[ Pobierz całość w formacie PDF ]
– Poza tym, kto na świecie by mi uwierzył?
Marc podszedł bliżej, wkraczając w jej przestrzeń osobistą.
– Są tacy, którzy z pewnością uwierzą cherie. Ci, którzy polowali na nas i mordują po prostu
dlatego, że istniejemy. Nie mogę na to pozwolić i tak trzeba będzie cię obserwować do końca
twoich dni.
– Obserwować? Przez kogo?
Kelly usztywniła ramiona i Lissa bała się tej konfrontacji, a podejrzewała jej wybuch już nie długo.
Machnęła ręką, przyciągając jej uwagę.
– To nie będzie tak źle jak się wydaje. Atticus będzie cię doglądać. Nie masz pracy prawda?
Cóż tak się składa, że mój narzeczony ma ją dla ciebie, wystarczy, że się zgodzisz. Możesz zarobić
na życie, pracując z przyjaciółmi i być pod kontrolą w tym samym czasie.
Lissa spojrzała na Marca i przyjaciółkę.
– Co ty na to?
– To jest subtelne i eleganckie rozwiązanie naszych problemów. Wtrącił Marc.
– Dobrze.
Odpowiedziała Kelly podejrzliwie.
– Świetnie, Lissa mocno ją uściskała. - Będziemy się widywać w winnicy codziennie. Możesz
nawet tam zamieszkać, jest pełno wolnych pokoi.
Kelly podniosła rękę.
– Spokojnie, krok po kroku Lis. Na razie wezmę tę pracę, wiesz jak bardzo jej potrzebuję i
dziękuję ci Atticus.
Spojrzała na niego, ale każda możliwa odpowiedź została wstrzymana przez pojawienie się
potężnego, wysokiego mężczyznę w progu mieszkania.
To Ian Kochanie. Atticus odezwał się w jej myślach. - Musisz zaprosić go do środka.
Machnęła ręką na człowieka w drzwiach.
– Chodź Ian. Dziękuję, za przybycie w tak krótkim czasie.
Poczuła się dziwnie. Rozmawiali podczas gdy na jej dywanie leżał nieprzytomny napastnik. Ian
kiwnął głową, nie trudząc się zbytnio przy podnoszeniu tego szaleńca z podłogi. Wrzucił go na
swoje szerokie ramiona bez słowa i ruszył z powrotem do drzwi.
– Użyteczni ludzie wszędzie wkoło.
Kelly stwierdziła z ironicznym rozbawieniem. Lissa odprężyła się widząc, że jej zwykły humor
wrócił na swoje miejsce. Wydarzenia ostatnich godzin były szokujące, ale wydawało się, że
wszyscy mają się dobrze. Włącznie z Kelly, dzięki ci Boże, że przyjmowała te wszystkie rewelacje
tak dobrze.
– Nie masz nawet pojęcia jak bardzo. Marc stwierdził.
– Teraz już jesteśmy bezpieczni, proponuję przenieść się do winnicy, aby to zakończyć. Mamy
pełen wrażeń początek wieczoru i myślę, że wszyscy moglibyśmy go wykorzystać lepiej w
bezpiecznym otoczeniu i omówić resztę.
Marc i Atticus pomogli w ogarnięciu mieszkania i zanieśli worki z rzeczami do jej samochodu.
Kiedy rozejrzała się po parkingu, stwierdziła, że nie ma innego auta. Zaczęła się zastanawiać jak
dostali się tak szybko do niej. Atticus przechwycił jej myśl
Lecieliśmy. Szepnął w jej głowie.
Co?
Marc i ja jesteśmy bardzo starzy. Przez wieki nabyliśmy wiele umiejętności. Jednym z najbardziej
użytecznych jest zmiana kształtu. W razie potrzeby możemy zmienić się w cokolwiek, co ułatwia
dostanie się gdziekolwiek idziemy, bardzo ułatwia osiągnięcie celu.
To niesamowite.
Jego ironiczny śmiech zabrzmiał w jej myślach.
Cieszę się, że mogę zrobić na tobie wrażenie skarbie.
Kierowali się z powrotem do winnicy na dwa samochody. Marc jechał z Kelly w jej aucie, Atticus
trwał przy niej w Sedanie. Godzinę później przejechali przez bramę, kierując się do domu, daleko
od drogi.
Zebrali się w salonie aby omówić wydarzenia ostatnich godzin. Wyczytała z jego umysłu, że to
spotkanie ma uspokoić Kelly. Marc dużo mówił, ale przede wszystkim starał się pokazać jej, że nie
są potworami. Lissa cieszyła się z czasu spędzonego z przyjaciółką. Ich przyjaźń zawsze miała dla
niej wielkie znaczenie i nienawidziła myśli o tym, że przez wydarzenia wieczoru Kelly mogłaby się
od niej odwrócić, ale nie. Była po prostu jej przyjaciółką.
Atticus rozlał wino dla wszystkich, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Co było dziwne biorąc pod
uwagę fakt, że nikt nie może wejść na teren posiadłości pomijając bramę. Nikt normalny zdaje się.
Jeżeli ktoś mógł latać, to wszystkie zasady zostały wyłączone.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]