[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przejechał ręką po włosach.
- Mój adwokat skontaktuje się z tobą.
Te straszne słowa zabrzmiały jak ostateczny wyrok. Rad wstał i skierował się ku drzwiom. Lainie
wiedziała, że to koniec, że już więcej go nie zobaczy. Nagle poczuła w ustach smak krwi. Nie miała
pojęcia, że aż tak mocno zagryzała wargi, żeby się nie rozpłakać. Och, nie, nie, jeszcze choć tylko
chwilę! Nie wiedząc, co robi, zawołała go z rozpaczą. Odwrócił się powoli. Lainie przemogła ogarniającą
ją niemoc i podniosła się.
- Chciałam ci podziękować - powiedziała słabym głosem.
- Za co? Za rozwód? - zadrwił i omiótł ją pogardliwym spojrzeniem. - Nie musisz dziękować, cała
przyjemność po mojej stronie. Nareszcie znikniesz z mojego życia!
Zachwiała się, jakby wymierzył jej cios.
- Nie, nie za to. - Nadludzkim wysiłkiem opanowała się jakoś i znalazła siłę, by mówić dalej. - Za to, że
mnie tu dziś przywiozłeś. Za twoją pomoc.
Zaciągnął się głęboko. Lainie zauważyła, że choć starał się nie dać tego po sobie poznać, jej słowa coś
w nim poruszyły.
- Żałuję, że powiedziałem kiedyś, że pozwolę ci odejść, kiedy ona umrze. Przepraszam. - W jego
patrzących zimno oczach pojawiło się coś na kształt współczucia. - Naprawdę cieszę się, że jej się
polepszyło.
Skinęła głową.
- Wiem. Nie użyłbyś mojej matki jako narzędzia swojej zemsty.
Na jego ustach pojawił się pełen goryczy uśmiech.
- Czymże jest ludzka zemsta w porównaniu z cierpieniami, jakie potrafi zadać los?
Pochyliła głowę, by ukryć łzy. Tak, miał rację. Los skazał ją na nie odwzajemnioną miłość. Jakież
udręki, wymyślone przez człowieka, mogły się temu równać?
Gdy ponownie podniosła wzrok, Rada już nie było.
ROZDZIAŁ JEDENASTY
Dopiero po dwóch dniach Lainie znalazła w sobie dość siły, by udać się do apartamentu po swoje
rzeczy. Przez ten czas niczego jej nie brakowało, gdyż Rad zostawił jej walizkę, którą miała w Vail. Na
szczęście nie istniała więc konieczność natychmiastowego powrotu do jego mieszkania.
Spędziła ten czas u Ann i Adama, gdyż przyjaciółka usilnie nalegała i nie chciała przyjąć do
wiadomości odmowy. Lainie była tak przygnębiona, że nie opierała się zbyt długo i z prawdziwą
wdzięcznością przyjęła propozycję.
Czyli jednak rozwód. Nie mogła w to uwierzyć. Nie potrafiła sobie z tym poradzić. Kiedy rozstawali się
przed pięcioma laty, nie miała pojęcia, jak bardzo go kocha. Zresztą, wtedy Rad stanowczo wykluczył
możliwość wzięcia rozwodu. Za to teraz już nie mógł się doczekać chwili, gdy wreszcie się od niej
uwolni raz na zawsze... Jego zemsta dokonała się. Rozkochał ją w sobie i teraz mógł już ją porzucić.
Drżącą dłonią włożyła klucz do zamka. Wtedy w szpitalu była zbyt odrętwiała, żeby o tym pomyśleć i
oddać klucze. Jak to dobrze, że tego nie zrobiła. Mogła teraz przyjść do apartamentu w dowolnym
momencie. Godzinę wcześniej zadzwoniła, by upewnić się, że Rada nie ma w domu. Poinformowała też
[ Pobierz całość w formacie PDF ]