[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mi troje, dziękuję. Bo to prawdziwi przyjaciele.
Nie wiedziałam wcześniej, jak bardzo mi na nich zależy. Albo na
Margaret czy nawet na cioci Judith. I wszystkich w szkole... Wiem, że kilka
tygodni temu mówiłam, że nic by mnie nie obchodziło, nawet gdyby cała szkoła
zginęła, ale to nieprawda. Dzisiaj zrobię, co w mojej mocy, żeby ich chronić.
Wiem. że skaczę z lematu na temat, ale mówię po prostu o rzeczach, które
są dla mnie ważne. Próbuję je jakoś uporządkować. Na wszelki wypadek.
Cóż, to już czas. Stefano czeka. Skończę ostatnią linijkę i idę.
94
Myślę, że wygramy. Mam taką nadzieję.
Spróbujemy.
Pracownia historyczna była ciepła i jasno oświetlona. Po drugiej
stronie budynku szkoły, w stołówce, było jeszcze jaśniej światło pochodziło z
dekoracji świątecznych.
Po przybyciu na miejsce Elena zbadała je dokładnie z bezpiecznej
odległości- obserwując pary przychodzące na bal i mijające drzwi szeryfa.
Czując milczącą obecność Damona za sobą, wskazała na dziewczynę z długimi
jasnobrązowymi włosami.
- Vickie Bennett.
- Wierzę ci na słowo.
Będąc już w środku, rozejrzała się po ich tymczasowej kwaterze głównej.
Alaric ściągnął papiery z biurka i położył na nim mapę szkoły, nad którą się
teraz pochylał. Meredith nachylała się obok niego, a jej ciemne włosy opadały
na jego rękaw. Matt i Bonnie rozmawiali z uczestnikami balu na parkingu.
Stefano i Damon patrolowali okolicę. Mieli się zmieniać.
- Lepiej zostań w środku - powiedział jej Alaric. - Ostatnie, czego
potrzebujemy- to to, żeby ktoś cię zobaczył i zaczął gonić z kołkiem.
- Chodzę po mieście od tygodnia - odpowiedziała zaskoczona. - Jeżeli nie
chcę, żeby mnie zobaczyli, nie widzą mnie. - Ale zgodziła się zostać w sali i
koordynować działania zespołu.
To jak twierdza, pomyślała, patrząc na Alarica zaznaczającego pozycje
policjantów i innych osób na mapie. A my jej bronimy. Ja i moi lojalni rycerze.
Okrągły zegar na ścianie tykaniem obwieszczał mijanie kolejnych minut.
Elena patrzyła na niego, wpuszczając i wypuszczając ludzi przez drzwi.
Nalewała chętnym gorącej kawy z termosu. Słuchała raportów.
- Po północnej stronie szkoły cisza.
- Caroline właśnie została Królową Zniegu. To ci niespodzianka.
- Jakieś dzieciaki hałasują na parkingu - szeryf się nimi zajął... Północ
przyszła i minęła.
- Może się myliliśmy - powiedział Stefano jakaś godzinę pózniej.
Pierwszy raz od początku wieczoru byli wszyscy w pracowni historycznej.
- Może to dzieje się gdzieś indziej - zasugerowała Bonnie, zdejmując but
i zaglądając do niego.
- Nie da się przewidzieć, gdzie to się zdarzy - zauważyła Elena
zdecydowanym tonem. - Ale to nie znaczy, że się myliliśmy.
95
- Być może - odpowiedział zamyślony Alaric - da się. To znaczy,
przewidzieć, gdzie to się zdarzy. - Głowy uniosły się pytająco. - Prekognicja.
Wszystkie oczy zwróciły się ku Bonnie.
- O nie - zaprotestowała. - Skończyłam z tym. Nie cierpię tego.
- To wielki dar... - zaczął Alaric.
- To wielki ból. Słuchajcie, nie rozumiecie. Same przewidywania nie są
dobre. Ciągle dowiaduję się rzeczy- których nie chcę wiedzieć. Ale kiedy to
przejmuje nade mną kontrolę - to jest okropne. A potem nawet nie pamiętam-
co mówiłam. To straszne.
- Przejmuje kontrolę? - zapytał Saltzman. - Co masz na myśli? Bonnie
westchnęła.
- To właśnie stało się w kościele - wyjaśniła cierpliwie. Mogę też
wróżyć na inne sposoby, czytać z wody albo z dłoni - spojrzała na Elenę i
ciągnęła dalej - i tym podobne. Ale czasem zdarza się- że ktoś przejmuje nade
mną kontrolę i zmusza do rozmowy. To jakby mieć kogoś obcego w swoim
ciele.
- Tak jak na cmentarzu- kiedy powiedziałaś, że ktoś tam na mnie czeka -
wtrąciła Elena. - Albo kiedy ostrzegłaś mnie- żebym nie zbliżała się do mostu. I
kiedy przyszłaś na obiad i powiedziałaś- że śmierć- moja śmierć, jest w domu. -
Rozejrzała się natychmiast, szukając wzrokiem Damona, który bez emocji
odwzajemnił jej spojrzenie. Ale to i tak nie było na miejscu. Damon nie był jej
śmiercią. Więc co oznaczało to proroctwo? Na krótką chwilę coś zabłysło w jej
umyśle, ale zanim zdążyła się na tym skupić, przerwała jej Meredith.
- To jakby jakiś inny głos mówił przez Bonnie wyjaśniła Alaricowi. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]