[ Pobierz całość w formacie PDF ]
lantyku odmroziłem sobie palce. Patrzyłem na rekiny
obżerające się na Morzu Koralowym.
- Nie wymieniłeś ani jednego lądu. - Zafascyno
wana i rozbawiona, oparła łokcie na stoliku. - Morza
nie wyglądają tak samo z pokładu?
- Nie. - Nie mógł jej tego wytłumaczyć. Wiedział,
że nie jest wystarczająco liryczny, żeby opisać zróżni
cowane odcienie wody i wrażenie głębi albo co się
czuło, kiedy skakały delfiny lub śpiewały wieloryby.
- Można powiedzieć, że woda ma osobowość, jak ląd.
- Tęsknisz?
- Po pewnym czasie wchodzi to w krew. A ty?
Czy prawo jest tradycją w rodzinie Stanislaskich?
- Nie. - Pod stołem zaczęła stukać obcasem
w rytm basu. - Mój ojciec jest cieślą. Tak jak dziadek.
- Dlaczego wybrałaś prawo?
- Dlatego, że wyrosłam w rodzinie, która poznała,
Z NAKAZU SDU 81
co to ucisk. Uciekli z Ukrainy. Wszystko, co mieli,
wpakowali na wóz. Było to zimą. Straszna przeprawa
przez góry. W końcu dotarli do Austrii. Ja urodziłam
się tutaj. Pierwsza Amerykanka w rodzinie.
- Zabrzmiało to, jakbyś żałowała.
- Wydaje mi się, że chciałabym być częścią jedne
go i drugiego. - Bystry. Jeszcze bardziej przenikliwy,
niż myślała. - Oni nie zapomnieli, jak to było posma
kować wolności po raz pierwszy. Ja czułam tylko
wolność. Wolność i sprawiedliwość idą w parze.
- Mogłaś służyć sprawiedliwości w przyjemnej,
wygodnej firmie.
- Mogłam.
- Miałaś propozycje. - Kiedy ze zdziwienia otwo
rzyła szeroko oczy, wzruszył ramionami. - Bronisz
mojego brata. Sprawdziłem cię. Skończyłaś studia
z wyróżnieniem, zdałaś egzaminy adwokackie za
pierwszym podejściem, potem odmówiłaś trzem re
nomowanym firmom i pracujesz za nic jako państwo
wy adwokat. Ciekaw jestem, czy jesteś szalona, czy
się poświęcasz.
- A ty opuściłeś marynarkę z pudełkiem medali,
łącznie ze Srebrną Gwiazdą. Twoje akta zawierają
kilka nagan za niesubordynację i osobisty list od ad
mirała z wyrazami podziękowania za odwagę w cza
sie akcji ratunkowej podczas huraganu. - Z satysfak
cją obserwowała jego zakłopotanie. Uniosła kieli
szek. - Ja też sprawdziłam.
82 Z NAKAZU SDU
- Rozmawialiśmy o tobie - zaczął.
- Nie. Tylko ty. - Uśmiechając się, wsparła brodę
na dłoniach. - Więc powiedz mi, dlaczego nie poszed
łeś do szkoły oficerskiej?
- Nie chciałem być zakichanym oficerem -
mruknął, ujął jej rękę i pociągnął ją za sobą. - Za
tańczmy.
- Zarumieniłeś się - rzekła ze śmiechem, kiedy ją
prowadził w stronę zatłoczonego parkietu.
- Nie. I przestań gadać.
- Miło jest być bohaterem.
- Proponuję układ. - Zack delikatnie trzymał ją za
ręce na krawędzi parkietu. - Ty przestaniesz gadać
o medalach i admirałach, a ja nie wspomnę więcej
o tym, że byłaś prymuską.
- Dobrze. Ale myślę... - powiedziała po chwili.
- Przestań myśleć - rozkazał i przytulił ją.
W tej samej chwili wszystkie myśli jej umknęły.
Jeszcze słyszała muzykę. Niski, uwodzicielski sakso
fon altowy, pulsowanie gitary basowej, powolny rytm
dzwięków pianina. Ale to było wszystko.
Nie tańczyli. Była pewna, że nikt nie nazwałby
tego kołysania się w mocnych objęciach tańcem. Nie
mogła się wyrwać, bo otaczał ich zbity tłum. Oddy
chanie też w końcu nie było takie ważne. Nie wtedy,
kiedy serce tak bije.
Nie chciała obejmować go za szyję, ale skoro tak
się stało, to trudno. Mogła wyciągnąć palce i dotknąć
Z NAKAZU SDU 83
jego włosów. Odkryłaby wtedy kontrast między ich
' miękkością a twardym ciałem.
- Pasujesz do mnie. - Pochylił głowę, jego usta zna
lazły się przy jej uchu. - Wczoraj byłem zbyt spięty, żeby
to zauważyć. Ale spodziewałem się tego. Pasujesz do
mnie - powtórzył, wodząc rękami po jej biodrach.
- Tylko dlatego, że stoję na palcach.
- Kochanie, wzrost nie ma tu nic do rzeczy. - Po
tarł policzkiem o jej włosy. - Po prostu masz właści
wy zapach, smak, budowę.
- Mogłabym kazać cię aresztować za uwodzenie
w miejscu publicznym. - Odwróciła głowę, zanim je
go usta zdążyły dotrzeć do jej twarzy.
- W porządku. Znam dobrego prawnika. - Jego
palce wędrowały pod miękkim, wełnianym swetrem
i dotykały jej rozgrzanej skóry.
- Aresztują nas oboje - powiedziała niepewnie.
- Zapłacę kaucję. - Poczuł, że zasycha mu w ustach.
- Chcę tylko ciebie. Czy wiesz, co bym teraz zrobił,
gdybyśmy byli sami?
- Powinniśmy usiąść.
- Nie, lubię cię dotykać. Chciałbym doprowadzić
cię do szaleństwa.
Musi go jakoś pohamować!
- Dwa kroki do tyłu - powiedziała i z trudem od
sunęła się od niego. Jego dłonie pozostały na jej talii,
ale teraz przynajmniej mogła oddychać. - Za dużo
i za szybko. Nie jestem taka spontaniczna.
84 Z NAKAZU SDU
[ Pobierz całość w formacie PDF ]