[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gałęzie. Pod nimi, w płytkim dole, leżało ciało Arsenia - martwe i już
rozkładające się.
Nie wiadomo, kto zabił mężczyznę. Być może byli to bandyci - lasy
wówczas roiły się od złoczyńców. Być może barona zabił morderca
nasłany
przez
konkurującą
rodzinę
-
takie
wendety
były
w
średniowiecznych Włoszech czymś zwyczajnym. Jednak Małgorzata nie
zaprzątała sobie głowy winowajcą: po raz pierwszy zastanowiła się nad
stanem własnej duszy. Ona i Arsenio żyli ze sobą przez dziewięć lat i
nigdy tego nie żałowali. Teraz zastanowiła się, czy w ostatniej chwili
Arsenio miał czas na żal za grzechy i czy - gdyby śmierć przyszła po nią
nagle - miałaby siłę, by błagać Boga o łaskę i wybaczenie?
Małgorzata postanowiła zacząć nowe życie: zabrała ze sobą swoje
dziecko, opuściła zamek Arsenia i powędrowała do domu rodzinnego.
Jako marnotrawna córka uklękła przed ojcem i błagała go o wybaczenie.
Dobry człowiek podniósł ją z klęczek i ze łzami w oczach zaprosił do
domu.
Macocha Małgorzaty nie przywitała jej, ale też nie odprawiła. Jej
mąż był zachwycony, że może mieć córkę i wnuka u siebie, ale macocha
miała już wyrobioną opinię o charakterze Małgorzaty - wiedziała, że
wcześniej czy później dziewczyna zrobi coś, co pogrąży jej męża.
Niestety, miała rację.
Przechodząc proces nawrócenia, Małgorzata uznała, że nie wystarczy
iść do spowiedzi, aby odpokutować za grzech. Ponieważ jej grzeszność
była publiczna, kara powinna być również publiczna. Na początek zaczęła
zakładać niekształtne suknie, uszyte z surowego materiału. W niedzielę
nosiła dokoła szyi sznur i klękała przed kościołem, kiedy tylko sąsiedzi
mogli ją zobaczyć. Ekstrawagancja Małgorzaty irytowała jej ojca, który
jednak uznał wyczyny córki za przejściowe. Pewnej niedzieli jednak
Małgorzata posunęła się za daleko. Przed mszą dziewczyna weszła do
kościoła i przed wszystkimi zgromadzonymi opowiedziała o grzechach,
jakie popełniła podczas dziewięciu lat spędzonych z Arseniem. To było już
za wiele dla jej ojca. Orzekł, że upokorzyła go wobec całego miasta oraz
że musi odejść.
Stojąc na drodze przed domem ojca, Małgorzata miała dwa wyjścia:
mogła kontynuować swoje nowe życie lub wrócić do przyjaciół z czasu,
który spędziła jako kochanka Arsenia. Zabraliby ją do siebie i
prawdopodobnie
prowadziłaby życie jak wcześniej. Dla młodej,
rozpieszczanej kobiety była to ciężka decyzja, ale w końcu Małgorzata
odwróciła się plecami w kierunku zamku i skierowała się do miasta
Cortona, gdzie - jak słyszała - franciszkanie pomagali skruszonym
grzesznikom.
Franciszkanie z Cortony byli życzliwsi, niż Małgorzata sądziła.
Znaleźli dom dla niej, w którym zamieszkała z dwoma siostrami:
Marinaną i Ranerią Moscari. Ich duchowymi kierownikami byli dwaj
franciszkanie: ojciec Giunta Bevegnati i ojciec Jan da Castiglione. Kiedy
syn Małgorzaty był wystarczająco duży, by pójść do szkoły, franciszkanie
znaleźli dla niego miejsce w prywatnej akademii w pobliskim mieście
Arezzo.
Jeśli ojcowie sądzili, że Małgorzata była zepsuta do szpiku kości, to
mylili się. Siostry Moscari donosiły, że dziewczyna spała na podłodze, że
surowo pościła, że biczowała się. Jednak siostry nie wiedziały, że w ten
sposób Małgorzata zmagała się z ogromnymi pokusami cielesnymi.
Uważała, że dzięki dyscyplinie pokona lubieżne pragnienia. Ojcowie
usiłowali nakłonić dziewczynę, by porzuciła ten reżim, ale święta
odpowiedziała: „Nie proście mnie o to, ponieważ nie podołam. Pomiędzy
mną a moim ciałem zawsze będzie trwała walka, aż do śmierci”.
Rzeczywiście, walczyła z pragnieniami seksualnymi do końca życia.
Trzy lata po przybyciu do Cortony Małgorzata dołączyła do
Trzeciego Zakonu św. Franciszka, gdzie pozwolono jej złożyć śluby i
przywdziać habit zakonny, a jednocześnie żyć poza klasztorem. Dla dobra
ogółu Małgorzata założyła w Cortonie szpital dla biedaków.
Poruszona nagłą śmiercią Arsenia dziewczyna wyjątkowo usilnie
modliła się za dusze przebywające w czyśćcu. Przez resztę swojego życia
codziennie szczerze błagała za zmarłych. Kiedy umierała, miała wizję:
ujrzała wielką gromadę dusz, wstępujących do nieba: były to dusze osób,
które wybawiła od czyśćca przez swe modlitwy.
BŁ. ANIELA Z FOLIGNO,
PLOTKARKA I HEDONISTKA
Żyła w latach 1248- 1309;
wspomnienie 4 stycznia
XIII wiek był punktem zwrotnym w historii Europy Zachodniej.
Ekspansja handlu międzynarodowego zmieniała drobnych sklepikarzy w
baronów handlowych, czyniąc niektórych bogatszymi niż lokalni władcy,
których dochód wciąż opierał się na rolnictwie. Zwłaszcza we Włoszech
sukces wbił kupców w dumę. W centrach handlu, takich jak Florencja czy
Siena, bogacąca się klasa średnia zaczęła kwestionować swoje
poddaństwo, podejmując pierwsze kroki w kierunku utworzenia republiki
na wzór starożytnego Rzymu.
Zmiany dotyczyły również życia religijnego. Nowe zakony,
zwłaszcza
franciszkanie,
oferowały
odmienny
ideał
[życia
chrześcijańskiego], zgodnie z którym konsekrowani mężczyźni i kobiety
nie wstępowali do klasztoru lub do konwentu, lecz na ulicach wypełniali
podwójną misję głoszenia wiary i niesienia pomocy ludziom.
Nadążanie za tymi zmianami w Kościele i społeczeństwie stało się
wyznacznikiem świętości. Poprzednio modelem lokalnego świętego był
światły biskup lub sumienny opat benedyktyńskiego zakonu - człowiek,
który znajdował się na wyższym szczeblu religijnego życia, równocześnie
będąc autorytetem w codziennych sprawach. Gdy chodzi o święte kobiety,
wywodziły się one również z wyższych warstw społeczeństwa: były
królowymi, ksieniami lub należały
do najznamienitszych rodów
szlacheckich. Jednakże w XIII wieku święci częściej pochodzili z klasy
średniej, a przekonanie o ich świętości brało się raczej z ich osobistej
pokory i heroicznych aktów miłosierdzia. Warto zauważyć, że w tej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]