[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tego przedhistorycznego rozsądku, tego dziecinnego racjonalizmu? Czyż pan nie posiada rze-
czy straszniejszych? Czym są te pudelka żołnierzy ołowianych tam, w tej oszklonej witrynie?
Czyż nie są świadkami tej grozy i piękności, tego pragnienia zaszczytnej śmierci, której nie
wyrugowano nawet z nieśmiertelności raju. Panie Turnbull, nie pogardzaj pan ołowianymi
żołnierzami.
Nie pogardzam nimi! krótko, ale z dużym naciskiem odparł pan Turnbull, właści-
ciel sklepu z zabawkami.
Szczęśliwy jestem, że to słyszę podjął Wayne. Muszę wyznać, że ze względu
na moje projekty militarne obawiałem się ogromnej niewinności pańskiego zawodu. Co ten
człowiek mówiłem sobie który jest przyzwyczajony tylko do drewnianych szabelek,
które przynoszą radość, pomyśli o szablach stalowych, które przynoszą ból. Ale teraz jestem
co najmniej częściowo uspokojony. Ton pański pozwala mi uwierzyć, że zdobyłem co naj-
mniej klucz od jednej bramy, wiodącej do pańskiego kraju zaczarowanego od tej miano-
wicie bramy, przez którą wchodzą żołnierze. Bo nie można już dłużej ukrywać i ja nie
powinienem dłużej ukrywać, że przychodzę tu, aby pomówić z panem właśnie o żołnierzach.
Niech łagodny zawód pański natchnie pana miłosierdziem dla zmartwień tego świata! Niech
pańskie dojrzałe doświadczenie załagodzi nasze krwawe troski. Bo w Notting Hill będzie
wojna!
Mały kupiec podskoczył nagle i klasnął otwartymi tłustymi rączkami w kontuar.
Wojna! wykrzyknął. Czy to prawda, mój panie? Zupełna prawda? Co za
pyszna zabawa! Co za wspaniały widok dla moich zmęczonych oczu...
Pan Wayne był prawie zmieszany tym wybuchem radości.
Jestem zachwycony... wybełkotał nie miałem pojęcia...
W tej chwili uskoczył w bok, omal nie zderzając się z panem Tumbullem, który jednym
skokiem przesadził kontuar i wybiegł przed sklep.
Niech pan spojrzy na to! zawołał. Niech pan spojrzy!
Powrócił z dwoma podartymi plakatami, które poprzednio wisiały przed jego sklepem.
Niech pan to przeczyta! zawołał, kładąc plakaty na kontuarze.
Wayne pochylił się i przeczytał jeden z plakatów:
OSTATNIA BITWA
ZDOBYCIE GAÓWNEGO MIASTA
DERWISZÓW
NADZWYCZAJNE... itd. itd.
a na drugim:
ANEKSJA OSTATNIEJ MAAEJ REPUBLIKI
STOLICA NIKARAGUI PODDAJE SI
PO MIESICU OBL%7Å‚ENIA
WIELKA RZEy!
Wayne wyraznie zaskoczony spojrzał na daty. Dwa plakaty pochodziły z miesiąca
sierpnia sprzed piętnastu lat.
Dlaczego pan chowa tę starzyznę? zapytał tracąc pod wpływem silnego zdziwie-
nia swój mistyczny spokój. Dlaczego je pan wywiesza przed sklepem?
Dlatego odpowiedział tamten z prostotą że są to dzieje ostatniej wojny. Pan
przyszedł pomówić ze mną o wojnie. Właśnie tak się składa, że wojna jest moją namiętnością.
Wayne podniósł swe wielkie błękitne oczy, pełne dziecięcego zdumienia.
Niech pan pójdzie ze mną rzekł krótko pan Turnbull i poprowadził go do pokoiku
za sklepem.
Cały środek tego pokoju zajmował duży stół z sosnowego drzewa. Stały na nim niezli-
czone szeregi żołnierzy ołowianych i cynowych znaczna część towaru sklepowego. Na
pierwszy rzut oka odwiedzający ów sklep nie spostrzegliby nic osobliwego, gdyby nie to, że
żołnierze byli ugrupowani w pewien osobliwy sposób, który nie był ani zupełnie handlowy,
ani zupełnie przypadkowy.
Wie pan bez wątpienia mówił pan Turnbull wlepiając w Wayne'a spojrzenie
swych wielkich oczu jakie było ugrupowanie wojsk Nikaragui i amerykańskich podczas
ostatniej bitwy i wskazał ręką na stół.
Niestety, nie mam o tym pojęcia odrzekł Wayne. Ja...
Ach, być może, w owej epoce interesował się pan głównie sprawą Derwiszów. Znaj-
dzie ją pan w tym kącie... i wskazał na część podłogi, na której stało inne ugrupowanie.
Zdaje się pan bardzo interesować sprawami wojskowymi... zauważył Wayne.
Nie interesuję się w ogóle niczym innym odrzekł sprzedawca zabawek z prostotą.
Wayne był dziwnie wzruszony.
W takim razie rzekł mogę do pana zwrócić się z największą ufnością... Rzecz
dotyczy obrony Notting Hillu i ja...
Obrony Notting Hillu, powiada pan? Proszę pana tędy rzekł na to pan Turnbull z
ożywieniem. Niech pan wejdzie do tego bocznego pokoju i wprowadził Wayne'a do
innego pokoju, w którym stół był znowu pokryty dziecinnymi klockami. Przyjrzawszy się im
uważnie, Wayne spostrzegł, że tworzą one dokładny i doskonały plan Notting Hillu.
Panie przemówił dobitnie pan Turnbull przypadkiem trafił pan w to, co stanowi
cały sekret mojego życia. Dzieckiem będąc, wzrastałem w epoce ostatnich wojen tego świata,
kiedy została zdobyta Nikaragua i kiedy zniszczono Derwiszów. I wojna stała się moją
namiętnością, tak jak może się nią stać dla kogoś astronomia albo wypychanie ptaków. Nie
żywiłem nienawiści do nikogo, ale interesowałem się wojną jak nauką czy sportem. I nagle
straciłem cel życia. Wielkie potęgi połknęły wszystkie drobne narody, zawarły pomiędzy sobą
ów przeklęty traktat i skończyło się z wojnami. Nie pozostało mi więc nic innego do roboty
jak to, co robię dotychczas: czytywanie opisów dawnych kampanii w starych, brudnych
dziennikach i rozgrywanie bitew ołowianymi żołnierzami. Jeszcze jeden pomysł przyszedł mi
do głowy. Mianowicie zabawiałem się układaniem planu obrony, jaki powinna by zastosować
nasza dzielnica, gdyby kiedykolwiek została zaatakowana. Wydaje mi się, że i pana ten prze-
dmiot interesuje.
Gdyby kiedykolwiek została zaatakowana powtórzył Wayne, a był tak zdumiony,
że mówił to prawie machinalnie. Panie Turnbull, już jest zaatakowana! Dzięki Bogu, że
chociaż jednemu człowiekowi przynoszę nowinę, która w gruncie rzeczy jest dobra, naprawdę
dobra dla wszystkich synów Adama. %7łycie pańskie nie poszło na marne. Praca pańska nie
była tylko zabawą. Teraz, gdy włosy pańskie są już prawie siwe, panie Turnbull, teraz dopiero
będzie pan prawdziwie młody; Bóg nie odebrał panu młodości, przeniósł ją tylko na czas
pózniejszy. Usiądzmy tutaj, a pan mi objaśni strategiczny plan obrony Notting Hillu. Bo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]