[ Pobierz całość w formacie PDF ]
razem z nią. Avis nie byłaby w stanie wejść do tego mieszkania.
Na miejscu zapakowałam biżuterię Grace, żeby przechować
ją dla Lindy. Ubrań właściwie nie ruszyłam. Są dla mnie zbyt
żywe, jak muzeum wspomnień o Grace, która się śmieje,
rozmawia, droczy się z matką, plotkuje ze mną, oglądając się w
lustrze w mojej przebieralni. Musiałam wybrać jakiś strój do
trumny. Zdecydowałam się na zieloną sukienkę z wełny, która
podkreślała jej piękne oczy. Szal od Hermesa, żeby ukryć siniaki
na szyi; mało kto wiedział, że szal był prezentem od Nicky ego.
Buty Jimmy Choo. Bielizna. Czyste rajstopy. Zawiozłam
wszystko do domu pogrzebowego.
Przeszukałam biurko, żeby upewnić się, że nie zostały żadne
listy, pamiętniki ani pamiątki, które mogłyby zranić lub zawstydzić
Avis, gdyby prasa się do nich dobrała. Znalazłam tylko kilka
drobiazgów, które zniszczyłam. Chciałam zabrać komputer, ale
nigdzie go nie było. Musiała go wziąć policja.
Następnego dnia znowu tam przyjechałam, tym razem z
Diną. Chciała spakować Nicky emu kilka rzeczy do więzienia. Nie
myślała jasno; płakała kilka dni. Nie sądziłam, że więzniowie na
Rikers Island mogą mieć coś własnego. Administrator nas wpuścił.
Avis miała klucz do mieszkania, Dina nie. Ciekawe.
Zdjęli już żółtą taśmę odgradzającą miejsce zbrodni. Skoro
Nicky się przyznał, dowody zgadzały się z zeznaniami, chyba nie
było sensu trzymać nic w tajemnicy. Dina nie wiedziała, że już tam
byłam po morderstwie. Mieszkanie wydawało się równie martwe
co Grace. Powietrze było stęchłe, rolety zasłonięte. Dina w
zamyśleniu otworzyła lodówkę. Spojrzała na kartony soków Lindy,
na jogurty, na otwarte butelki mleka ustawione na półce na
drzwiczkach, na kurczące się w suchym powietrzu truskawki w
zielonym plastikowym koszyczku, na paczkę nóżek kurczaka
leżącą w szufladzie na mięso i pachnącą zgnilizną. Zamknęła
drzwi.
Weszłam za nią do sypialni. Gdy przeszukiwała szuflady w
biurku Grace, przyglądałam się z nadzieją, że nic nie przegapiłam i
że nic nie znajdzie. Zapakowała Nicky emu do małej walizki
kosmetyczkę, skarpetki, bieliznę, koszulę i dżinsy, sweter, parę
sportowych butów. Potem poszła do dziecięcego pokoju. Od razu
zauważyła, że ubranka i zabawki zniknęły. Na podłodze leżała
żółta pluszowa kaczka z piszczałką w środku. Niezbyt uważnie
zamykałyśmy szuflady i szafy po wyczyszczeniu ich z zawartości
pokój wyglądał jak po policyjnym przeszukaniu.
Na malowanej komódce stało zdjęcie Lindy z Diną na plaży.
Dina zabrała je ze sobą.
Mieszkanie Avis było pełne kwiatów i gości, co wydawało
się naturalne po śmierci młodej osoby. Avis chciała, żeby Grace
była w domu i leżała w salonie, ale udało się ją przekonać, że
Lindy mogłaby bardzo zle to znieść. Ciało, które było kiedyś
Grace, zostało w domu pogrzebowym Franka Campbella. Dawny
pokój zmarłej też wypełniały kwiaty. Przez jedno straszne długie
popołudnie Avis przyjmowała przyjaciół córki, w kółko
powtarzając te same słowa. Tak. Dziękuję. Tak, prawda?
