[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Oczywiście, nie miały nic przeciwko temu, więc Oliwia i
Bobby Lee poszli do kina.
Julia natomiast wpadła na pomysł, że wypróbują nowy
przepis na ciasto z musem z białej czekolady. Było
wyśmienite. Randi zaproponowała, żeby zaniosły po kawałku
do restauracji, dla Granta i Caine'a.
- Caine ma tu przyjść po zamknięciu - Julia nie była
specjalnie zachwycona propozycją Randi. - Jak przyjdzie to
spróbuje...
- Nie bój się, Julio. Będzie szczęśliwy, gdy cię zobaczy -
trafiła nieomylnie w samo sedno problemu. - Julio, ten facet
jest w tobie zakochany.
- Nie powiedział tego.
- Powie - obiecała Miranda. - A teraz chodz. Zrobimy im
niespodziankę!
Choć miała to być niby spontaniczna wizyta, obie
starannie się ubrały i zrobiły makijaż. Julia prowadziła
samochód, a Miranda trzymała ostrożnie ciasto na kolanach.
Zaparkowały i szły w kierunku drzwi, gdy Randi zatrzymała
się nagle w pół w kroku.
- Czy to nie Sophia Saxon?
- Tylko tego nam potrzeba - jęknęła Julia. - Złej wróżby.
Sophia wydawała się być równie wytrącona z równowagi
ich widokiem. Szła pod rękę ze starszym, przystojnym
mężczyzną;
- Cześć, Sophio - powiedziała Julia nie starając się o
uśmiech.
- Cześć, Sophio - chwilę pózniej powtórzyła Miranda.
- Proszę, proszę, blizniaczki! - towarzysz Sophii był
zachwycony. - Ale jesteście podobne.
- Tak, prawda? - Sophia wymusiła fałszywy uśmiech. -
Cześć, dziewczęta. Przyszłyście zobaczyć Granta? I
przyniosłyście mu coś do jedzenia? Jak miło!
- Przyszłyśmy też zobaczyć Caine'a - odezwała się Randi.
- Wyszedł jakiś kwadrans temu z blondynką ubraną w
najbardziej obcisłą i wydekoltowaną sukienkę, jaką
kiedykolwiek widziałam - spojrzała na mężczyznę
kokieteryjnie. - Cieszę się, że jej nie widziałeś, Randall. Oczy
wyszłyby ci na wierzch, jak Caine'owi.
- A blondynka nazywała się pewnie Darla Ditmayer? -
Oczy Julii ciskały błyskawice. - Czy byli w drodze do
Richmond?
- Nie wiem, jak się nazywała i dokąd poszli. Nie obchodzi
mnie to. Idziemy, Randall? - obdarzyła go urzekająco słodkim
uśmiechem.
Patrzyły, jak odchodzą.
- Powinna trafić do Hollywood - powiedziała poruszona
Miranda. - Zrobiłaby furorę grając rolę czarownic i
wampirzyc.
- Nie ceni wysoko naszej inteligencji, jeśli myśli, że dwa
razy damy się nabrać na to samo - powiedziała Julia sucho. -
Ale będzie z niej szwagierka, Randi!
- Ale już nigdy nie będzie zagrożeniem - pocieszała
Miranda. - Znamy ją teraz. Zwróć uwagę, że żadna z nas nie
wierzyła jej ani przez chwilę.
Restauracja była zatłoczona, a ludzie czekali w kolejce na
wolne na stoliki. Grant konsultował coś z kucharzem.
- Miranda! - jego twarz rozjaśniła się na jej widok. I...
Liwi? Mam nadzieję - wymruczał pod nosem.
- To Julia - poprawiła go narzeczona. - Przyniosłyśmy
wam nasz nowy wypiek do spróbowania - wyciągnęła talerz z
grubymi kawałkami ciasta.
- Wygląda wspaniale, kochanie - Grant uśmiechnął się do
niej i odwrócił do Julii: - Julio, skarbie, Caine'a nie ma. On...
miał coś do zrobienia poza restauracją. Macie się chyba
spotkać pózniej?
- Mówił, że przyjedzie po zamknięciu. Teraz go nie ma?
- Właśnie się minęliście - odpowiedział szybko. - Coś ci
powiem. Jak tylko wróci poślę go do ciebie, sam tu wszystko
pozamykam.
- Zostanę z tobą - zaproponowała Miranda. - Może
mogłabym pomóc w kuchni.
- Cudownie! A ty, Julio, lepiej jedz do domu, Caine nie
wróci szybko i niemądrze byłoby czekać na niego tutaj
zamiast wygodnie we własnym domu.
Grant jest jakiś spięty - pomyślała Julia. Może stres
sobotniej nocy dawał mu się we znaki. Postanowiła trochę go
rozweselić.
- Czy to prawda, że Caine wyszedł stąd z dużą blondynką
w nieprzyzwoicie obcisłej sukience?
- Kto ci to powiedział? - zakrztusił się.
- Twoja siostra.
- Niech to licho! - uderzył pięścią w stół. - Gdzieś na tym
świecie zli państwo Borgiowie zostali obdarzeni miłą i dobrą
córką, która jest moją prawdziwą siostrą. Dziewczynki
zamieniono przypadkowo w szpitalu i Saxonom dostała się
Lukrecja! Bardzo mi przykro, że Sophia sprawia takie
kłopoty.
- Och, Grant! Nie potraktowałyśmy jej poważnie -
pospieszyła Randi z zapewnieniem.
- Nie uwierzyłyście jej? - powtórzył.
- Oczywiście, że nie. Wiemy teraz do czego jest zdolna.
- Nie uwierzyłyście! - zaczerpnął tchu. - Co za ulga. Co
za cholernie wielka ulga! - uścisnął obydwie.
Rozdział 11
Dla Julii było oczywiste, dlaczego Grant tak się obawiał
jej reakcji na opowieść Sophii. Przecież z takiego właśnie
powodu Miranda zerwała ich zaręczyny. Pewnie przypuszczał,
że Julia może zareagować podobnie i zakończyć związek z
jego bratem. Dopiero pół godziny pózniej, gdy wchodziła z
Markiem Walshem na salę koncertową, uderzyła ją myśl, że
Sophia nie wiedziała o tym związku. A nawet Grant
dowiedział się o tym dzisiaj.
- Cieszę się, że zdecydowałaś się ze mną przyjść, Julio -
powiedział zadowolony Mark, przeglądając program. -
Siedziałem w domu i użalałem się nad sobą. Twój telefon był
prawdziwym wybawieniem.
Taką właśnie miała nadzieję. Zobaczyła światło w jego
oknie, kiedy wracała do domu i pomyślała, że to głupio, aby
oboje spędzili sobotni wieczór, siedząc w domu i czując się
samotnie. Caine nie zjawi się jeszcze przez kilka godzin, a
biedny Mark był załamany tym, że Sherry Carson odrzuciła go
w tak okrutny sposób. Od razu zdecydowała, że zadzwoni i
pójdzie z nim na koncert.
Zajęli miejsca tuż przed antraktem. Zespół na scenie
zagrał jeszcze jeden utwór, zanim wyłączono światła i pojawił
się mistrz ceremonii, miejscowy prezenter, by ogłosić wyniki
promocyjnego konkursu zorganizowanego przez jego stację
radiową.
- A teraz wylosujemy zwycięzców konkursu
zaprzyjaznionej stacji - telewizyjnego kanału 42...
Jowialny głos mówił dalej. Julia odwróciła się do Marka,
by coś skomentować.
- Julio! - jego palce wbiły się nagle w jej ramię. - Widzę
Sherry w pierwszym rzędzie. Julia mrugnęła. Biedny Mark!
Jakie to okropne widzieć byłą dziewczynę z innym
mężczyzną, i do tego tam, gdzie sam zamierzał ją zabrać!
Nie powinna była proponować, by tu przyszli. Przynajmniej
Markowi oszczędzona byłaby przykrość oglądania Sherry z...
- jej oczy rozszerzyły się nagle - z Cainem Saxonem!
To był Caine. I siedział obok dużej blondynki wciśniętej w
najbardziej wyciętą czarną sukienkę, jaką Julia widziała. Jaką
Sophia widziała!
Niejasne szczegóły zaczęły się teraz składać w okropną,
ale krystalicznie jasną całość. Sophia nie kłamała dzisiaj.
Nawet nie wiedziała o związku Julii z jej bratem. Po prostu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl