
machinie, o zamachu stanu Ludwika-Napoleona, który w 1836 roku został w Strasburgu
ogłoszony cesarzem, lecz natychmiast został aresztowany i wywieziony do Ameryki.
Wśród skandalów, zbrodni, krytyki sztuk teatralnych, bez przerwy pojawiało się
nazwisko biednego proboszcza z Ars. Jedni pisali o nim z szacunkiem i czciÄ…, nieomal jako
0 wysłanniku Boga, który działa cuda i czyta w sercach. Inni, żeby zaspokoić ciekawość
szerokiej publiczności, czynili z niego postać sensacyjną. Stale słyszało się ludzi, jak
mówili o nim z zapałem. Wielu, których do tej zabitej deskami wioski sprowadzała prosta
ciekawość, wracało z odnalezionym w konfesjonale świętego proboszcza pokojem.
Skoro tylko Franek Pertinand lub jego młodszy brat na placu Croix-Paquet w
Lyonie zadął w trąbkę, dając sygnał do odjazdu, klienci kawiarni Pod Trzema Delfinami z
ciekawoÅ›ciÄ… spoglÄ…dali na wielki żółty pojazd, z rzucajÄ…cym siÄ™ w oczy napisem: «LYON-
ARS». Niejeden, nie wiedzÄ…c, co robić z czasem, w ostatniej chwili decydowaÅ‚ siÄ™ udać w
drogę i zobaczyć tę ciekawą wioskę.
Napływ pielgrzymów wzrastał bez przerwy. Ksiądz Vianney długie godziny spędzał
codziennie w konfesjonale. Często trudno mu było uwolnić się od pielgrzymów, by pójść
do Domu Opatrzności na lekcje religii. W czasie lekcji wielu penitentów stało pod oknami
1 słuchało go.
Nie wszyscy jednak podróżujący do Ars nawracali się. Byli też i tacy, którzy
wsiadłszy na powrót do dyliżansu, jawnie naśmiewali się z biednego księdza w połatanej
sutannie i dużych chłopskich butach, księdza, który przemawiał tak prosto. Inni
natomiast wracali do domu rzeczywiście nawróceni. I ci z miejsca usadzali niewczesnych
dowcipnisiów.
Także na plebaniach i w czasie dekanalnych konferencji wiele mówiono o tym
dziwnym konfratrze. Jedni wyrażali poważanie i szacunek, inni natomiast zachowywali
raczej milczenie lub nawet zle skrywane niezadowolenie. Co tam znowu takiego ten
proboszcz z Ars?... mawiali niektórzy z pogardą. Znamy go z seminarium. Była to
słaba głowa i miał zawsze kłopoty z egzaminami. Zresztą jakież on odbył studia? Co on
wie o świecie? Nie czyta nawet gazet.
Jest aż nadto oczywiste, że poluje na oryginała. Dla czego łazi w nędznej
sutannie i w buciorach sto razy naprawianych? Czy ksiądz nie powinien dbać o swoją
powierzchowność, choćby ze względów czysto zewnętrznych?
Cóż to za typy pędzą do tego Ars? Skrupulaci, osoby mające przewrócone w
głowie, ciągle szukające nowego kierownika duchowego, prości chłopi i rozleniwieni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]