[ Pobierz całość w formacie PDF ]

gł�boki wybój, pasa�erowie odczuli pot�ny wstrz�s, po czym po-
jazd z piskiem opon zatrzymał si� przed hangarem.
Indiana Jones zeskoczył ze skrzyni ładunkowej ci�arówki i wyl�do-
wał niepewnie na ziemi. Plecak miał przewieszony przez jedno rami�.
 Jest pan cały?  zapytał siedz�cy za kierownic� kowboj.
 Mniej wi�cej  powiedział Indy, zdejmuj�c reszt� baga�y z paki
samochodu. Nast�pnie za pomoc� kapelusza otrzepał ubranie z ku-
rzu i słomy. Jednak�e plamy po nawozie na siedzeniu spodni oparły
si� tak niewyszukanym zabiegom.
 Mówił pan, �e si� panu spieszy  rzekł kowboj.  A ja ostrze-
gałem, �e lubi� jexdzi� ostro.
 Mog� sobie jedynie wyobra�a�, jak dobrze by pan sobie ra-
dził, gdyby ta maszyna nadal miała resory  stwierdził Indy. Podał
r�k� kowbojowi przez okienko szoferki.
 Cała przyjemnoS� po mojej stronie  powiedział kowboj, po-
kazuj�c kciukiem na Ull�, która zajmowała miejsce pasa�era.  Nie-
cz�sto zdarza mi si� wozi� tak� ładn� jałówk� w szoferce.
 Dzi�kuj�  powiedziała Ulla, sil�c si� na uSmiech.  Chyba.
 To wspaniały komplement  rzekł Indy.  S�dz�c po zapachu
powiedziałbym, �e nasz kierowca przetransportował ju� w �yciu sporo
bydła.
Ulla wyci�gn�ła w kierunku kowboja banknot pi�ciodolarowy.
 Mam nadziej�, �e to wystarczy za pa�sk� fatyg�  powiedziała.
 Prosz� schowa� pieni�dze, panienko.  Kowboj poci�gn�ł za
kraw�dx ronda wySwiechtanego słomkowego kapelusza.  Ja nie bior�
pieni�dzy.
 Dzi�kuj�  rzekła Ulla wysiadaj�c.
 No có�, musz� p�dzi�, amigos. Szef wygarbuje mi skór�, kiedy
si� dowie, �e nie było mnie pi�� godzin  oznajmił kowboj.  Adios!
98
Ci�arówka potoczyła si� do przodu. Indy pomachał kierowcy
na po�egnanie. Kowboj wydał okrzyk rebeliantów, zawrócił i po-
mkn�ł w kierunku szosy.
 Pełen entuzjazmu młodzieniec  skomentowała Ulla.  Długo
nie zapomn� tej przeja�d�ki.
 Ani ja  rzekł Indy.  Za ka�dym razem, gdy łykam Slin�, czuj�
posmak Teksasu.
 Co to za miejsce?  Ulla zmru�yła oczy od sło�ca, ogarniaj�c
jednoczeSnie spojrzeniem polowe lotnisko i odrapany hangar, który
jeszcze w niezbyt odległej przeszłoSci słu�ył jako stodoła. Robi�cy
wra�enie napis nad drzwiami biura głosił czerwono-złotymi litera-
mi: BRACIA WARD  TRANSPORT POWIETRZNY. Pod spodem
znajdował si� r�czny dopisek: Nie zadajemy �adnych pyta�.
 Czy maj� st�d regularne odloty?  zapytała Ulla.  Czy mog�
złapa� samolot na Wschodnie Wybrze�e?
 Widzi pani ten czerwono-złoty samolot tam na polu?  zapytał
Indy.
 Widz�.
 To ich kurs na Wschodnie Wybrze�e. Albo na zachód. Oraz do
Kanady i Meksyku  powiedział.  To ich jedyny samolot. To jest
firma usług transportowych prowadzona przez dwóch facetów wy-
chowanych w Erbie w stanie Arkansas. To nie linie pasa�erskie.
 Pan �artuje  stwierdziła Ulla.
 Nigdy nie �artuj�, siostrzyczko  poinformował j� Indy, staj�c
w progu biura.  JeSli chce si� pani st�d dzisiaj wydosta�, to tylko
w moim towarzystwie.
 Clarence!  zawołał Indy, wchodz�c do wn�trza.  Donny!
Jest tu kto?
Na wyScielonym gazetami stole stał słój. Indy podniósł go, koli-
stym ruchem zamieszał zawarty w nim przezroczysty płyn i pow�-
chał.
 Fuj  powiedział.
 Nafta?  zapytała Ulla.
 CoS w tym guScie  rzekł Indy.  Bimber.
 Jak�e jestem zaskoczona  zauwa�yła złoSliwie Ulla.
 Prohibicja została zniesiona, ale najwidoczniej trudno si� wy-
zby� starych nawyków.
Indy wszedł przez otwarte drzwi do wn�trza hangaru. Jakby na
przekór nieładowi w biurze, w hangarze panował nieskazitelny porz�-
dek. Rz�dki kluczy nasadowych i innych narz�dzi wisiały schludnie
99
na kołkach. Rrodek pomieszczenia zajmował lotniczy silnik gwiazdo-
wy podwieszony na dxwigu, a obok niego stał stół, na którym le�ały
jego tłoki i korbowody.
 To miejsce wygl�da na opuszczone  powiedziała Ulla.
 Niezupełnie  poprawił j� Indy.
Kopn�ł par� butów, która wystawała spod stołu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl