[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przez łzy.
- Jak mogę cię nienawidzić? - wybuchł. Złapał
ją za ramiona i zmusił, by na niego spojrzała. - Jak
mogłaś w ogóle tak myśleć?
- To moja wina, że straciłam dziecko. Gdybym
ci bardziej ufała, zamiast słuchać kłamstw Lucity,
byłabym w ciąży.
- Z dzieckiem, które w twoim przekonaniu
spłodziłem po to, by wypełnić wolę dziadka. Na-
wet ja nie jestem tak okrutny, ale sam fakt, że tak
pomyślałaś, świadczy, jakie masz o mnie zdanie.
Po tym, jak cię potraktowałem, zasługuję na pogar-
dę. Grace, nie płacz już - błagał. - Czas skończyć
z tym wariactwem. Możesz jechać do domu, do
ojca, i masz moje słowo, że nic mu nie grozi.
Wybaczam mu, querida, i mam nadzieję, że pew-
nego dnia ty wybaczysz mi za to, jak cię zraniłem.
S
R
- Nigdy mnie nie zraniłeś, a już na pewno nie
naumyślnie - powiedziała stanowczo. Przytuliła
policzek do jego piersi i słuchała bicia jego serca.
Mogłaby spędzić tak całą wieczność. - To nie
twoja wina, że mnie nie kochasz - stwierdziła, gdy
w końcu uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. - Po
prostu myśl o tym, że muszę cię zostawić... że już
nigdy cię nie zobaczę... łamie mi serce. - Zig-
norowała wyraz zaskoczenia na jego twarzy i ciąg-
nęła: -Nie wierzę, że jesteś zimny i bezwzględny.
Jesteś tak samo zdolny do miłości jak każdy, ale
w dzieciństwie nauczyłeś się głęboko ukrywać
emocje. Wciąż są w tobie zamknięte. Czekają, aż
właściwa kobieta znajdzie do nich klucz.
Nie mogła już dłużej wytrzymać. Oderwała się
od niego ze łzami spływającymi po twarzy.
- Chciałabym być tą kobietą. Bo kocham cię
całym sercem. Dobrze zgadłeś, dlaczego poszłam
z tobą do łóżka w Madrycie. Nie mogłam ci się
oprzeć... ale nie zrobiłabym tego, gdybym cię nie
kochała.
- Więc dlaczego chciałaś mnie opuścić? - Ja-
vier przyciągnął ją z powrotem do siebie. - Dios!
Kiedy sforsowałem drzwi samochodu i zobaczy-
łem, jak leżysz bezwładnie na kierownicy... Prze-
szedł go dreszcz. Nagle poczuł palące łzy w gardle.
Ostatni raz płakał w wieku ośmiu lat, z głodu
i samotności, skulony za wozem matki. Ale wspo-
S
R
mnienie tych kilku sekund tuż po wypadku, gdy
myślał, że stracił Grace, było nie do zniesienia.
Ukrył twarz w jej włosach i rozpłakał się.
- Całe życie myślałem, że jestem odporny na
miłość. Ale kocham cię, Grace. Nie wiedziałem, że
w ogóle da się kogoś kochać tak mocno.
Pocałował ją z pasją, która nie pozostawiała
żadnych wątpliwości co do jego uczuć. Gdy Grace
objęła go za szyję, niespodziewanie wziął ją na
ręce i wyniósł z jej pokoju do wspólnej sypialni, aż
w końcu położył ją na łóżku.
- Tu jest twoje miejsce - droczył się. - Grace,
powiedz mi, że to wszystko dzieje się naprawdę,
anie w majakach zrozpaczonego faceta. Jeśli mnie
teraz zostawisz, wyrwiesz mi serce z piersi.
Grace uklękła na łóżku i zaczęła rozpinać guziki
koszuli nocnej.
- Nigdzie nie pójdę - obiecała. - El Castillo de
Leon jest teraz moim domem. Chcę tu mieszkać do
końca życia z tobą i dziećmi, które urodzę.
