[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pewnego stopnia uśmierzyć ból. Jakiś środek na uspo
kojenie?
107
- Tak. Saskia przygotowuje bardzo skuteczny napar
z dziewanny. Wiem, że rośnie w herbarium. Polecę, że
by niezwłocznie trochę zerwano.
-Wspaniale. Czy zawsze wozisz ze sobÄ… skrzynkÄ™
z medykamentami, pani? JesteÅ› niezwykle dobrze przy
gotowana na wszelkie okoliczności. - Patrzył z uzna
niem na uszczelnione woskiem słoiczki, fiolki i zakor
kowane buteleczki, wszystkie opatrzone etykietkami,
szczypce, nożyczki, srebrne noże i łyżeczki, małą ręczną
wagę i odważniki.
- Zawsze. Lepiej nie udawać się bez niej w podróż
w dzisiejszych czasach, kiedy tak mało zostało medy
ków, którym można zaufać. Myślę, że gdy tylko odzyska
w pełni przytomność, powinniśmy zbadać mocz. Jest zo
diakalnym Koziorożcem.
- WezmÄ™ na siebie ten obowiÄ…zek. Mam ze sobÄ… kolby
i diagramy. Czy używasz, pani, arniki?
- Na stłuczenia? Tak. Masz może ojcze przygotowa
nÄ…?
- Owszem. Sporządziłem świeżą porcję, zanim wyru
szyliśmy na turniej.
- Eloise? - Oboje odwrócili się w kierunku łóżka.
- Tak, mój drogi, jestem tutaj.
- Dziękuję ci. - Rolph mówił słabym głosem, ale zu
pełnie spokojnie. - Nie bardzo pamiętam...
- Sszsz... - uciszyła go, ocierając krople potu z czoła.
- Masz trochÄ™ gorÄ…czki, to wszystko. Poradzimy z tym
sobie.
- Co jeszcze?
108
- Szczęka, obojczyk, nadgarstek, kostka, stłuczenia.
Zważywszy na wagę konia, można powiedzieć, że ci się
udało. Powinieneś wstać za parę dni.
- A właśnie, koń. Co z nim?
- Najzupełniej w porządku.
-Nie jestem przeciwnikiem dla... ouu...
Whitecliffea. - Twarz zniekształcił mu grymas bólu.
Z trudem podniósł rękę i dotknął policzka Eloise. -
Ciebie też wysadził z siodła, siostro? Bo to chyba nie
z mojego powodu?
- Tak, mój drogi - odrzekła, starając się nadać głoso
wi spokojne brzmienie. - Także z twojego. Griselle bar
dzo się przejęła.
- Naprawdę? - zapytał, marszcząc czoło. - Lepiej, że
by tu nie...
Było za pózno, aby spełnić jego życzenie. Drzwi się
otworzyły i ukazała się lady Griselle w towarzystwie sir
Owaina z Whitecliffe, tym razem ubranego w obszernÄ…
szarosrebrną, sięgającą do połowy łydek tunikę z roz
szerzanymi rękawami, bogato ozdobioną futrem. Nosił
też fiołkowy płaszcz, przypięty na ramieniu dużą broszą,
na której połyskiwał ametyst. Suknia wierzchnia brato
wej, uszyta z wzorzystego czerwonego brokatu, niezbyt
dobrze pasowała do rudozłotych włosów i bladej twa
rzy, pokrytej plamami ciążowymi. Razem z nimi weszła
do komnaty grupka kobiet, w większości należących do
służby domowej Griselle.
Eloise wstała, chcąc ustąpić miejsca bratowej, ale za
nim ta podeszła do łoża, Rolph zamknął oczy, udając,
109
że wciąż jest nieprzytomny. Najwyrazniej wolał uniknąć
dociekliwych pytań.
- Powiedziano mi, że miałaś się nim opiekować -
zwróciła się Griselłe ze złością do Eloise. - Tymczasem
podobno zjawiłaś się tutaj dopiero co.
Zanim zdążyła powiedzieć coś na swoją obronę, sir
Owain przyszedł jej z odsieczą.
- Lady Eloise pośpieszyła na pomoc, zanim ktokol
wiek zdołał o tym pomyśleć. Powinnaś jej podziękować
za tę przytomność umysłu, pani.
Lady Griselłe zignorowała jego uwagę. Usiadła na sto
jącym przy łożu stołku.
- Rolph, najdroższy... Och, Rolph! Co oni ci zrobili?
Co ciÄ™ boli?
Eloise i ojciec Janos wymienili spojrzenia.
- Podejrzewam, że wszystko - powiedział mnich pół
głosem, unosząc porozumiewawczo brew.
Eloise nie mogła ignorować obecności sir Owai-
na, zwłaszcza gdy zwrócił się bezpośrednio do niej na
oczach wszystkich zgromadzonych osób.
- Wyzdrowieje, prawda?
Szczera troska w jego głosie nie pozwalała wątpić
w intencje. Nie odezwała się od razu, licząc na to, że oj
ciec Janos rozwieje jego obawy, co przecież mógł uczy
nić z łatwością, ale mnich milczał, chcąc usłyszeć, w jaki
sposób Eloise odpowie i jakim tonem.
- Tak, wyzdrowieje, panie - powiedziała cicho. - Ma
wystarczająco wiele sił, choć nie tyle co przedtem. Do
piero co odzyskał przytomność.
110
- Ale...? - Sir Owain zerknął na łoże. - Czy to zna
czy, że udaje?
- No więc... Niekoniecznie - ostatnie słowo wymówiła
jednocześnie z mnichem. - Ojcze - zwróciła się do niego -
muszę pójść przysposobić się do uczty. Sądzę, że lady Gri-
selle posiedzi przy mężu, a Saskia przygotuje korę wierzby
i dziewannę, jeśli nie masz nic przeciwko temu.
- Chętnie to wszystko zastosuję, pani. Arnikę możemy
odłożyć do jutra, do zmiany opatrunków. Przyniosę też
maść z żywokostu.
- Możemy również spróbować okładów z liści.
Piskliwy głos Griselle przerwał naradę.
- Czy rozmawiacie o nim? Nie powinniście zasięgnąć
mojej opinii? Czy już upuszczaliście mu krwi?
- Nie, pani, nie zrobiliśmy tego - wyjaśniał cierpliwie
ojciec Janos. - Sir Rolph stracił jej wystarczająco dużo,
i to ledwie dwie godziny temu. - DotknÄ…Å‚ ramienia lady
[ Pobierz całość w formacie PDF ]