[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zaabsorbowana innymi sprawami.
— Jestem Ido, siostra Mora Glayyda — oznajmiła. — Strażnik nie sprecyzował celu
waszego przybycia, ale zdecydowałam się z wami spotkać, mając nadzieję, że dotyczy to
naszego ostatniego zmartwienia...
— Czy ma pani na myśli pojedynek? — spytała wprost Fiolla.
Młoda kobieta skinęła głową.
— My nie mamy z tym nic wspólnego. — odrzekł Han szybko, chcąc wyjaśnić zaistniałe
nieporozumienie. Fiolla spojrzała na niego karcąco.
— Nie sądzę więc, aby mój brat znalazł dla was choć chwilę czasu — odparła Ido.
— Pojedynek był już dwukrotnie przekładany, zresztą nie z naszej winy, ale wątpię, by ta
sytuacja miała się po raz kolejny powtórzyć.
Han chciał już protestować, lecz Fiolla będąca niewątpliwie lepszym dyplomatą zmieniła
temat rozmowy, pytając, co było przyczyną nieporozumienia. Ido bez słowa wskazała
bliznę biegnącą w poprzek jej policzka.
— Oto przyczyna — rzekła. — Obawiam się, że to skaleczenie może oznaczać wyrok
68
Zemsta Hana Solo
śmierci dla mojego brata. Jakiś nieznajomy pojawił się na Ammuudzie parę dni temu
i znalazł sposób, by przedstawiono mi go na przyjęciu. Na jego zaproszenie odbyliśmy
wspólny spacer po pałacowym ogrodzie. W pewnym momencie, zupełnie niespodziewanie,
rozwścieczyło go coś, co powiedziałam, a przynajmniej tak to wyglądało. Uderzył mnie.
Mój brat nie miał innego wyjścia i musiał wyzwać go na pojedynek. Dopiero później
dowiedzieliśmy się, że człowiek ten to słynny rewolwerowiec, który bezlitośnie rozprawia
się z wszystkimi przeciwnikami. Cały incydent wydaje się zręcznie przygotowaną
prowokacją, mającą na celu pozbycie się mojego brata. Niestety, sprawy zaszły już zbyt
daleko.
— Jak nazywa się ten nieznajomy? — zapytał Han.
— Zwą go Gallandro — odparła. Han nie znał nikogo o takim imieniu, ale wyraz twarzy
Fiolli świadczył o czymś wręcz przeciwnym. Ona wie o wielu dziwnych sprawach,
pomyślał z uznaniem.
— Miałam nadzieję, że przybyliście tutaj, aby nie dopuścić do pojedynku lub
interweniować — rzekła Ido. — Nikt ze starszyzny pozostałych klanów nie zamierza tego
zrobić, gdyż chętnie widzieliby nasz upadek. A zgodnie z Kodeksem Honorowym żaden
inny członek naszego klanu nie może zastąpić mojego brata. Mógłby to zrobić ktoś obcy,
występujący w swoim własnym lub naszym interesie.
Han pomyślał, że gdyby to on był Morem Glayydem, bezzwłocznie wsiadłby na pokład
szybkiego statku z kieszeniami wypełnionymi rodową biżuterią i ulotniłby się z Ammuudu.
Z rozmyślań wyrwał go błagalny głos Fiolli:
— Ido, proszę, pozwól nam porozmawiać z twoim bratem, może wspólnie znajdziemy
wyjście z sytuacji.
Gdy rozradowana Ido zniknęła za załomem muru, Han, całkowicie lekceważąc możliwość
istnienia podsłuchu, wybuchnął:
— Czy ty jesteś normalna? W jaki sposób zamierzasz mu pomóc?
— Ja? Ja nie jestem w stanie mu pomóc. Ale ty możesz zająć jego miejsce i uratować
go — rzekła pogodnie.
— Ja?! — wrzasnął, podrywając się na równe nogi. — Nawet nie wiem, o co naprawdę
chodzi w tym wszystkim. Jestem tu po to, by odnaleźć człowieka, który jest mi winien
dziesięć tysięcy. Nigdy nie słyszałem o tych ludziach. Chociaż chyba tobie imię tego
rewolwerowca nie jest całkowicie obce...
— Jeżeli to ten sam człowiek, to należy on do najbardziej zaufanych ludzi dowódcy
okręgu. Dotychczas zetknęłam się z tym imieniem tylko raz. Dowódca okręgu, Odumin,
jest najprawdopodobniej zamieszany w całą tę aferę, a pojedynek to niewątpliwie
„środki”, o których Mogg informował Zlarba. Jeżeli Gallandro zabije Mora Glayyda, urwie
się ostatni trop, po którym mógłbyś dotrzeć do zleceniodawców Zlarba i odzyskać swoje
pieniądze. Jeżeli zajmiesz miejsce Mora Glayyda, być może uda nam się dociec prawdy.
— Jeszcze jeden drobny szczegół — rzekł Han z sarkazmem. — Co będzie, jeżeli
Gallandro zabije mnie?
— Sądziłam, że jesteś Hanem Solo, który zawsze twierdził, że przygoda i walka znaczą
dlań więcej niż wysokie konto w banku. Masz więc pole do popisu. Poza tym jestem
pewna, że Gallandro wycofa się natychmiast, gdy tylko zorientuje się, że Mor Glayyd nie
będzie jego przeciwnikiem. Któż ośmieliłby się stawić czoło samemu Hanowi Solo?
— Podejrzewam, że nikt przy zdrowych zmysłach!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]