[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie byłby dobry pomysł.
- Nie, to nie byłby dobry pomysł - przyznała sła�bym głosem.
- Uważam, że to nie jest odpowiednia pora na prowa�dzenie wyrafinowanych gierek, dlatego
spytam wprosi: mam zostać czy wolałabyś, żebym sobie poszedł?
Był taki chłodny, taki rozsądny. Przypomniała so�bie, jak mówiła Lucienowi, że chciałaby poznać
Ni�cholasa takiego, jaki jest naprawdę. Czy w tym, co usłyszała krył się prawdziwy Nicholas?
- Kochasz mnie? - spytała. Poczerwieniał i zaśmiał się nerwowo.
- Czy cię kocham? Tak bardzo, że aż słów mi brak, aby to wyrazić. Jak myślisz, dlaczego tak się
stara�łem, żeby cię odzyskać?
- Ale ty mnie nigdy nie straciłeś. Sądziłam, że chciałeś ratować nasze małżeństwo.
Pokręcił głową.
- A ja uważałem cię za mądrą ko�bietę. Eleonoro, Eleonoro ... - Zmarszczył brwi i za�milkł na
chwilę. - Wszystkie te wyświechtane czu�łostki są żałosne. Jesteś moim życiem, Eleonoro, a w
porównaniu z tobą pozostałe kobiety są jak gip�sowe kukły ... Mogę cię już dotknąć?
Wpatrywała się w niego cudownie szczęśliwa ... i zdziwiona.
- Słucham ... ? Och! - jęknęła i rzuciła mu się w ra�mlona.
Całowali się z początku nieporadnie i zachłannie, a potem długo i namiętnie. Gdy już się sobą
nacie�szyli, wziął ją za rękę i zaprowadził na sofę. Usiadł obok i pieszcząc jej ucho, szeptał:
- Mam przez to rozumieć, że nadal mogę uważać się za twego męża? A może chcesz mieć ze mną
tylko romans?
Zaśmiała się.
- Hm, co by tu wybrać?
- I to, i to - podpowiedział. - Będziemy mieć ro�mans, jakiego nie przeżyli jeszcze żadni
małżonkowie.
Eleonora westchnęła z zadowoleniem.
- Zastana�wiam się, za co mnie kochasz. Jestem taka przeciętna.
- Prosisz o komplementy, mój skarbie? Jesteś in�teligentna, mądra, odważna, wielkoduszna oraz,
dzięki Bogu, masz poczucie humoru. Dla mnie jesteś najpiękniejszą, najbardziej fascynującą
kobietą na świecie - wyznał, a następnie zręcznym ruchem rozpiął górę jej sukni i począł składać na
jej szyi cie�płe, delikatne pocałunki.
- Nie sposób wyrazić tego słowami - rzekł łagod�nie, patrząc jej w oczy. - Jesteś częścią mnie. A
teraz - zażądał, całując ją w nos - musisz powiedzieć, za co ty mnie kochasz. - O ile mnie kochasz.
Nigdy tego od ciebie nie usłyszałem.
Popatrzyła na niego i ku swemu zdziwieniu zoba�czyła niepewność. Pogłaskała go po policzku.
- Kocham cię od dawna, ale nic w tym dziwnego, bo jesteś tak cudowny, że nie ma kobiety, która
by cię nie pokochała. Domyślam się - dodała, rzucając mu wyzywające spojrzenie - że wiele z nich
nie mo�gło oprzeć się tej pokusie.
Oczy mu rozbłysły radością i, jak jej się wydawało, namiętnością. Nie zauważyła cienia.skruchy,
gdy się uśmiechnął, usłyszawszy ostatnią uwagę, ale nie dba�ła o to.
- Czy będziesz zazdrosną i zaborczą żoną? - spy�tał, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Absolutnie tak.
- W takim razie ja będę zazdrosnym i zaborczym mężem. - Przysunął jej podbródek do swojej
twarzy i przybrał srogą minę. - Na początek przepędzisz tych młodych fircyków, którzy kręcili się
koło ciebie przez cały rok.
- Dobrze. Wiesz, że Lucien mnie odwiedził?
- Miałem nadzieję, że to zrobi. Potrzebował przyjaciółki.
- On potrzebuje żony.
- Zony i przyjaciółki, z tego co wiem ...
Przerwali rozmowę i skupili się na pieszczotach.
Gdy Eleonora odezwała się po jakimś czasie, jej suk�nia znajdowała się w lekkim nieładzie.
- Twój brat też mnie odwiedził - powiedziała leni�WIe.
- Naprawdę? - spytał, jednak bardziej od wizyty brata interesowała go koronka, która więziła jej
piersi. - Próbowałem go od tego odwieść. Gdzie za�kopałaś ciało?
- Byłam dla niego bardzo miła - odparła, nie re�agując na śmiałe poczynania jego pracowitych
pal�ców. - Stwierdziłam, że nie powinnam pielęgnować w sobie żalu, a że twój brat nie robił
krytycznych uwag pod twoim adresem, nie miałam kłopotów z okazywaniem mu uprzejmości.
Nicholas zrezygnował z walki z koronką i wsunął dłoń pomiędzy suknię i halkę"
- Właściwie - powiedziała zadyszanym głosem �mam do niego jedynie żal o tę rozmowę z tobą o
na�szym dziecku. Podsłuchałam ją"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]