[ Pobierz całość w formacie PDF ]
było kolejno dwóch skądś tam, z jakiejś komórki budowlanej i z biura projektów. Co do
jednego, nie ma ścisłych informacji, ale drugi uciekł z zamku nocą i wpadł w przerębel, tam
jest takie nieduże jeziorko, zanim się wygrzebał, zanim co, dostał zapalenia płuc i w malignie
się wygadał. Krzyczał nie wierzę w ciebie, precz ode mnie , krzyczał precz, ty, taka
owaka &
W malignie krzyczał taka owaka ? zdziwiła się Tereska.
No nie, krzyczał dokładniej, ale fotograf mi tego nie powtórzył, bo nie chciał się
wyrażać. Dużo krzyczał. Zgiń, przepadnij i a kysz , i wieczne odpoczywanie . Cały
szpital podobno słuchał z szalonym zainteresowaniem. Kobrę zgasili, żeby go nie
zagłuszała&
Wynika z tego, że duch jest rodzaju żeńskiego zauważył Januszek.
Owszem potwierdziła Okrętka. Gada się o jakiejś żonie, chyba o tej z szesnastego
wieku. Nikt by na to nie zwracał uwagi, żeby nie te przypadłości. Nie ma siły, ani jedna osoba
nie wyszła bez szwanku&
A czy był tam kiedykolwiek ktoś trzezwy? spytała sucho Tereska.
Okrętka zamachała rękami i dość gwałtownie wróciła z krzesłem do normalnej pozycji na
czterech nogach.
Wyobraz sobie, wszyscy byli trzezwi! Tak jak ten bosy inżynier rolnik. Może to i
dziwne, ale prawdziwe& Czekaj, więc ten kumpel męża, ten z Wrocławia, mówi, że widział
ducha i słyszał odgłosy&
Jakie odgłosy?
No te, potępieńcze. Normalne. Słuchałaś przecież, szczękanie łańcuchów, klekotanie
kości&
Naprawdę klekotanie kości uważasz za objaw normalny?
To nie ja tak uważam, to ten kumpel męża. Mówi, że ten duch był taki prawdziwy, że
nie wytrzymał go nerwowo i dlatego zleciał ze schodów. Złamał sobie dwa żebra&
Ciekawe, dlaczego jest gadanie o duchu, a nie na przykład o istocie z kosmosu
zastanowiła się Tereska. Zacofanie& ?
Może dlatego, że ten duch nie wygląda na istotę z kosmosu. Wcale nie jest podobny.
Skąd, na litość boską, wszyscy wiedzą, jak wyglądają istoty z kosmosu?!
A skąd wiedzą, jak wygląda duch? Tradycja. Kumpel męża mówi, że jest to białe,
odrobinę jakby przezroczyste, połyskuje, rusza się, niematerialne i nagle znika. I pojawia się
tam, gdzie go nie było, po czym rzuca się na człowieka. Tak to określił. Wie, że
niematerialne, bo dotknął. To znaczy, niczego nie dotknął, ale miał jakieś dziwne uczucie i
dopuszcza możliwość, że było to grobowe zimno, ewentualnie odwrotnie, gorące tchnienie.
Ty, a gdzie on przebywa, ten kumpel waszego męża? zainteresował się Januszek.
Nie w szpitalu czasem?
Naszego męża poprawiła z naciskiem Tereska.
To też mówię, waszego&
Nie waszego masz mówić, tylko naszego. Taki sam on nasz jak i twój.
Dobra, naszego zgodził się Januszek. Mnie bez różnicy. To gdzie on przebywa,
zamknęli go już w Tworkach czy jeszcze nie?
W biurze przebywa i nikt go nie zamierza zamykać odparła Okrętka. Poza
duchem jest całkiem normalny. Fotograf wygląd zewnętrzny potwierdza, zresztą na zdjęciu
widać, tyle że nie dotykał. Tamtejszy architekt powiatowy też się narwał. Co z nim dokładnie
było, nie wiadomo, ale znalezli go na tarasie z rozbitą głową i ślady tak wyglądały, jakby
szarżował bykiem na ścianę. Milicja to zbadała. Nie zamarzł na śmierć, bo był tylko lekki
przymrozek przygruntowy, to było w pazdzierniku, a potem w ogóle słowa nie powiedział&
Stracił mowę? spytał z nadzieją Januszek.
Na ten temat! W ogóle mówi. Aha, o mało nie zapomniałam, był jeden wyjątek. Facet z
tutejszego biura był tam na wiosnę, zanim jeszcze dzieci na kolonie przyjechały. Słyszał o
tych wypadkach i pojechał specjalnie, żeby sobie coś złamać, bo twierdził, że inaczej trupem
padnie z przepracowania. Miał nadzieję w szpitalu trochę odpocząć. Nawet jak bierze urlop,
też mu pchają robotę, bo to jest podobno najlepszy projektant od urządzeń sanitarnych na
świecie. Nie chcieli go puścić, ale uparł się i pojechał.
I co?
Nic. Kompletnie. Noc przespał kamiennym snem, w dodatku w tej komnacie, bo
czatował na ducha. Nic nie słyszał. Nawet myśleli, że umarł, bo się go rano nie mogli
dobudzić. Jest to jedyny człowiek, któremu nie tylko nic się nie stało, ale mówi, że odniósł
korzyść, bo się wyspał jak nigdy. I to już mniej więcej wszystko. Ta klatka schodowa, z której
spadają, to jest jakaś idiotyczna rzecz, kręcona i trafia się na nią znienacka&
Januszek sięgnął po zdjęcie i studiował je przez chwilę.
Solidna robota pochwalił. Ciekawe, komu się chciało& Albo raczej ciekawe, co
to może być, że komuś się chciało. Jak on tego ducha wykombinował?
Dzwięki też niezłe przyznała w zamyśleniu Tereska. Chociaż trochę nietypowe,
zamiast klekotania kości, powinny być raczej jęki.
Co do jęków, mogę go zastąpić oznajmiła Okrętka. Przyjmijcie do wiadomości,
że zaczynam się bać. On mówi, że fachowcy to sprawdzili i nic tam nie ma, kompletnie&
Zaczynam rozumieć, dlaczego milicjant się wygłupił przerwała Tereska. Czekaj,
a czy wiadomo, po jakiego diabła te pierwsze osoby latały wieczorem po komnacie? Następne
można zgadnąć, czatowały na ducha, ale pierwsze?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]