[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Anna jest inna, wcale nie zepsuta i krucha emocjonalnie, ścigana przez de-
mony przeszłości. A on ma zobowiązania, o których ona nie wie. Bagaż" w posta-
ci dziecka, które zawsze będzie miało u niego pierwszeństwo.
Jak i kiedy mógłby zręcznie wpleść w rozmowę informację, że ma ośmiolet-
nią córkę? Do tej pory nie musiał o tym informować swoich kochanek, ale wraz z
pojawieniem się w jego życiu Anny sytuacja się zmieniła. Jest taka inna niż jego
dotychczasowe wybranki. Oczywiście ma problem z seksem, ale to tylko wzmagało
jego pożądanie. Chciał jej pomóc w uporaniu się z tym kompleksem, być jej nau-
czycielem w przezwyciężaniu go. I był gotów czekać tak długo, jak będzie trzeba.
Zajął miejsce przy stole, lecz apetyt nagle go opuścił. Jak, do diabła, ma na-
brać do niego zaufania, jeśli on ukrywa przed nią podstawową informację o swoim
życiu? Prędzej czy pózniej musi jej powiedzieć o Ianthe.
- ...Damon...
Raptem zorientował się, że Anna coś do niego mówi.
- To ładnie, że zmieniłeś dla mnie swoje plany. Na pewno masz przyjemniej-
sze zajęcia niż pokazywanie mi Nowego Jorku.
- Właśnie, że nie. Najprzyjemniej jest być z tobą. Jak długo musisz tu zostać?
S
R
- Czyżbyś jeszcze tego nie sprawdził? - spytała z szelmowskim uśmieszkiem.
- Mam fotosesję w przyszłym tygodniu i zaczekam do tego czasu. Będę miała kilka
dni tylko dla siebie. A ty? Pewnie zaraz wracasz do Grecji?
- Mogę robić, co mi się podoba. A podoba mi się zostać tu do przyszłego ty-
godnia. Tak więc ty, ja i Manhattan! Moja propozycja: nie rozstawać się przez naj-
bliższe dni. Razem bezpieczniej, oto nasza dewiza.
- Mam rozumieć, że z tobą będę bezpieczna?
- Daję ci moje słowo, pedhaki mou - odrzekł bez cienia ironii, widząc nie-
pewne drgnięcie jej warg.
Anna zawsze uważała, że Nowy Jork jest niezwykłym miastem, ale dopiero
Damon odkrył przed nią jego magię. Tak jak radził, odbyli spacerowy rejs dokoła
Manhattanu przykuwającego wzrok panoramą drapaczy chmur. Na pokładzie pro-
mu Damon stał za nią, obejmując ją w talii, i choć Anna nie odrywała oczu od wi-
doków, miała ochotę odwrócić się i wtulić twarz w jego koszulę.
Po lunchu z przystani Battery Park popłynęli promem na Liberty Island obej-
rzeć z bliska Statuę Wolności. Spacerowali wokół niej ze splecionymi dłońmi, ga-
wędząc swobodnie, i choć Anna ciągle nie pojmowała, dlaczego Damon poświęca
jej tyle uwagi, nagle przestała o to dbać. Obiecał, że zaczeka, i wierzyła, że do-
trzyma przyrzeczenia. Dotychczas nie dowierzała żadnemu mężczyznie, lecz być
może ten okaże się inny.
Z upływem dni Anna przekonywała się coraz bardziej do Damona. Może dla
innych był przede wszystkim wpływowym, bezwzględnym biznesmenem, ale miał
także drugie oblicze nieznane nikomu poza jego najbliższymi. Miał w sobie siłę, ale
też rozczulającą łagodność i tkliwość. Adorował ją tak, że czuła się jak księżniczka.
Jak ktoś nieskończenie mu drogi.
Mógł mieć prawie każdą kobietę. Dlaczego, u licha, marnował czas z seksu-
alną nowicjuszką, która nie potrafi go zaspokoić?
S
R
Im dłużej z nim przebywała, tym bardziej pytanie to nie dawało jej spokoju.
- Jesteś taka cicha, pedhaki mou. Zmęczyłaś się?
- Trochę, ale to był cudowny dzień. W głowie mi huczy od wrażeń.
Przez kilka godzin zwiedzali słynne muzeum sztuki, zwane w skrócie MET, i
percepcja Anny została zaburzona mnogością i różnorodnością bezcennych ekspo-
natów. Kolację zjedli w jednej z najwykwintniejszych restauracji, a potem Damon
zaskoczył ją romantyczną przejażdżką bryczką po Central Parku.
Po powrocie do hotelu Damon przyjął zaproszenie Anny na drinka w jej
apartamencie. Gdyby była normalną kobietą, naturalnym zwieńczeniem takiego
magicznego dnia byłaby nocna uczta miłosna. Niestety, nie jestem normalną ko-
bietą, myślała. Jestem sztywną kłodą, niezdolną do ofiarowania rozkoszy nawet
mężczyznie, który odnalazł klucz do mojego serca.
- Co ci jest, Anno? Chcesz, żebym już poszedł?
Stała przy oknie, patrząc niewidzącym wzrokiem na rozświetlony rzęsiście
Times Square. Damon podszedł do niej z tyłu i przytulił.
- Chyba powinieneś, zrobiło się pózno - wyszeptała głosem zduszonym przez
łzy. Bez sprzeciwu pozwoliła się Damonowi obrócić i zetrzeć czubkiem kciuka
płynące łzy. - Tak bym chciała, żeby mogło być inaczej. Byłeś dla mnie ostatnio
taki miły i czuję, że powinnam...
- Wystąpić w roli ofiarnej dziewicy z wdzięczności, że byłem miły? Anno, to
ma się stać, gdy będziesz gotowa, a nie wynikać z poczucia jakiejś powinności.
- A jeśli nigdy do tego nie dojdzie? Jak możesz być tego pewien? Mnóstwo
kobiet aż się pali, żeby wskoczyć ci do łóżka.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]