[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dlaczego nie mo\e poślubić swojej najlepszej przyjaciółki? zadał sobie w końcu ostatnie
pytanie. Jednak w jego głowie nie chciała się jakoś pojawić \adna sensowna odpowiedz, poza
tą, którą oboje powtarzali sobie a\ do udręczenia.
Dziewczyna zjadła ju\ drugi kawałek ciasta. Zauwa\ył jednak spory okruch, le\ący na
łó\ku. Podniósł go, \eby jej podać. Od razu domyśliła się, o co mu chodzi, i otworzyła usta.
Poczuł jej ciepły oddech, a potem jedną z warg na kciuku. Poło\ył okruch na języku, wcią\
jednak nie cofając palców. Coś nie pozwalało mu się poruszyć. Jakaś siła, której głównym
motorem był olbrzymi ładunek erotyzmu.
Andie zacisnęła wargi. Poczuł jej język na palcach. Przez chwilę nie mógł oddychać.
Wyjął palce z jej ust i zaczął wodzić . wilgotnymi opuszkami po gładkiej skórze. Nawet nie
spodziewał się, \e sprawi mu to tyle przyjemności. Było tak, jakby uczył się na nowo
prostych pieszczot.
Dotknął jej czoła, a następnie uszu. Jego palce powędrowały ni\ej, a\ do długiej szyi
dziewczyny. Wiedział, \e nie musi się spieszyć. Po chwili przyciągnął ją do siebie i zaczęli
się całować.
Mieliśmy uwa\ać, \eby coś takiego ju\ więcej się nie zdarzyło przypomniał jej po
chwili, kiedy w końcu udało im się od siebie oderwać.
Spojrzała na niego pełnymi blasku oczami.
Pamiętam. To, co robimy, jest szaleństwem, ale... zawiesiła głos.
Nie musiała kończyć. Conn domyślił się, co chce powiedzieć. On te\ czuł tę zadziwiającą
siłę, która przyciągała ich do siebie.
Znowu zaczęli się całować.
Nie powinniśmy tego robić szepnęła, kiedy udało jej się złapać oddech, a następnie
przyciągnęła Conna do siebie. Ju\ dawno nie było jej tak dobrze.
Zgadzam się powiedział wprost do jej ucha, zanim ugryzł je delikatnie. Pózniej
będziemy \ałować.
Ich ręce powoli odnajdywały coraz bardziej odległe rejony na ciele partnera.
Jednak teraz... westchnęła dziewczyna. Poczuł krągłe biodra pod swoimi palcami.
Tak, teraz jest cudownie.
Przytulił ją do siebie i zaczął całować jeszcze wilgotne, pachnące wiatrem i deszczem
włosy. Jednocześnie jego dłonie wędrowały wcią\ ni\ej, odkrywając nowe obszary ciała
dziewczyny.
Wiesz, Andie, chciałbym się z tobą kochać szepnął.
Myślał, \e dziewczyna go odepchnie, ale nic takiego nie nastąpiło. Rozluzniła się. Jej
ciało uginało się miękko pod jego dotykiem, niczym łany zbo\a falujące na wietrze.
Pociągnął ją w dół, na łó\ko. Nie opierała się. Koc, w który była zawinięta, rozchylił się,
ukazując jej nagie ciało.
Och, Andie szepnął, wyczekując chwili, kiedy zacznie się bronić. Miał nadzieję, \e do
tego czasu zdoła się nasycić widokiem jej pięknych kształtów.
Zaczął wodzić palcami po jej brzuchu i udach. Minęło trzynaście lat, od kiedy widział ją
zupełnie nagą. A jednak teraz rozpoznawał znajome krzywizny i zagłębienia. Andie niewiele
się zmieniła. Mo\e tylko była teraz jeszcze bardziej kobieca i pociągająca.
Jak to się stało, \e nie kochaliśmy się pózniej? westchnął.
Byłeś \onaty przypomniała mu. Zrozumiała, \e jeśli chce go odtrącić, to powinna to
zrobić teraz. Właśnie nadarzył się sposobny moment. Wzmianka o \onach otworzyła przed
nią drogę ucieczki.
No, tak... Ale teraz chcę kochać tylko ciebie. Myśleć tylko o tobie.
Objęła go, czując mocne męskie ciało. Gdyby wiedział, jak bardzo go pragnęła przez
wszystkie te lata. Czy to mo\liwe, \eby był tak ślepy? Czy popełniła jakiś błąd? Czy coś
zrobiła zle?
Conn patrzył na nią po\ądliwie. Zrozumiała, \e tak właśnie mę\czyzna patrzy na
ukochaną kobietę, a nic najlepszą przyjaciółkę. Jeszcze przez chwilę zastanawiała się, czy nie
wycofać się z gry, ale to jedno spojrzenie wydawało się rekompensować całe lata czekania.
Nie wiedziała, czy Conn będzie ją kochał, ale nic ulegało wątpliwości, \e kocha ją w tej
chwili.
Nagle stało się z nimi coś dziwnego. Do tej pory nie byli jeszcze pewni, czy naprawdę
pragną tego, co miało się stać. Teraz, jakby na mocy jakiegoś cichego porozumienia,
zrozumieli, \e nale\ą do siebie. Rzucili się w swoje ramiona jak na głęboką wodę i nic nie
było w stanie ich powstrzymać.
Opadli na pościel. Andie le\ała naga, czekając na niego. Trzynaście długich lat przestało
istnieć i miała wra\enie, \e jeszcze przed chwilą wychodziła, \eby sprawdzić, czy jest
odpowiednia pogoda na narty, i martwiła się pisemnym egzaminem, którego wyniki mieli
poznać dopiero po powrocie. Jednak Conn sprawił, \e zapomniała o wszystkim. Tak kiedyś,
jak i teraz.
Conn gładził delikatnie jej ramiona, piersi i brzuch.
Jesteś taka piękna szepnął.
Jęknęła cicho, kiedy musnął koniuszki jej piersi. W tej chwili było jej wszystko jedno, co
stanie się pózniej. Chciała nale\eć tylko do Conna. Być z nim. Kochać się z nim jak najdłu\ej.
Conn zachowywał się jak władca, który odzyskuje zagrabione ziemie. Wiedział, jak ją
pieścić, \eby sprawić największą przyjemność, i co zrobić, \eby rozchyliła uda w radosnym
oczekiwaniu.
To były czary. Oboje dr\eli z podniecenia, czując, \e za chwilę nastąpi to nieuniknione.
Och, Andie, mam nadzieję, \e coś bierzesz szepnął, patrząc wyczekująco w jej oczy.
Przecie\ musisz coś brać dodał niemal błagalnie.
Dopiero po chwili zrozumiała, o co mu chodzi. Chciała skłamać i powiedzieć, \e
przyjmuje środki hormonalne, jak wiele kobiet w jej wieku. Być mo\e w ten sposób ziściłaby
się choćby część jej marzeń.
Zamknęła oczy, a cały świat zawirował wokół jej skołatanej głowy.
Och, Connor... zaczęła.
Nie, nic nie mów wtrącił, widząc jej minę. Nie chcę niczego słyszeć.
Nagle twarz dziewczyny rozjaśniła się w uśmiechu.
Przecie\ mamy aparat fotograficzny zawołała uradowana. Daj mi go szybko.
Parsknęła śmiechem, widząc jego zdziwioną minę. Conn musiał się bardzo niepokoić ojej
zdrowie psychiczne. Mo\e uwa\ał, \e to, co się stało, było dla niej zbyt silnym prze\yciem.
Wez w końcu ten aparat powiedziała. Nie chcę przez to powiedzieć, \ebyśmy
zamiast kochać się, robili sobie zdjęcia dodała zagadkowo.
Sięgnął bez przekonania po wilgotny, brązowy futerał.
Jak uwa\asz mruknął, chcąc jej go wręczyć. Dziewczyna pokręciła głową.
Sam zajrzyj do środka.
Westchnął cię\ko i nie chcąc wdawać się w dyskusje, otworzył skórzane pudełko. W tym
momencie na jego ustach pojawił się uśmiech.
Nie będę nawet pytał, po co to wzięłaś powiedział, wyjmując kilkanaście kolorowych
pakiecików z prezerwatywami. Muszę tylko stwierdzić, \e od dawna podziwiałem twój
talent organizacyjny.
Dziewczyna spuściła oczy. Jej policzki znowu pokryły się rumieńcem.
To nie ja, tylko Trący. Myślę, \e powinieneś jej za to podziękować.
Raz jeszcze posłał jej pełne zdziwienia spojrzenie.
Trący? Twoja mała nieznośna siostrzyczka? Co ona wie o seksie?
Skinęła głową.
Jest jeszcze bardziej nieznośna ni\ dawniej powiedziała. I obawiam się, \e jej
wiedza na temat seksu znacznie się powiększyła od czasu, kiedy ją ostatnio widziałeś. Kiedy
to było? Pewnie jeszcze była w podstawówce? dopytywała się Andie.
Na wargach Conna pojawił się pełen zadumy uśmiech.
No tak, dzieci rosną i same mają dzieci. Spojrzał na prezerwatywy le\ące przy
aparacie. Trący wło\yła do futerału tyle pakiecików, ile mogło się tam zmieścić. Twoja
siostra wystawiła mnie na powa\ną próbę. Nie wiem, czy jej sprostam.
Przecie\ mamy cały dzień zauwa\yła. Zerknął na zegarek.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]