[ Pobierz całość w formacie PDF ]
do brata i zawołała:
- Ach, najdroższy, opuśćmy ten straszny dom!
Jej nagłe wzburzenie zmieszało mnie. Lecz brat wziął ją w ramiona i po cichu
wyszeptał parę słów. Odeszłam czym prędzej z bólem w sercu i pełna lęku o
przyszłość.
XX
Mój ojciec powziął wreszcie decyzję. Ciężko jest zgodzić się z jego
postanowieniem, ale lepiej znać je, niż czekać nadal w złudnej nadziei.
Wczoraj przybył w poselstwie do brata mandaryn z rodu ojca, krewniak
trzeciego stopnia. Posiliwszy się w sali przodków herbatą i słodyczami, obwieścił
bratu wolę ojca.
- Posłuchaj, synu Yanga, twój ojciec posyła ci jasną i wyrazną odpowiedz na
twoją prośbę, i wszyscy członkowie rodu aż do najniższego włącznie, dzielą jego
zdanie, zgadzają się z nim. Twój ojciec mówi: Nie możemy przyjąć cudzoziemki do
naszej rodziny. W jej żyłach płynie krew na zawsze obca naszej. W jej sercu żyją
obce ideały. Dzieci jej łona nie mogą być synami Hana. Serca nie mogą pozostać
niezłomne, jeśli miesza się i zanieczyszcza krew. Przy tym jej synowie nie mogą być
przyjęci w sali przodków. Jak śmiałby obcy klęknąć przed dostojną, długą linią
wielkich przodków? Klęknąć tam ma prawo jedynie ten, którego dziedzictwo jest
nieskalane, w którego żyłach płynie nie sfałszowana krew starych .
- Twój ojciec jest wspaniałomyślny i posyła ci tysiąc sztuk srebra. Gdy
cudzoziemka urodzi dziecko, wynagrodz ją i odeślij z powrotem do jej ojczyzny.
Dosyć długo nią się bawiłeś. Teraz wróć do swego obowiązku. Usłuchaj rozkazu!
Wez za żonę tę, którą dla ciebie wybrano. Córka rodu Li niecierpliwi się z powodu
twego długiego ociągania się. Rodzina jej była dotąd pobłażliwa i wolała zaczekać z
małżeństwem, póki nie przeminie twe szaleństwo - a całe miasto o tym wie, tak że to
wstyd i hańba dla naszego rodu! Teraz jednak nie chcą już czekać dłużej i domagają
się swoich praw. Ze ślubem nie można już dalej zwlekać; młodość mija, a synowie
poczęci i urodzeni w młodości są najlepsi.
I wręczył bratu ciężką sakiewkę ze srebrem.
Brat wziął srebro i cisnął je na ziemię. Pochylił się, a oczy jego lśniły jak
obosieczne noże szukające serca przeciwnika. Wściekłość, do tej pory ukryta za
lodowato zimną maską, wybuchnęła teraz straszliwa jak grom z jasnego nieba.
- Wracaj do niego! - krzyknął. - Powiedz mu, żeby wziął sobie swoje srebro!
Od dziś nie mam ojca! Nie mam rodziny - składam nazwisko Yang. Wykreślcie moje
imię z waszych ksiąg! Ja i żona wyprowadzamy się stąd. Od dziś będziemy wolnymi
ludzmi jak młodzież innych krajów. Założymy nową wolną rasę - wolną od starych,
okrutnych więzów, które krępują nasze dusze!
I wyszedł z sali.
Posłaniec podniósł sakiewkę mrucząc:
- Ech, co tam, są wszak jeszcze inni synowie, są jeszcze inni synowie.
I wrócił do ojca.
Ach, teraz rozumiesz chyba, siostro, czemu powiedziałam, że dobrze, iż
matka umarła! Jakże mogłaby przeżyć ten dzień! Jakże mogłaby przeżyć, że syn
nałożnicy zajmie miejsce jej jedynego syna, prawego dziedzica!
Brat zatem nie ma odtąd żadnego udziału w majątku rodzinnym. Jego
spadkiem wynagrodzi się rodzinę Li za poniesioną zniewagę i już teraz - jak mi Wang
Ta-ma opowiada - rozgląda się ona za innym mężem dla dziewczyny, która była
narzeczoną brata.
Jakąż pełną poświęcenia miłością kocha brat cudzoziemkę!
%7łonie jednak, która spodziewa się lada dzień dziecka, nie przyznał się do
swej ofiary, by nie niszczyć jej błogiej radości i wiary w przyszłość. Powiedział tylko:
- Wyprowadzimy się stąd, najdroższa. Za tymi Murami nie znajdziemy nigdy
ojczystego domu.