Dziękuję, że przyszliście. Bardzo cię lubiła .
Stałam przy drzwiach, przypominając gościom, żeby wpisali
się do księgi kondolencyjnej. Avis nie miała pojęcia, z kim
rozmawia. Oczy miała puste. Ale kiedyś będzie chciała wiedzieć,
kto przyszedł. Dom pogrzebowy bardzo się postarał i udało im się
przywrócić twarzy Grace normalny wyraz. Nie wiem, jakich
okropnych zabiegów musieli dokonać w swojej paskudnej
pracowni, żeby osiągnąć taki rezultat. Jej twarz pokrywał makijaż,
przez co wyglądała jak osoba podobna do siebie samej, chociaż nie
do końca. Twarz wydawała się zbyt duża, włosy dziwnie
przypominały perukę. Zaczęłam wątpić, czy szal na pewno był
dobrym pomysłem, ale było już za pózno na poprawki. Było już za
pózno na wiele rzeczy.
Na chodniku przed domem pogrzebowym czatował gęsty
tłum dziennikarzy. Pokrzykiwali i wołali, kiedy tylko rozpoznali
wchodzących lub wychodzących. Podejrzewam, że godzinami
przeglądali w swoich archiwach zbiory zdjęć, żeby móc
zidentyfikować osoby obecne w życiu Grace. Nawet do mnie
zawołali po nazwisku, próbując zadawać mi pytania, a ja, nie
licząc małego kręgu znajomych, jestem nikim. Możecie sobie
wyobrazić, co się działo, gdy paparazzi dostrzegli słynną aktorkę, z
którą Grace chodziła do klasy w Nightingale, albo kiedy pojawiał
się ktoś ze znajomych Avis goszczący często na pierwszych
stronach gazet. Od tego dnia aż do pogrzebu zapełniliśmy dwie
księgi kondolencyjne, zaczęliśmy trzecią. Lista gości robiła
wrażenie.
Prasa oblegała też dom, w którym mieszkała Dina. Każdego,
kto wychodził, zasypywali pytaniami o Nicky ego i Dinę. Udało
im się dorwać kobietę, której córkę Nicky ugryzł w wieku lat
trzech. Widziałam wszystko w wieczornych wiadomościach.
Dzięki Bogu powiedziała, że wszyscy w budynku bardzo
współczują rodzinie. Wtedy reporter spytał ją, czy Alvin Grable
wybiera się na pogrzeb.
Z uporem pytali wszystkich, czy są zaskoczeni. Jakiej, do
diabła, odpowiedzi się spodziewali?
W mieszkaniu Diny panowała jeszcze dziwniejsza atmosfera
niż u Avis. Tam też skończyło się jedno młode życie, ale żaden
podręcznik dobrych manier nie przewidywał scenariusza na taką
ewentualność. Pierwszego dnia Richard i Charlotte przyjechali z
Ardsley pobyć z Diną. Richard jest zdruzgotany. Jeśli w ogóle
obarcza Dinę winą, to wcale nie daje tego po sobie poznać.
Znajomi dzwonili, ale nie wiedzieli, co powiedzieć. Charlotte i ja
na zmianę odbierałyśmy telefony. Przychodzili przyjaciele
Nicky ego. Chcieli pomóc, złożyć kondolencje, ale nie wiedzieli
jak. Dwoje z nich zaczęło wspominać wesołe chwile, jakie dzielili
z Nickym kiedyś, w szczęśliwszych czasach. Chcieli wywołać
uśmiech na twarzach żałobników, ale rodzina tylko wpatrywała się
w nich z zakłopotaniem. Dina żyła z minuty na minutę. Godziny
mijały jej jak wieczność, jakby była pod wodą. Wydawała się
przede wszystkim oszołomiona.
Jej siostry przyjechały z Canaan Hamlet. Najpierw udały się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]