[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Szybko opuścili restaurację i kiedy się znalezli w jego mieszkaniu, znów się
na siebie rzucili, jakby się nie widzieli od stu lat.
O czwartej nad ranem Julia wymknęła się cicho z łóżka i zaczęła zbierać
porozrzucane wokół rzeczy.
- Mogę cię zawiezć do domu w każdej chwili, a teraz wracaj tu do mnie -
powiedział uwodzicielskim głosem, wskazując na łóżko.
Julia zaczerpnęła głęboko powietrza i pokręciła głową z uśmiechem. Pokusa
była ogromna, ale tym razem zwyciężył zdrowy rozsądek.
- Muszę wracać do domu - oznajmiła tonem usprawiedliwienia.
Wyskoczył natychmiast z łóżka. Stanął przed nią wysoki, nagi, seksowny.
Julia odwróciła się szybko i włożyła sukienkę przez głowę. Przez chwilę mocowała
się z suwakiem, aż wreszcie Nick pomógł jej, całując ją przy tym w kark.
- Musimy iść - podkreśliła, choć tak bardzo pragnęła zostać.
- No dobrze - westchnął zrezygnowany. - Ale najpierw pokażę ci mój dom.
Julia nie była zdziwiona przepychem i bogactwem. W podobny sposób
urządził przecież swój jacht. Tu jednak znajdowało się mnóstwo zabytkowych
66
S
R
drobiazgów i stylowych mebli, które nadawały dość nowoczesnemu wnętrzu urok
tradycyjnych rezydencji.
- Jestem zaskoczona, że posiadasz tyle pięknych antyków.
- Dlaczego zaskoczona? Przecież wiesz, że uwielbiam piękne rzeczy. - Jego
głos przybrał aksamitną barwę.
- Po prostu nie wyglądasz na kogoś, kto przywiązuje dużą wagę do wyglądu
swojego otoczenia.
- Przeciwnie, ogromną wagę przywiązuję do swojego otoczenia. - Złapał ją
wpół, z przewrotnym uśmiechem.
- Powinnam już iść - powiedziała z trudem. - Masz naprawdę piękny dom.
- Dziękuję, choć osobiście wolę ranczo. Tam się czuję swobodniej. Jest też
oczywiście willa w Cozumel. Mam nadzieję, że w przyszłości zobaczysz każde z
moich miejsc.
Julia westchnęła ciężko. W przyszłości. Przed nimi nie ma żadnej przyszłości.
- To była cudowna noc - powiedział Nick, kiedy się żegnał z Julią przed
drzwiami jej domu. - Za kilka godzin znowu się zobaczymy.
- Nick, jesteś naprawdę niemożliwy. Wakacje się skończyły, muszę się zająć
pracą.
- Spotkajmy się w kawiarni Bohema o wpół do ósmej wieczorem, dobrze?
Będziesz miała cały długi dzień, aby nadrobić zaległości w pracy. Jeśli uda ci się
wyrwać wcześniej, zadzwoń. Będę czekał.
Nim zdążyła odpowiedzieć, pocałował ją w policzek i wrócił do samochodu.
Julia przekręciła klucz w drzwiach i weszła do środka. Oparła się o ścianę i
odetchnęła głęboko, próbując zapanować nad gonitwą myśli. Znała Nicka zaledwie
od czterech dni, a już wywrócił jej świat do góry nogami. A przecież go nie kocha,
nie może go kochać, nie powinna. Jednak coraz wyrazniej uświadamiała sobie, że
oddając mu swoje ciało, oddała także serce.
67
S
R
O dziesiątej Julia miała umówione spotkanie z Leonem Jeffersonem,
bankierem i przyjacielem rodziny. Ponieważ przyszła przed czasem, usiadła w holu,
przy stoliku, i dla zabicia czasu zaczęła przeglądać kolorowe czasopisma. Nie
zwracała najmniejszej uwagi na klientów banku, dopóki nie usłyszała znajomego
głosu. Odwróciła głowę i rozpoznała Tylera Wade'a, wiceprezesa Ransome Energy.
Już miała wstać i się przywitać, gdy spostrzegła, że Tyler jest pochłonięty rozmową
z jakimś mężczyzną. Postanowiła mu więc nie przeszkadzać i z powrotem sięgnęła
po gazetę. Obaj mężczyzni usiedli na fotelach niedaleko Julii i co jakiś czas wybu-
chali śmiechem. Julia, choć nie zamierzała podsłuchiwać, gdy się zorientowała, że
mówią o Nicku, przestała czytać.
- Ależ ty masz szczęście - ekscytował się znajomy Tylera. - Oddał ci swojego
konia? Pewnie musiałeś mu zapłacić fortunę za Strzałę. To jego najlepszy koń. Pro-
ponowałem mu sporą sumę za Zefira, ale odmówił.
- Ja zaproponowałem mu coś innego - odparł tajemniczo Tyler. - Pomyślałem,
że może, jeśli się z nim założę, uda mi się wygrać konia.
- A o co się założyliście?
- O to, że nie będzie w stanie uwieść w przeciągu dwóch tygodni pewnej
kobiety.
Julia zesztywniała, słysząc te słowa. W napięciu słuchała dalej.
- Ryzykowny zakład. - Rozmówca Tylera gwizdnął. - Gdzieś ty znalazł taką,
która by mu się oparła? To jakaś staruszka pod dziewięćdziesiątkę?
Tyler prychnął.
- Nie. Piękna, seksowna kobieta stanu wolnego przed trzydziestką.
- Czyli w typie Ransome'a. A co zaproponowałeś w zamian?
- Moje ferrari - odparł Tyler z udawaną nonszalancją.
Julia czuła, jak jej serce bije mocno. Miała nadzieję, że Tyler wypowie
wreszcie imię tej kobiety, którą miał uwieść Nick.
- Ferrari? Miałeś wiele do stracenia. Nie bałeś się takiego ryzyka?
68
S
R
- Owszem, ale z drugiej strony wiedziałem, że mam szansę. Ta dziewczyna nie
darzy Nicka sympatią. Konkurują ze sobą na polu zawodowym.
Julia poczuła, jakby ją ktoś oblał lodowatą wodą.
- To pewnie on też za nią nie przepada.
- To prawda - przytaknął Tyler. - Ale zdobycie jej miało być częścią jego
zemsty. Zabrał ją na romantyczny weekend na jachcie, ale masz pojęcie, że ona nie
uległa czarowi Nicka? Dzięki niej Strzała jest moja. Chyba zaproszę ją na kolację.
Obydwaj mężczyzni się roześmiali.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]