[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Usłyszał łoskot zatrzaskiwanej furtki. Otworzył drzwi wejściowe i
spojrzał w głąb ogrodu. Ujrzał biegnącą alejką i już z daleka uśmiechającą się
do niego Klarę. Od razu zapomniał o dręczących go obawach. Wyglądała
prześlicznie. Miała na sobie długą, wzorzystą suknię z głębokim wycięciem,
która wyszczuplała i tak już smukłą sylwetkę. Puszyste jasnoblond włosy, spięte
wysoko ozdobną klamrą, idealnie harmonizowały ze złotem opalenizny. Na
przedramieniu błyszczała la-otańska bransoleta.
- Adasiu, kochany, nareszcie! Bardzo za tobą tęskniłam! Ciągle myślałam
o tobie, a ty pewnie o mnie zapomniałeś?
- Jak możesz, Klaro? Wiesz przecież, że mam tylko ciebie, tylko ty się
liczysz. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym cię utracić. Ale wejdzmy do środka.
Pomożesz mi trochę w przygotowaniach? Spózniłaś się, a goście zaczną się
niedługo schodzić.
- Sam przecież wiesz, jaki tu jest dojazd. Ledwie złapałam taksówkę.
Poza tym ciotka nie najlepiej się dziś czuje. Ale kogo właściwie
zaprosiłeś?
- Większość już znasz i nawet lubisz.
- No dobrze. Chodzmy teraz do kuchni. Pokażesz, co mam przygotować.
- Poczekaj jeszcze chwilę, Klaro. Mam dla ciebie prezent. Wiem, że z
biżuterii najbardziej lubisz bransoletki, toteż długo szukałem czegoś
oryginalnego.
Wręczył jej ozdobne safianowe pudełko, w którym leżała misternie
wykonana bransoletka w kształcie węża z głową kobiety z czerwonawo
połyskującego złota.
- Jakie to śliczne! Czy ten wąż coś oznacza?
- Tak. To jest Coatlicue, kobieta wąż, czyli aztecka bogini ziemi, narodzin
i śmierci. A kruszec to  łzy boga słońca .
- Ale przecież ona jest ze złota!
- Właśnie tak nazywano tam złoto przed przybyciem konkwistadorów.
Przywiozłem jeszcze kilka drobiazgów, ale pokażę je, jak przyjdą inni.
Aha, wspomniałem ci już, że przyjechałem z Paryża samochodem.
Kupiłem forda-capri model 72 w kolorze oliwkowym.
- Widzę, że przez ten rok nie próżnowałeś... Zanieś teraz talerze i widelce
do pokoju, a ja tymczasem przygotuję coś do jedzenia. A co z alkoholem?
- Od wczoraj stoi w lodówce.
Po chwili Klara ustawiała już talerzyki z przekąskami. W tym momencie
rozległ się dzwonek u drzwi.
- Piotrze, otwórz, mam zajęte ręce! - zawołała z pokoju.
Adam znieruchomiał. A więc to prawda... Od razu przypomniał sobie
wczorajszą rozmowę z Henrykiem. Nie uznawał porażek, a ta była wyjątkowo
przykra. Postanowił jednak, że będzie grał nadal, że z niczym się nie zdradzi.
- Adasiu, otwórz wreszcie. Ktoś dzwoni! - ponownie odezwała się Klara.
- Tak, tak, już idę - odpowiedział. - Włączyłem radio i przez chwilę nic
nie słyszałem.
Klara odetchnęła z ulgą. Już w chwili kiedy wypowiedziała to imię,
uświadomiła sobie, jaką popełniła pomyłkę. Na szczęście, Adam nie słyszał,
muszę jednak bardziej nad sobą panować - pomyślała zdenerwowana. Znała
dobrze jego charakter i wiedziała, że nigdy by jej tego nie wybaczył. Byleby
tylko Piotr zachowywał się normalnie!
- Cóż? to, jestem pierwszym gościem? - zapytał Werner od drzwi.
- Nic w tym dziwnego, masz przecież tylko kilka kroków.
- Wręcz to swojej pani - podał Hornetowi kilka kolorowych gerberów.
- Z przyjemnością. Tylko dziwi mnie, skąd wiedziałeś, że Klara jest u
mnie? - uważnie spojrzał mu w oczy.
- No jakże... przecież to naturalne. Niedawno przyjechałeś, a Klara chyba
pomogła ci w przygotowaniach?
- Oczywiście masz rację. %7łartowałem - uśmiechnął się Adam. - Ale wejdz
do pokoju i wręcz jej kwiaty osobiście.
- Dobry wieczór, Klaro, dawno się nie widzieliśmy.
Czyżby? - pomyślał Hornet.
- Witaj, Piotrze. Cieszę się, że przyszedłeś. Dziękuję bardzo za kwiatki.
Pamiętałeś o mnie?
Widzisz, Adasiu, starsi panowie są jednak szarmanccy.
Na bezczelności jej jednak nie zbywa - stwierdził w myśli Adam.
- Zawsze byłem dobrego zdania o manierach Piotra - dodał głośno.
Po piętnastu minutach towarzystwo było już prawie w komplecie.
Klara z wdziękiem pełniła obowiązki pani domu, troszcząc-się jednakowo
o wszystkich gości. Nie znała jedynie wysokiego, szpakowatego mężczyzny,
który przedstawił się jako Artur Starski. Z jego rozmowy z gospodarzem
zorientowała się, że musi to być jeden z szefów  Telefilmu .
Adam wspomniał o zamiarze sprzedania zrealizowanych za granicą
filmów właśnie tej agencji. O pieniądze potrafi zabiegać - pomyślała z
uznaniem. Sama również nimi nie gardziła i dlatego nie widziała nic
niewłaściwego w tym, że za ten sam materiał chciał zainkasować pieniądze z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl