[ Pobierz całość w formacie PDF ]
znaczenie?
Nakarmiłem ci Normana zwrócił się do niej Nicky. A wiesz, Cabe
bał się, że Norman go zje zachichotał.
Całkiem słusznie wycedziła wolno. Po rozbiciu twardej skóry
tłuczkiem do mięsa i z odrobiną ketchupu może by go strawił.
Przecież mówiłaś, że jest wegetarianinem przypomniał.
Może zmienił obyczaje... Białko zwierzęce też jest istotne w
prawidłowej diecie rzuciła lekko.
Nie martw się wtrącił się Nicky. Ona żartuje. Iguany nie jedzą
ludzi.
Chłopiec zaczął opowiadać o zwyczajach gadów, ale Danetta już tego nie
słuchała. Starała się zebrać wszystkie siły, żeby jakoś przetrwać do wieczora.
Miała nadzieję, że jutro już wróci do domu. Nawet wizja kolejnego włamania
nie była tak przykra, jak konieczność spędzenia jeszcze jednego dnia pod
jednym dachem z Cabe'em.
Kiedy wszyscy skończyli jeść, gosposia podała kawę i ciasto, ale Nicky
wyraznie nie miał ochoty zostać przy stole.
111
R
L
T
Mam nową, fantastyczną grę komputerową. Polega na rozwiązywaniu
tajemnic, chciałbyś zobaczyć? spytał z nadzieją.
Chodzmy zgodził się Cabe i obaj wyszli z jadalni.
Danetta celowo nie patrzyła za nimi. Utkwiła wzrok w cieście i
próbowała wyłączyć się z ogólnego zamieszania.
Co? Trzecia wojna światowa? spytał Eugene, kiedy wyszli.
Słucham? spytała zaskoczona.
Cabe pewnie chciałby, ale bez obrączki domyśliła się Cynthia.
Znamy to dobrze dodała łagodnie, widząc jej zszokowany wzrok. Nie
ustępuj. Nigdy dotąd nie przyprowadził tutaj nikogo. Jesteś dla niego kimś
wyjątkowym, tylko jeszcze o tym nie wie. Podda się, zobaczysz.
Musisz tylko trochę się z nim pobawić radził Eugene. Wiesz, jak z
rybą, którą trzeba ostrożnie złapać na haczyk. Popuść mu trochę linki, a sam
się złapie.
To nie takie proste... mruknęła.
Oczywiście, że proste. Połowa drogi już za tobą, w końcu przywiózł cię
tutaj, a to coś znaczy.
To tylko przez to włamanie protestowała.
Nie chciał zostawiać mnie samej w mieszkaniu.
Mógł cię wysłać do hotelu, skarbie. Cynthia delikatnie poklepała jej
dłoń. Nie, wcale nie musiał przywozić cię tutaj.
Eugene zachichotał i dolał sobie kawy.
Co więcej, wścieka się teraz na naszych ludzi i popędza ich, żeby jak
najszybciej złapali włamywaczy. Boi się, że coś ci grozi.
Przyjęła te słowa z rezerwą, ale poczuła się nieco lepiej.
Mieliście jakieś wieści od Jenny? spytała.
Przytaknął.
112
R
L
T
Jenny wraca już jutro. Dziś rano odezwał się też nasz detektyw. Mamy
pewien plan, ale o szczegółach pewnie chętnie opowie ci Cabe.
Szczerze wątpiła, ale nie powiedziała tego głośno. Cabe nie wydawał się
chętny, żeby spędzić z nią choć kilka minut. Przez resztę dnia grał na
komputerze albo rozmawiał z ojcem.
Obaj obmyślali plan w najdrobniejszych szczegółach, żeby przewidzieć
każdy możliwy rozwój wypadków.
Cabe starał się skupić na rozmowie, ale jego myśli ciągle gdzieś
odbiegały.
Jesteś roztargniony stwierdził Eugene. Chodzi o Danettę, prawda?
Tak odparł zaskoczony. Chodzi o Danettę. To wszystko nie ma
sensu. Pragnę jej, ale ona chce stałego związku! A tego nie mogę jej dać.
Wsadził ręce w kieszenie i podszedł do okna. Nie ufam emocjom. Zwykle
nie trwają zbyt długo.
Naprawdę? parsknął Eugene. I przypuszczam, że ten budujący
wniosek wysnułeś z tego, że poślubiłem Cynthię, zamiast żyć wspomnieniami
o przeszłości z twoją matką?
Tak... przyznał niechętnie.
Eugene uśmiechnął się smętnie.
Twoja matka i ja pobraliśmy się, kiedy byliśmy bardzo młodzi,
ponieważ nasi rodzice uważali, że to dobry pomysł. Ja robiłem karierę, byłem
już znany, zarabiałem spore pieniądze, oni nie mieli nic. Też nie chciałem
stałego związku, ale w tamtych czasach nikt o tym nie dyskutował. Pobraliśmy
się dość pospiesznie, ale wygraliśmy główną nagrodę w tej loterii nasz
związek nie wypalił się przez te wszystkie lata. Było w jego głosie coś, co
sprawiło, że Cabe nie śmiał się odezwać i zgłaszać jakichkolwiek wątpliwości.
Nie masz pojęcia, co się tak naprawdę wydarzyło między mną a Cynthią. Nie
113
R
L
T
wiesz, jak się czułem po śmierci twojej matki. Ale może czas, byś już poznał
prawdę rzucił gniewnie. Nie chciałem żyć. Zwiat bez twojej matki nie miał
dla mnie sensu. Któregoś dnia, gdy męka była już nie do zniesienia, wyjąłem
pistolet i zamierzałem skończyć ze sobą. Akurat wtedy do gabinetu weszła
Cynthia z jakimiś dokumentami. Zabrała mi pistolet i tym samym uratowała
życie.
O Boże! Cabe ukrył twarz w dłoniach i ciężko usiadł na kanapie.
Teraz wiesz już wszystko. Szukałem zapomnienia i niedługo potem
Cynthia zaszła w ciążę. To tyle. Czy to jest odpowiedz na wszystkie pytania,
których nie chciałeś mi zadać przez te wszystkie lata?
Przepraszam powiedział poruszony.
Przykro mi, że nie wiedziałem tego wcześniej. Dużo wcześniej. Wstyd
mi, że tak zle ich traktowałem. Niełatwo będzie to naprawić.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]