Była uradowana i chętnie przeniosła się gdzie indziej. I tak brat opuścił na
zawsze dom swych przodków. Nikt nie wyszedł nawet, aby się z nim pożegnać.
Jedna tylko Wang Ta-ma płakała i schylała przed nim aż do ziemi głowę, ubolewając:
- Jak to możliwe, by syn mojej pani wyprowadził się z tych podwórzy! O, już
czas, bym umarła, już czas!
Obecnie mieszkają przy ulicy Mostów, w małym jednopiętrowym domku,
podobnym do naszego. W tym krótkim czasie brat spoważniał bardzo i uspokoił się!
Po raz pierwszy w życiu musi myśleć o tym, skąd wziąć na odzież i jadło. Codziennie
rano wychodzi i udziela lekcji w szkole państwowej - on, który nigdy nie wstawał z
łóżka, nim słońce nie stało wysoko na niebie. Oczy jego patrzą śmiało w świat.
Odzywa się rzadko i nie uśmiecha się tak łatwo, jak dawniej. Pewnego dnia
ośmieliłam się zadać mu pytanie:
- Czy nie żałujesz niczego, mój bracie?
Wtedy spod wpółprzymkniętych powiek rzucił mi dawne, żywe spojrzenie i
odrzekł:
- Nigdy!
Mam wrażenie, że matka się omyliła.On nie jest synem swojego ojca. Jeśli
idzie o siłę woli, jest wyłącznie synem naszej matki.
Nie możesz sobie wcale wyobrazić, siostro, co zaszło. Zmiałam się
serdecznie, słysząc o tym, ale pózniej, nie zdając sobie nawet sprawy dlaczego,
musiałam płakać.
Wczoraj wieczorem brat usłyszał silne pukanie do drzwi wejściowych. Sam
poszedł otworzyć, mają bowiem tylko jednego służącego, i ku swemu zdziwieniu
ujrzał Wang Ta-ma stojącą za drzwiami. Przyjechała na wielkich taczkach i
przywiozła z sobą cały swój dobytek w bambusowym koszyku i niebieskim
zawiniątku. Oświadczyła bratu z wielką prostotą i spokojem:
- Przybyłam tu, by zamieszkać u syna mojej pani i służyć jej wnukowi.
Brat spytał ją:
- Czy wiesz, że nie uchodzę już za syna mojej matki?
Wang Ta-ma wzięła do jednej ręki koszyk, do drugiej tobołek i odparła z
uporem:
- Nie, doprawdy, co też ty mówisz! Stoisz tu przede mną i powiadasz takie
rzeczy! Czy sama nie wzięłam cię z rąk matki w te oto ramiona, kiedy byłeś nie
większy nad stopę i nagusieńki jak ryba? Czy nie ssałeś mojej piersi? Jesteś tym,
czym się urodziłeś, i twój syn jest twoim synem. Stanie się tak, jak mówię!
Brat opowiadał mi, że nie wiedział zupełnie, co odpowiedzieć. Oczywiście,
Wang Ta-ma zna nasze całe życie i jest dla nas czymś więcej niż służącą. Wstał
więc i wahał się, a tymczasem starowinka, sapiąc i dysząc, gdyż jest już leciwa i
tęga, wniosła kosz i tobołek do małego przedpokoju i szukała w sukni sakiewki z
pieniędzmi. Znalazłszy ją, zwróciła się do kulisa i zaczęła się dziko targować o cenę
przewozu. Tak urządziła się w swym nowym domu.
Uczyniła to ze względu na pamięć naszej matki. Nie ma sensu przejmować
się zbytnio postępowaniem służby, ale w śmiechu brata, kiedy mówił o niej, dzwięczy
nuta tkliwości. Cieszy go, że Wang Ta-ma przyszła i że jego syn będzie spał i bawił
się w jej ramionach.
Dziś rano zjawiła się u mnie, by mi okazać swoją czołobitność. Była taka
sama jak zawsze. Można by sądzić, że już od lat mieszka z bratem w
cudzoziemskim domu, a przecież wiem, że w głębi ducha dziwi ją tam wiele rzeczy.
Brat mówi, że Wang Ta-ma udaje, jakoby nic nadzwyczajnego nie zauważyła,
mimo to szczególnie nie dowierza schodom i dotychczas za nic w świecie nie chce
wejść na nie w obecności innych. Ale dziś powiedziała mi, że nie mogła ścierpieć
zmian, jakie zaszły w domu matki po jej śmierci. Otyła nałożnica została pierwszą
panią na miejscu matki. Obwieszczono to uroczyście w sali przodków przed świętymi
tablicami. Paraduje teraz dumnie po domu, odziana w szkarłat i purpurę i na jej
palcach błyszczą liczne pierścienie. Wprowadziła się nawet do komnat matki! Gdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]