[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przed zadaRozwiniesz tę myśl? niem ostatecznego ciosu.
- Tropicielko, sama siebi
zasłoną, zostały skazane na wieczność na ludzkiej skórze? Zapewniam cię, że więzienie bez
problemu pomieściłoby e powinnaś zapytać, co takiego jest w twoich karłach, że zamiast trafić do
więzienia za pięć dodatkowych istot. Ale z jakiegoś powodu... oni je
d
Zee warknął i wyszarpał pazurami kawałki betonu. nak tam wylądowali.
- Ejże, karzełku - ciągnęła Ahsen. - Mały królu bez korony. Wiesz, czym jesteś?
Jej słowa odbiły mi się echem w głowie i poczułam się nieswojo. To było jak wspomnienia z
magicznego kręgu.
Pomyślałam o matce. Wsunęłam rękę do kieszeni. Ahsen podążyła za nią wzrokiem, a skóra na jej
twarzy napięła się
-Ahsen - mocno, jakby rozciągnęły ją haczyki wbudowane w czaszkę. Naganiacz przysunął się do
mnie bliżej, chłopcy też.wyszeptałam. - Byłaś,jesteś jedną z nich.
o zemstę?Jesteś awatarem. Po co tu przyszłaś? Nawet jeśli trafiłaś do więzienia, dlaczego
pomagasz demonom? Chodzi tylko
- Bo nie mam wyboru. - W jej dorosłym głosie zabrzmiało jakieś niesamowite pulsowanie. -
Przewartościowałam
priorytety. Postanowiłam zmienić swoje przeznaczenie.
sobie żyłę i wykrwawiał mi się pod nogi. Z ciemności wyłoniły się sylwetki, szkielety z ciała i
cienia. Bez oczu lub ust, Pstryknęła palcami. Poczułam na twarzy bryzę i okropny, ostry zapach,
jakby ktoś zrobiony z siarki i gówna rozciął
które tętniły jak strugi nafty. W życiu czegoś takiego nie widziałam. Tłum potworów. A za nimi
napierał świat z samymi tylko kapiącymi dziurami zamiast nosów; z długimi kończynami ze
splątanych ścięgien, z grubymi żyłami, - surrealna rzeczywistość: krzyki, zawodzenie syren, szum
wirników helikoptera.
Byłam pierwsza pośród swoich - powiedziała cicho Ahsen. - Pierwsza pośród łapowników,
krętaczy i spiskow-
I zrobię to znowu. Stworzę własną armię. Nikt mi nie zabroni dostępu do Labiryntu. Już nigdy
więcej.ców. Pierwsza opanowałam umiejętność tworzenia życia.
Otaczające nas potwory zafalowały i pociągnęły nieistniejącymi nosami. Zauważyłam, że jeden z
nich ma
kosmyk jasnych włosów na ohydnej czaszce, niczym pasemko bawełny, trochę poluzowane.
Poczułam ukłucie
przerażenia. Przyjrzałam się uważniej. Szukałam czegoś, co bym rozpoznawała. Dręczyło mnie
przekonanie, że te szerokie ramiona wyglądają znajomo.
- To nie są demony  wymamrotałam i zrobiło mi się niedobrze. - Oni kiedyś byli ludzmi.
Ahsen zanuciła coś pod nosem.
- Człowieczeństwo to takie płynne pojęcie, łatwo się dezaktualizuje. Powinnaś to wiedzieć,
Tropicielko. W końcu
sama nie jestem bardziej człowiekiem niż moje powłóczące nogami wytwory.
81
Minęło dużo czasu. Oczekiwania nic nie znaczyły. Stworzenia poruszały się szybko, a ja byłam w
kiepskiej formie, Kreatury przypuściły atak.
być. Znów ogarnęły mnie mdłości. Serce podeszło mi do gardła, pot zalał oczy. Moje mięśnie
przypomniały sobie śmiertelna. Miałam noże i nic więcej. Wzięłam się w garść, zmusiłam, by nie
myśleć o ludziach, którymi mogliby długie lata treningu i wzięły nade mną górę, jakbym sama stała
się zombie, niewolnicą tego, czego nauczyła mnie
matka.
Pogubiłam się w rachubie. Było ich mnóstwo. Zbyt dużo, bymogli pozostać w ukryciu
niezauważeni. Chyba że
potrafią przemykać się w cieniu, między ciemnością a światłem tak jak Naganiacz i chłopcy. To, co
ona robiła, nie
miało najmniejszego sensu. Zarzuciła nas ciałami. Trwoniła je. Zee i reszta rozdzierali jej
wytwory jak papier, rwali
na strzępy. Dek i Mai siedzieli mi na ramionach i zionęli ogniem w tych, którzy podeszli blisko.
Czułam gorący
popiół na twarzy. Widziałam spopielałe kikuty, pozostałości po ramionach.
mieczem, i to najwspanialszym pod słońcem. Tylko raz na mnie zerknął. Wyczułam w nim szok, coś
koszmarnie Spojrzałam na Naganiacza. Walczył z tyłu. W ręce trzymał rurkę. Wywijał nią z
niewiarygodną gracją jak znajomego, jakby już mi się to kiedyś zdarzyło. I jemu również.
i stanęłam naprzeciwko niej, jak podczas ostatecznej rozgrywki w Tombstone. Bez pistoletów, ale
z armią za plecaPodczas całego starcia Ahsen ani drgnęła. Po prostu mierzyła mnie wzrokiem. W
końcu przestałam walczyć mi i nożami w rękach. Wierzyłam, że chłopcy pośpieszą mi z pomocą.
Ufałam im tak bardzo, że w stu procentach sku
- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl