[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sylwester? Bo ja byłem w Manu Chao na desce, w Ping Pong wyrwałem sexi 9 lat Chineczkę, a ty ulicą sobie
szedłeś w deszczu, no to świetnie, kolegę zabić szedłeś, no to chyba teŜ bawiłeś się nieźle, nie przecz.
31 grudnia, sylwester. Z powodu konieczności czucia szczęścia jakby w odwecie wszystkie z całego Ŝycia
przypominają się nagle te złe momenty, czy to zdarzyło się na pewno? Jakieś gwałty morderstwa, eksperymenta
na zwierzętach, złe podszepty świństwa szyderstwa, Pałac Kultury w deszczu jak szary tort bez ani jednej
świeczki. Jakieś mgły martwą łuską pomruguje Wisła, ta łuska nie przyniesie ci szczęścia w ten sylwester,
Stanisław Idź, idź przez szare bagna Warszawy przez śniegi, w koronie z od szampana pozłotek i drucików
cierni, zabij go, tego niefajnego kolegę, od razu załatw sprawę w sylwester, a od Nowego Roku będziesz juŜ
zaraz dobrym człowiekiem i rzucisz palenie, nie tak będzie?
Sylwester. Podsumowując krótko dotychczasowe treści, ich osią jest bohatera głównego Stanisława Retro
ulicami brnięcie w błot odmęcie, przy sporym wietrze i psychicznym zamęcie w celu spowodowania w afekcie
ewidentnym kolegi swojego śmierci. Idzie on ulicą w czasie teraźniejszym i wspomina wydarzenia w czasie
przeszłym mające miejsce, co zaraz okaŜe się jeszcze. Informacja ta powstała z funduszy Unii Europejskiej. Ma
na celu dostosowanie piosenki do potrzeb osób mniej lub wcale nieinteligentnych. Informacja ta powstała z
funduszy Kultury Ministerstwa oraz fundacji „Bez barier porozumienie” Jolanty Kwaśniewskiej.
Sylwester. Od tygodnia w liniach papilarnych zapisana wydarzeń konstelacja niefajna i podejrzana tę całą
sytuację zdeterminowała. Jak było? A nie było wcale, miało wyjść coś, niewielkich rozmiarów wałek, mniejsza z
tym o co chodziło, tego śmego, figo fago, branŜowy wątek, branŜowe pewne sprawy, w poszukiwaniu utraconej
kasy na badylu dylu dylu z miejscem na Muzycznej Piosenki Liście małe, radzić sobie jakoś trzeba to prawda,
Ŝeby cię poza nawias komercyjna kurwa nie wykolegowała, sukcesu ci nie ukradła, to priorytet w Ŝyciu
wokalisty piosenkarza, i cóŜ, juŜ—juŜ wszystko prawie się ugrało, sukces był tuŜ tuŜ, sprzedaŜ płyty miała się
wzrosnąć i poprawić, koncerty zamówienia, występ w programie i w radiu, no i na rękę gotówka teŜ miała bądź
co nie bądź pewna wpadnąć, bo ukryć niełatwo szczególnie z gotówką było u Stacha marnie, ale ktoś nawalił,
ktoś inny zdradził, coś komuś wypadło, ten dawał sobie kadzić, ale nie odbiera nagle, telefoniczne zwinął Ŝagle i
gdzieś poza zasięg odpłynął, jednym słowem ktoś coś kiedyś tegoś, ale chyba coś nie zazwoiło, a wszystko
nakręcać miał jego ten niby menedŜer Szymon, nie tak Staszek było? Tak było. Jedno jest pewne — finansowo
ostra kiła, brak siły na pieniędzy brak przez Stanisława, 31 grudnia sylwester, miasto Chujnia, powiat Klapa,
stolica Polski Warszawa, Północ Praga, uśmiechu atrapa na ustach od rana, zoo za oknem w na strzeŜonym
osiedlu mieszkania i ryki zwierząt weneryczne znaki zapytania lecące przez niebo, które jak niewyŜęta szmata
szara, szara ściera wywieszona przez Boga w wyschnięcia celu, o co za poracha, co za niefajny melanŜ.
Powtórzmy więc raz jeszcze, gdyby więc chcieć streścić powyŜszego fragmentu treści, ukazany w niej jest z
ogólnej perspektywy czas przeszły: główny bohater piosenki w finansowej znajdując się opresji, usiłował
poprzez machinacje etycznie niepewne dodać rumieńców przebiegowi swojej kariery zdaje się, Ŝe bezskutecznie.
Słowo mogące odbiorcy sprawić problemy to „priorytet”:
coś pierwsze, coś najwaŜniejsze. Informacja ta powstała z pieniędzy Unii Europejskiej. Ma na celu obronę praw i
potrzeb osób mniej lub wcale nieinteligentnych.
Sylwester. Więc Szymon nie odbiera (ten menedŜer) i trudno ukryć teraz, Ŝe rzeczywistości stelaŜ poszedł się
jebać w efekcie, aluminiowe rurki na oczach Stacha (który jest głównym bohaterem) pękły brzdęk brzdęk,
bezdźwięczny rozległ się brzdęk ich, bezładnego odgłosy z pola bitwy odwrotu materii, przywalonych ofiar”
jęki, pięćset jeden, pięć siedem, siedem cztery... hej, jak tam było dalej? Czy ktoś tu sobie robi jaja, halo halo?
„Szymon odbierz, to ty?, halo...?”
Staszek dzwonił pod ten numer całe rano, raz za razem, poraŜka za poraŜką, sto razy wykręcił i sto razy
wysłuchał umizgów lepkich automatycznej sekretarki, „Elo, mówi telefon Szymona, nie mogę teraz odebrać, ale
do ciebie zaraz oddzwonię, no to narka”, ale jaja, coś tu się nie zgadza, ktoś cię chyba tu wystawia, chyba cię tu
ktoś, własny menedŜer, zdradza, chociaŜ moŜe to wina tego komórasia, moŜliwość dodzwonienia się Stanisław
sprawdza jeszcze z drugiej nokii sto pięćset, którą ma w celu w gry grania, więc z nokii się stara, lecz tego
niemoŜliwość jest coraz bardziej jednoznaczna, bardziej wyraźna z chwili na chwilę, czy to moŜliwe, czy ludzie
wobec ludzi mogą być aŜ tak nieuczciwi? Tak nieŜyczliwi, źli, kaŜdemu w głowie władza, gdzieś coś się wciąŜ
jakaś faktura nie zgadza, jakiś wałek stoi za kaŜdym atomem świata, brat chce z bycia rodzeństwem
wykolegować brata i sam być swoim rodzeństwem, niczym nie musieć się dzielić, a najlepiej wszystkich ludzi
wykolegować z tego świata i samemu Ŝyć na świecie, dla siebie mieć te wszystkie pieniądze, te wszystkie rzeczy
samemu kąpać się w basenie, zamiast przepychać się z plebsem, weź przestań to jakiś przekręt, być takim
skurwielem takim mentalnym menelem jak moŜna, a on całe tak rano dzwonił i jeszcze wczoraj, i ile on na to
kasoczasu zmarnował, bo Ŝe telefonu Szymon nie odbiera to jest czas teraźniejszy ale nakręcanie całej tej sprawy
to chyba tygodnia jest kwestia, jeszcze tydzień temu Staszek koło niego, specjalisty wielkiego od nakręcania
mediów, który na płytę napisał mu teksty i czasu swojego zapoznał go z kim trzeba, siedzi w jakimś klubie przed
zespołu Konie koncertem, stawia mu drinki najlepsze same „Zmierzch o Poranku” pe el en dwadzieścia
dziewięć, no napijmy się Szymon, napijmy się za zdrowie mnie i ciebie, i jebie na kaŜdego na kogo Szymon
jebie, posługując się w tym celu „echo” swoim mentalnym efektem i wiem „Ci Konie to fajny zespół” — mówi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]