Jej głos załamał się lekko, gdy przypomniała
sobie delikatne, kruche życie, które utraciła. Nie
była jeszcze gotowa na kolejną ciążę, ale miała
nadzieję, że w przyszłości da Javierowi wiele
dzieci, by już nigdy nie czuł się samotny.
- Chcę ci pokazać, jak bardzo cię kocham
- wyszeptała. - W dniu naszego ślubu mówiłam
tylko prawdę. Może nie zdawałam sobie z tego
S
R
sprawy, ale moja dusza rozpoznała w tobie swoją
drugą połówkę. Nigdy cię nie zostawię, nawet na
jeden dzień.
- Jesteś całym moim życiem, Grace. I nigdy nie
pozwolę ci odejść.
- Naprawdę odesłałbyś mnie do Anglii? - za-
pytała.
- Tak. I od razu zażądałbym rozwodu. Nie
bylibyśmy już związani tym koszmarnym kontrak-
tem, a wtedy odczekałbym jakiś czas - powiedz-
my, tydzień - i wprowadziłbym w życie mój plan.
- Jaki plan?
- Zalotów z prawdziwego zdarzenia. Zabierał-
bym cię na romantyczne kolacje i byłbym tak
czarujący, że nie mogłabyś odmówić, gdy popro-
siłbym cię o rękę.
- Podoba mi się pomysł z romantycznymi kola-
cjami. Ale rozwód już nie. Będziemy musieli po
prostu ze sobą zostać.
- Na zawsze - przysiągł Javier.
- Ale nie chcę, żebyś rezygnował ze stanowis-
ka prezesa banku - powiedziała zupełnie serio.
Wiem, jakie to dla ciebie ważne.
- Nic nie jest ważniejsze od ciebie. Nie chcę,
byś miała wątpliwości co do powodów, dla których
z tobą jestem. Lorenzo chciałby, żebyśmy wspól-
nie kierowali bankiem, ale ostateczna decyzja na-
leży do ciebie. W twoich rękach jestem jak glina.
S
R
- Nie wydajesz się wcale taki miękki - szep-
nęła niewinnie i jęknęła z rozkoszy, gdy Javier
z powrotem przewrócił ją na łóżko, by pokazać jej,
kto jest panem El Castillo de Leon.
S
R
EPILOG
W pierwszą rocznicę ślubu Javier podarował
żonie bukiet własnoręcznie zerwanych róż z zam-
kowego ogrodu, ale pokaleczył sobie ręce i Grace
postanowiła, że resztę dnia spędzą razem w łóżku,
by doszedł do siebie.
W drugą rocznicę znów zerwał róże, ale ostroż-
nie pozbawił je kolców, zanim położył bukiet na
łóżku, w którym Grace karmiła ich miesięcznego
synka.
- Policzki Rica są mięciutkie jak płatki róż
- powiedziała, podając synka Javierowi. Zatopiła
twarz w kwiatach. - Jest uroczy, prawda? Mam
nadzieję, że będziemy mieli więcej dzieci.
- %7łartujesz? Nie przeżyłbym drugiego takiego
porodu- stwierdził Javier. Przeszły go dreszcze na
wspomnienie szesnastu bolesnych godzin, gdy był
świadkiem cierpienia Grace, zanim Ricardo Her-
rera w końcu przyszedł na świat. Musnął ustami
policzek syna i poczuł ciepło wokół serca. - Bę-
dziemy go kochać najmocniej, jak możemy, ale
S
R
314
CHANTELLE SHAW
obawiam się, że pozostanie naszym jedynym
dzieckiem. - Delikatnie włożył niemowlę do ko-
łyski i podszedł do łóżka, w którym czekała jego
żona.
- Bzdura. Chcę mieć jeszcze przynajmniej
dwoje. A dobrze wiesz, że zawsze stawiam na
swoim - oznajmiła radośnie.
Postawiła na swoim półtora roku pózniej, gdy
wydała na świat blizniaczki, Rosę i Susannę.
Kolejne książki z serii Harlequin Zwiatowe %7łycie
Duo
ukażą się 23 listopada
S
R
[ Pobierz całość w formacie PDF ]