[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zamrożone. W rezultacie, aczkolwiek na papierze byłem całkiem zamożny, aktualnie moja
płynność finansowa wyglądała dość kiepsko i autentycznie miałem nadzieję, że Pierre'owi uda się
zmienić ten stan rzeczy.
Znalazłem go nieco w głębi Pola Marsowego. Siedział na zielonym, metalowym krześle w
kawiarni na świeżym powietrzu, obok karuzeli w wesołym miasteczku, boiska do koszykówki i
placyku zabaw dla dzieci z jednej strony, a z drugiej blisko dużego trawnika, na którym w
pogodniejsze dni rodziny rozkładały koce i urządzały sobie pikniki. Przed Pierre'em stały
porcelanowa filiżanka z espresso i czysta popielniczka. Kiedy podchodziłem, przywołał ładną
kelnerkę, która sprzątała sąsiedni stolik, i zamówił dla mnie cafe creme. Wstał, żeby podać mi rękę,
i przymrużył oczy, widząc moje okulary przeciwsłoneczne.
- Zmieniasz się przy mnie w Europejczyka, Charlie, non?
- To zarazliwe - odparłem. - Qa va?
- Oui. A u ciebie?
Puściłem jego dłoń.
- Doskonale. Pracuję nad nową książką. Złodziej i fandango.
- Ach, tres bien. - Gestem poprosił mnie, żebym usiadł. - I gdzie obecnie jest wielki monsieur
Faulks?
- W Rio. W rozdziale szesnastym przeniesie się na Kubę.
Pierre zmarszczył brwi.
- Na Kubę? Zeby coś ukraść?
- Jeszcze nie wiem. Ale Faulks musi się gdzieś ukryć.
- A kobieta?
- Zwykle wie, gdzie jakąś znalezć.
Puściłem oko, nie mówiąc nic więcej. Od wielu lat załatwiałem interesy z Pierre'em tylko przez
telefon, dlatego trochę dziwnie się czułem, spotykając się z nim osobiście. Jakaś część mnie
zastanawiała się, czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy nie zarzucali starego trybu postępowania,
utrzymując sprawy na maksymalnie biznesowym poziomie. To prawda, nasze stosunki zawsze były
serdeczne, ale teraz czułem, że znajdujemy się na skraju nowego terytorium, gdzie może pojawić
się przyjazń. Doświadczenie uczyło mnie, że zazwyczaj komplikuje to sytuację, ponieważ zwiększa
presję, aby nie zawieść tej drugiej osoby.
Niesamowite, tyle lat prowadziliśmy interesy przez telefon, a nigdy nie potrafiłem go sobie
wyobrazić. Był spowitym tajemnicą głosem w słuchawce. Nic więc chyba dziwnego, że kiedy
spotkaliśmy się po raz pierwszy, zaskoczył mnie jego wiek- zbliżał się do sześćdziesiątki - a
zwłaszcza fiołkoworóżowe znamię na skórze wokół lewego oka. Niczym utrwalona obwódka
powodowało, że jego twarz sprawiała wrażenie spaczonej - jakby prawa strona przybliżała się, a
jednocześnie lewa cofała w cień. Jeżeli w tym opisie Pierre wydaje się grozny, to niesłusznie.
Wręcz przeciwnie, znamię nadaje mu niewinny wygląd. A poza tym mężczyzna, który ubiera się
tak jak Pierre, nigdy nie mógłby zostać uznany za niebezpiecznego. Tego dnia miał na sobie
cytrynową sportową koszulę z zawiązanym luzno na szyi niebieskim jedwabnym szalem, brązowe
bawełniane spodnie i kremowe mokasyny.
Usiadłem i z przyzwyczajenia obrzuciłem spojrzeniem stoliki. Klientów było bardzo mało.
Zauważyłem Francuzkę w ciemnych okularach w stylu Jackie O, ukradkiem karmiącą swojego
pieska okruchami croissanta, a także ponurego, roztargnionego faceta z chyba drogim cyfrowym
aparatem fotograficznym. Najbliżej nas, bo w odległości około pięciu metrów, siedział jakiś
dżentelmen. Użyłem tego określenia, bo ubrany był w lniany, trzyczęściowy garnitur i miał na
głowie słomkowy kapelusz. Siedział twarzą do nas, a kiedy opuścił  Le Monde", aby przewrócić
stronę w gazecie, dostrzegłem złotą dewizkę kieszonkowego zegarka. Na jego stoliku, obok
opróżnionego do połowy dzbanuszka z kawą, stało kompaktowe radio, a ponieważ sprawiał
wrażenie, że go słucha - miał w uszach małe słuchawki - stwierdziłem, że nasza prywatność raczej
nie jest zagrożona.
- Masz coś dla mnie? - zapytałem Pierre'a.
Kiwnął głową, upijając łyk espresso.
- Byłbyś zainteresowany? Myślałem, że może z powodu książki...
Machnąłem ręką, rozwiewając jego wątpliwości.
- Jestem zainteresowany.
- Dobrze. - Przerwał, gdy kelnerka stawiała przede mną kawę. Nawet przez piramidkę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl