[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ale dzisiaj możesz tylko patrzeć - powiedziała ze złośliwym uśmiechem.
Pośliniła palec i dotknęła nim ciemnej obwódki wokół sutka. Koniuszek jej piersi
stwardniał. Jednocześnie Linc wydobył z siebie coś w rodzaju natchnionego bełkotu.
Kiedy na niego zerknęła, zauważyła, że ma zamknięte oczy.
- Masz patrzeć, niewolniku - rozkazała.
Na taśmie przeżywali właśnie kolejny orgazm. To jeszcze bardziej ich podniecało.
Trudy zaczęła pieścić drugą pierś, czując jednocześnie, że wilgotnieją jej uda.
Zastanawiała się, jak długo jeszcze będą ciągnąć tę grę.
- Tak mi dobrze - jęknęła. - Naprawdę cudownie. Linc szarpnął się na uwięzi.
- Ale wiem, że może mi być nawet lepiej. Wiesz, o co mi chodzi, niewolniku?
Przymknęła oczy, gdyż jęki na kasecie stały się jeszcze bardziej intensywne.
Jednocześnie przesunęła dłoń w stronę krocza, odsłaniając dziurę w szarawarach.
- Ale obawiam się, że nie będziesz mógł mi w tym pomóc - szepnęła jeszcze.
Pragnęła, żeby mógł to zrobić. %7łeby poczuć jego obrzmiały członek w sobie.
Linc znowu się szarpnął. Tym razem mocniej. Zaczęła się bać, czy czegoś sobie w ten
sposób nie zrobi.
- Nie jesteś w stanie przyjąć kary, niewolniku? - spytała surowo. - Odwiązać cię?
Wzrok Linca był wprost do niej przykuty.
- Nie, wytrzymam - jęknął i poruszył biodrami. Tak, tylko czy jej się to uda.
- To dobrze. - Zaczęła pieścić swój srom. - Bardzo dobrze.
Być może trwałoby to dłużej, gdyby nie kolejne ruchy bioder Linca. Były tak znaczące
i... pociągające, że wystarczyło popatrzeć i natychmiast przeżyła orgazm.
Głuchy jęk wydobył się z jej gardła. Nie bardzo wiedząc, co się z nią dzieje, rzuciła się
na łóżko. Chciała pieścić Linca, dotykać go, mieć. Chciała go poczuć w sobie.
Linc czuł orgazm, który go porywał. Trzymał się resztkami woli, ale wiedział, że nie da
rady. Jednak jakimś cudem udało mu się.
Uśmiechał się triumfalnie. Tym razem zdołał wytrzymać, ale nie wiedział, jak
przetrzyma kolejne kary". Samo patrzenie na Trudy było wystarczająco podniecające.
Zwłaszcza kiedy to ona szczytowała, wijąc się na pościeli i krzycząc na całe gardło.
%7ładna kobieta nie podniecała go dotąd tak bardzo. Trudy pokazała mu rzeczy, o których
nie miał pojęcia, których istnienia nawet nie podejrzewał.
Być może to wszystko wynikało z wyobrazni. Trudy po prostu miała ją bardzo
rozwiniętą. Na tyle, że potrafiła nią obdzielić również swoich partnerów. W tej chwili gotów
był przysiąc, że znajduje się na dworze jakiejś orientalnej władczyni. Wystarczyła
odpowiednia muzyka, parę kadzidełek, żeby całkowicie zmienić codzienność.
Kto by pomyślał?
Dyktafon się wyłączył. Nie wiedział, czy specjalnie zgrała to z końcem swego
przedstawienia, czy też był to przypadek. Z taką dziewczyną jak Trudy nic nie było do końca
jasne.
Odetchnęła głęboko i spojrzała na jego wciąż uniesiony członek.
- Masz niezwykłą siłę, niewolniku. - Linc wyczuł w jej głosie niekłamany podziw.
Najpierw parę razy chrząknął, zanim wydobył z siebie głos:
- Dziękuję... pani.
- Nie ciesz się przedwcześnie. Mam sposoby, żeby złamać takich jak ty.
Linc zamarł, czując jak dreszcz rozkoszy przenika całe jego ciało. Zabrzmiało to
niezwykle groznie i... obiecująco. Jeśli Trudy szykowała następny test, nie wiedział, czy
przejdzie go zwycięsko.
- Wiesz, niewolniku, że w każdej chwili mogłabym skończyć twą mękę - powiedziała,
przesuwając dłoń w powietrzu w wyimaginowanej pieszczocie członka.
- Tak, pani - rzucił przez zaciśnięte zęby. Trudy sięgnęła po swój welon i przesunęła
nim nad
jego członkiem. Poczuł dotyk delikatnego materiału. Welon pieścił mu żołądz, a potem
przesunął się niżej w stronę jąder. Tego już było mu za wiele.
- To nieuczciwe... pani - sapnął, z trudem powstrzymując wytrysk.
- Myślisz, że to mogłoby doprowadzić cię do... orgazmu? - spytała szeptem, unosząc
nieco welon.
- O tak, pani.
- Wobec tego przestanę - zgodziła się łaskawie. - Wcale mi nie zależy na twoim
orgazmie.
To stwierdzenie tylko jeszcze bardziej go podnieciło. Ale dlaczego? Co się z nim tak
naprawdę działo?
- Dziękuję, pani.
Pokiwała głową, przyglądając mu się uważnie. Znowu się szarpnął, chcąc być jak
najbliżej niej, a potem skarcił siebie w duchu za ten mimowolny gest.
- Podobasz mi się nagi - powiedziała. - Ale może jesteś zbyt nagi, niewolniku.
Sięgnęła pod poduszkę. Linc mógłby przysiąc, że specjalnie otarła się o niego przy tym
piersią. Ponieważ się tego nie spodziewał, pieszczota była jeszcze bardziej dojmująca.
Trudy wyjęła paczuszkę prezerwatyw.
- Poznajesz to, niewolniku? Chcę cię teraz osiodłać, żeby odbyć na tobie małą
przejażdżkę. - Linc znowu się szarpnął, wyrzucając w górę biodra. - Narowisty z ciebie rumak
- dodała z uśmiechem.
- To może być krótka przejażdżka, pani. Wyjęła kondom z zadziwiającą wprawą.
- Zobaczymy. Chciałabym cię trochę pogonić, ale nie zajezdzić.
Słowa o zajeżdżeniu sprawiły, że cały zaczął drżeć. Jednocześnie patrzył, jak Trudy
radzi sobie z prezerwatywą.
- Dobrze ci idzie, pani - zauważył.
- wiczyłam. - Zerknęła na niego figlarnie. - W zamorskiej prowincji, z której
pochodzę, pełno jest ogórków. Porządne dziewczyny nie mają tam wibratorów, ale mogą
ćwiczyć na ogórkach. I... z ogórkami. Niektóre są naprawdę długie.
Linc oddychał jeszcze szybciej. Trudy wiedziała, jak wprowadzić mężczyznę w stan
pełnego podniecenia oczekiwania, ale tego już było za wiele jak na jego słabe barki czy też
inną część ciała...
Kiedy poczuł jej palce na swoim penisie, omal nie krzyknął. Trudy wyczuła, co się z
nim dzieje, i wycofała się na chwilę.
- Wyglądasz tak, jakbyś na coś czekał. - Jej głos dobiegał do niego jakby z oddali.
Dopiero kiedy otworzył oczy, zobaczył ją tuż nad sobą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]