[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Sądzę, że powinniśmy porozmawiać.
Przykro mi, Max odparłam. Proszę, wypij swój rumianek... i nic więcej
nie mów.
Przy pierwszym łyku poparzył sobie język. Przynajmniej rozluzniło to
panujące napięcie. Trajkotałam, że zawsze przepełniała mnie energia, niemal
eksplodowała, lecz stopniowo mój entuzjazm rozpuszczał się niczym tabletka w
szklance wody. %7łe wszystko sprowadza się do braku cierpliwości i
wyczerpującego dnia. Pozwoliłam mu zapewnić się, że to naturalne i nie ma się
czym przejmować.
W salonie przed rozstaniem się wypiliśmy po drinku.
Co się stało z twoim zielonym kącikiem? spytał zdumiony widokiem
więdnących na parapecie roślin, które zgubiły niemal połowę liści.
Jakżeż mogłam mu powiedzieć, że nawet nie zauważyłam.
Przydałaby się nam porządna szpryca, zarówno mnie, jak i moim
kwiatom.
Karen, pozwól mi...
Następnym razem, gdy będziesz w mieście powiedziałam i
odprowadziłam go do drzwi.
Noc spędziłam w salonie, na kanapie, obserwując stojące na parapecie
kwiaty. Co się stało z twoim zielonym kącikiem, Karen?
Rozdział 24
Co się stało z twoim salonem?
Claudia z wdziękiem usiadła na mięciutkiej czerwonej poduszce z jej
ulubionym motywem w kształcie motyla.
Znudziły mi się krzesła z prostymi oparciami.
Rozejrzałam się, zadowolona na widok dawnego wystroju. Zniknął bez
śladu szacowny biurowy charakter proste i niewygodne meble w odcieniach
szarości i beżu, białe światło i półki pełne nieczytanych książek. Wróciły
wszystkie zwalające z nóg kolory, egzotyczne rośliny, miękkie fotele
wymuszające odchyloną pozycję. Nowe było oświetlenie pulsujące niebiesko,
różowo i bursztynowo lampy jak na dyskotece czy podczas pokazu sztucznych
ogni.
Podniosłam brązowo-pomarańczową poduszkę i usiadłam obok przyjaciółki
na podłodze.
Dobra, CC powiedziałam, przyjmując kieliszek chardonnay po co te
wezwania? Rozumiem, że Kagan chce, żebyś odgrywała rolę mojej oficjalnej
skrzynki kontaktowej.
To nie takie głupie, nie sądzisz? Teraz gdy zbliżyłaś się ze swoim agentem
FBI, woli, żebyś trzymała się z dala od wszystkich, prócz starej przyjaciółki
Claudii.
Więc czego chce?
Raportu o McCannie, czegóż by innego?
Przekazałam go jej, czerpiąc choć odrobinę satysfakcji z faktu, że moje
sprawozdanie trwało zaledwie dziesięć minut. Miej to za złe małżom.
Raport z pola walki zajął Claudii znacznie więcej czasu. Raz po raz
dochodziło do spontanicznych aktów zemsty przewidywania Kagana ziściły
się. Przypomniałam sobie jego nowy slogan. Dzisiaj, wspólne wartości. Jutro,
jednomyślni .
Dla Hugh jutro stało się rzeczywistością. Jego starania dotyczące
uzyskiwania funduszy przynosiły coraz lepsze efekty. Jamie i O Neal
przeskakiwali od Misji do Misji... na złamanie karku? Lee za każdym razem,
gdy gdzieś wyjeżdżała, miała pełne ręce roboty przy przekazywaniu swoich
obowiązków Rosie. W policji pracowali nasi informatorzy.
Dzięki Zackowi i Angeli? spytałam niezadowolona z miny Claudii.
No co ty. Któż może wyciągnąć więcej informacji od nowego szefa grupy
specjalnej niż twoja wierna przyjaciółka?
Claudio, przecież mówimy tu o Stanie! Jak możesz.
Przygarnął kocioł garnkowi. Nie lubisz tego, co robisz. Ja też. Biorąc pod
uwagę wzmożone zainteresowanie FBI, twoje starania wywiadowcze mogą się
okazać nieocenione. Moje pomagają nam utrzymać się o krok przed lokalnymi
stróżami prawa.
W jaki sposób zachowujesz spokój? dziwiłam się.
Spójrz głębiej, a nie tylko na makijaż.
Dostrzegłam ślady stresu niczym delikatne pęknięcia na pozornie gładkiej
powierzchni.
Czy przynajmniej jesteś ostrożna?
Nie tylko ostrożna, kochana odparła. Sprytna rozwiała moje obawy.
I niezwykle taktowna... szczerze. Mam pytanie, pani doktor, i nie waż się ze
mnie śmiać. Czym do licha jest ten koń trojański?
Obie wybuchłyśmy śmiechem. Opowiedziałam jej, jak starożytni Grecy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]