[ Pobierz całość w formacie PDF ]
złowieszcza ironia. - W takim razie zasługujesz na złoty medal za
rozwiązanie problemu Banany...
80
RS
W tym momencie Zoe weszła do biura. Jay wyczuł od razu jej
obecność. Dziewczyna poruszała się jak tancerka. Cóż za wdzięk i
gracja...
- Słucham? - zapytał trochę nieobecnym tonem.
- Czyżbyś zapomniał o Barbarze Lessister? Pracowała tutaj aż do
chwili swojego nieoczekiwanego zniknięcia. Dyskutowałyśmy dzisiaj,
co zrobiłeś z jej ciałem... Prawda, Zoe?
Zoe zatrzymała się zdziwiona przy biurku Molly. Jay przywitał
ją promiennym uśmiechem.
- Barbara rozpoczęła obiecującą karierę w nowym miejscu
pracy. A jak ty się u nas czujesz, Zoe?
- Dobrze - odpowiedziała ostrożnie. Nie wierzyła mężczyznom,
którzy uśmiechali się w taki czarujący sposób. A jeśli Jay sprawdzał,
czy jest dostatecznie odporna na jego wdzięki? - Jak na razie radzę
sobie niezle - dodała z wahaniem.
Och tak, zapewne sobie poradzisz, pomyślał Jay. Wypróbował
na niej cały arsenał swoich chwytów, a jedyną reakcją, jakiej się
doczekał, było lekkie zmrużenie oczu. Jej poprzedniczka, Barbara
Lessister, już drugiego dnia przestała zapinać wszystkie guziki przy
bluzce. Nie tylko ona jedna... Zoe była rzeczywiście wyjątkowa.
Dlaczego zatem czuł się dotknięty jej zachowaniem? Nie
chodziło mu przecież o to, żeby Zoe rozpływała się pod magią jego
spojrzenia. Zapytał oficjalnym tonem:
- Czy zdążyłaś już przejrzeć pliki?
81
RS
Przez ostatnie dwie godziny Zoe przeczytała wszystkie referaty,
które Jay wygłosił w ubiegłym roku. Było ich sporo.
- Reklama stymuluje apetyt - wyrecytowała. Jay uniósł brwi.
- Już mnie zaczęłaś cytować?
- To dobry pomysł - powiedziała Zoe z zimną krwią i wzruszyła
ramionami.
Roześmiał się.
- Czy powiedzieli ci może o mnie, że jestem despotą? Molly
wbiła oczy w sufit.
- Nie przejmuj się, Molly - uspokoił ją. A następnie rzucił w
stronę Zoe:
- Wolę myśleć o sobie jako o monarsze. Oświeconym władcy.
Moje słowo jest rozkazem, jednak wydaję zawsze mądre rozkazy. -
Rozejrzał się wokół. - Czyż nie mam racji?
Odpowiedział mu ironiczny, potakujący pomruk. Jay
zachichotał.
- Na dowód tego, jak bardzo jestem oświecony, pozwalam wam
zaprosić Bananę Lessister na następne biurowe przyjęcie. Nie
usłyszycie ode mnie słowa komentarza.
Zoe widywała teraz Jaya bardzo często. Za każdym razem kiedy
wracał ze swoich dalszych i bliższych podróży, zapraszał ją na
rozmowę do swojego biura.
- Poppy i Izabela zaczynają być o ciebie zazdrosne - kpiła z niej
Molly podczas kolejnego lunchu w kafejce Paulina". - Wojna
blondynek wkracza w decydującą fazę. Robi się ciekawie.
82
RS
Zoe bawiły cyniczne uwagi Molly, ale tym razem się nie
roześmiała. Nie interesowały jej biurowe intrygi.
- Nie powinny traktować tego osobiście. Rozmawiam z Jayem
tak często, ponieważ pracuję nad jego referatem. Zostało nam
zaledwie dziesięć dni. Jay jest bardzo przejęty całą sytuacją.
- Przejęty? To nie pasuje do Jaya. - Molly potrząsnęła z
niedowierzaniem głową. - Ma zapewne poczucie winy. Powinien był
przygotować ten referat już kilka miesięcy temu. Banana nie
dopilnowała sprawy.
Zoe pragnęła się dowiedzieć czegoś więcej o dziewczynie, której
imię tak często słyszała.
- Jaka ona właściwie była? - zapytała.
Abby wzruszyła ramionami.
- Pracowała jako asystentka Molly. Głównie słuchała muzyki.
Nie była u nas długo. Nie znałam jej zbyt dobrze.
- Zastanawiała się przez chwilę. - Miała gorący temperament -
dodała.
Jednak dziewczyna, która pojawiła się na przyjęciu urządzonym
na cześć Molly, nie wyglądała wcale na obdarzoną dużym
temperamentem. Przypominała raczej spłoszoną antylopę. Jej
imponująco długie rzęsy mogły wywołać u jelonka Bambi atak
zazdrości. Zatrzepotała nimi gwałtownie, gdy Jay podał jej drinka, ale
on przeprosił ją i szybko oddalił się w inną stronę.
Zoe nie mogła ukryć zdziwienia na widok Banany.
- A więc to jest ta słynna pogromczyni męskich serc? - zapytała.
83
RS
- Patrząc na nią, trudno to sobie wyobrazić, prawda?
- roześmiała się Abby. - Och, uwaga, idzie w naszą stronę.
- Cześć. Macie strasznego szefa. - W głosie Banany brzmiała
zazdrość. - Przynajmniej nie chowa do mnie urazy, skoro mnie tutaj
zaprosił.
- Co ty mu właściwie zrobiłaś, Banana? - zapytała się Abby.
Była naprawdę ciekawa całej historii, podobnie jak większość ludzi w
firmie.
Skrzyżowanie antylopy z jelonkiem Bambi otworzyło szeroko
duże, niebieskie oczy. Nie wyglądała na obrażoną. Wzruszając
ramionami, powiedziała:
- Zaczekałam, aż wszyscy pójdą do domu. Potem weszłam do
jego biura z butelką szampana i kilkoma poduszkami. Tylko tyle.
Banana dopiła koktajl i wzięła nowego drinka z tacy
przechodzącego obok kelnera.
Doświadczona dziewczyna. Mężczyzni, drinki, pomyślała Zoe z
mimowolnym podziwem.
- No i powiedziałam mu, że żyje się tylko raz - kontynuowała
Banana. - To wszystko.
Abby potrząsnęła głową, udając zdziwienie.
- Jak to możliwe, że Jay ci się oparł?
- Też chciałabym to wiedzieć. - Banana nie była świadoma, że
stała się obiektem żartów. - Może boi się okazywać uczucia. A może
przerażają go kobiety.
84
RS
- Zawsze miałam wrażenie, że Jay raczej nie stroni od kobiet.
No, ale oczywiście nie znam go na tyle dobrze, by o tym wyrokować -
Abby z trudem opanowała chichot.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]