[ Pobierz całość w formacie PDF ]
może jest mnóstwo argumentów przeciw Małej Szkole". No to się kłóćmy. Ja jestem
za.
17 września 2005 r.
Kochani rodzice Sławka
Dziękuję za list. Ktopot w tym, że przyszedł on pod niewłaściwy adres. Bardzo
niewłaściwy. Już w pierwszych słowach określacie mnie jako osobę, która was
zrozumie". Waszą tragedię, wasze upokorzenie, wasz wstyd. Z jakiegoś powodu
wydaje wam się, że właśnie ja pomogę odpowiedzieć na pytanie, gdzie i kiedy
zrobiliście błąd. Wasze małżeństwo rozpada się z dnia na dzień patrzycie na
siebie wzajemnie jak sędziowie śledczy na podejrzanego. Może matka była zaborcza?
Może go rozpieszczała? Może ojciec był za słaby? Może to przez kłótnie o byle co?
Może czuł się samotny wśród starszych braci? Ale przede wszystkim z waszego
listu przebija żal jak on mógł nam to zrobić! Nasz syn!
Co zrobił? Po latach męki wydukał wreszcie, że jest gejem.
Jedyne, co mogę zrobić, to opowiedzieć wam historię innego chłopca. Urodził się
w małym miasteczku jako najmłodszy z trzech braci, tak jak Sławek właśnie.
Rodzice szczęśliwi, że mają trzech synów, chętnie wypuszczali chłopców na boisko
i patrzyli, z jaką energią kopią piłkę. Najwięcej zapału wykazywał najmłodszy.
Walił w piłkę nogą, jakby to był jakiś wróg, śmigał od rogu do rogu boiska
trochę jak przyspieszona kreskówka, ani na chwilę nie ustawał, skakał po trawie
jak na
42
trampolinie. Dopiero potem, czytając jego urywany pamiętnik, dowiedzieli się,
jak strasznie bał się piłki. Przed każdą taką grą budził się wiele godzin
wcześniej i z bijącym sercem patrzył w sufit. Marzył tylko o rym, żeby spadła na
niego wielka wisząca lampa.
Był szkolnym klaunem. Uwielbiano go za wieczne żarty, drwiny, za parodiowanie
nauczycieli najchętniej przebierał się za matematyczkę, pożyczał buty od
koleżanek i kołysał biodrami. Nikt nie zastanowił się nad tym, że te wygłupy to
paniczna ucieczka przed samym sobą. %7łe w jego klaunadzie nie ma nic wesołego. %7łe
to nerwowość podszyta strachem.
Pewnego dnia do szkoły przyszedł nowy nauczyciel rysunków. Opowiadał o tym, czym
jest malarstwo, a chłopiec słuchał go jak nigdy dotąd nikogo. Potem nauczyciel
powiedział, żeby każdy w domu narysował to, co chce, to, co przyjdzie mu na myśl
jako pierwsze skojarzenie. Chłopiec wziął ołówek i narysował oczy nauczyciela
rysunków. Zawstydził się tego rysunku i zamienił oczy na dwie ryby. Ale oczy
nauczyciela nie dawały mu spokoju. Budził się i zasypiał z tymi oczami.
Lekcje rysunków odbywały się co tydzień, ale chłopiec codziennie musiał zobaczyć
nauczyciela, więc wystawał przed pokojem nauczycielskim pod byle jakim
pretekstem. W dniu pogrzebu dziadka była akurat lekcja rysunków. Chłopiec na
myśl o tym, że nie będzie mógł pójść do szkoły, dostał gorączki, wymiotował,
wreszcie po prostu uciekł z pogrzebu. W ogóle stał się niespokojny, nieznośny,
potajemnie kupił sobie nawet sznur i ćwiczył robienie pętli. Wszędzie rysował
oczy nauczyciela rysunków. Gdyby rysował oczy koleżanki z klasy, wszystko byłoby
jasne, a nawet rozczulające. Każdego kiedyś
43
dopada pierwsza miłość, ale może być i tak, że zakochany nie wie, że jest
zakochany. Odczuwa tylko potworny niepokój, a w tym niepokoju samotność. I,
niestety, pewnego dnia on, piłkarz, klasowy klaun zrobił użytek z pętli.
Od tego jest rodzina żeby dostrzegła niepokój. Nie, nie chcę sobie wyobrażać
waszej tragedii, waszego upokorzenia i wstydu. Jedyne, co próbuję sobie
wyobrazić, to to, co on przeżywał. 1 tylko nad tym powinniście się zastanawiać
moim zdaniem. I nie mówcie stale mój syn", nasze dziecko". Sławek jest osobną
istotą ze swoimi osobnymi rozterkami i miłościami. Bywa też pewnie szczęśliwy. I
postanowił się tym podzielić z rodziną. Bo widocznie uznał, że jesteście mu
potrzebni. Gratuluję z całego serca.
3 września 2005 r.
Do Ministra Edukacji
Proszę o cofnięcie mi tytułu magistra sztuki nadanego w wyniku ukończenia
studiów w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie z wynikiem bardzo
dobrym. Po zweryfikowaniu swojej wiedzy stwierdzam, że tytuł został mi nadany
[ Pobierz całość w formacie PDF ]