[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wane szalbierstwo. Według nich noc św. Bartłomieja to była combinazione polityczna.
Dla przyczyn wytłuszczonych wyżej uwięzienie za długi jest wydarzeniem sądowym na
prowincji tak rzadkim, że w przeważnej ilości miast nie istnieje dom karny dla tego celu. W
takim razie wtrąca się dłużnika do tego więzienia, w którym zamyka się aresztowanych,
uwięzionych, oskarżonych i skazanych. Takie są poszczególne nazwy, jakie w obliczu prawa
kolejno przybierają ci, których lud nazywa pospolicie zbrodniarzami. Dawida umieszczono
tedy tymczasowo w jednej z izdebek angulemskiego więzienia, którą może świeżo opuścił
jakiÅ› skazaniec odsiedziawszy swÄ… karÄ™. WtrÄ…cony do aresztu, z przyznanÄ… przez prawo sumÄ…
na miesięczny koszt wyżywienia, Dawid znalazł się w obliczu grubego jegomości, który dla
tych nieszczęśników staje się potęgą większą niż król: dozorca więzienny! Na prowincji nie
istnieje typ dozorcy chudego. Przede wszystkim, to miejsce jest niemal synekurą; następnie,
dozorca jest niby oberżysta niepłacący czynszu za lokal: żywi się bardzo dobrze, żywiąc bar-
dzo licho więzniów, których lokuje, tak samo jak oberżysta, wedle ich środków. Znał Dawida
89
z nazwiska, przez ojca zwłaszcza, toteż miał na tyle zaufania, aby go dobrze umieścić na jed-
ną noc, mimo, że drukarz był bez grosza.
WiÄ™zienie w Angoulême datuje siÄ™ z bardzo dawnych czasów i nie wiÄ™cej doznaÅ‚o zmian
niż katedra. Furta jego jest klasyczna: brama nabijana gwozdziami, mocna, zużyta, niska, o
budowie tym bardziej cyklopiej, ile że ma jakby jedyne oko na czole w otworku zwanym ju-
daszem , przez który odzwierny ogląda przybysza, nim otworzy. Na parterze wzdłuż fasady
biegnie korytarz; na ten korytarz wychodzą liczne cele, których okna, wysokie i opatrzone
koszykami, otrzymują mdłe światło z podwórza. Dozorca zajmuje mieszkanie oddzielone od
tych cel sklepioną sienią, która przegradza parter na dwie części; na końcu tej sieni znajduje
się krata zamykająca wyjście na dziedziniec. Dozorca zaprowadził Dawida do pokoiku w po-
bliżu sieni tuż prawie koło swego mieszkania. Stary wyga pragnął zatrzymać w sąsiedztwie
swoim człowieka, który, zważywszy jego wyjątkową pozycję, mógł mu służyć za towarzy-
stwo.
To najlepszy pokój rzekł widząc, iż Dawid zdumiał się na widok lokalu.
Mury były z kamienia, dość wilgotne. Okna, bardzo wysoko umieszczone, miały kraty że-
lazne. Kamienna posadzka wiała lodowatym chłodem. Słyszało się regularny krok strażnika,
przechadzającego się w korytarzu. Ten szmer, monotonny jak przypływ morza, nasuwa bez
ustanku tę myśl: Pilnują cię! Nie jesteś wolny! Wszystkie te szczegóły, ten całokształt wra-
żeń, mają niezmierny wpływ na duchowy stan uczciwych ludzi. Aóżko, które wskazano Da-
widowi, było ohydne; ale uwięzieni przechodzą tak gwałtowny wstrząs pierwszej nocy, że
dopiero na drugi dzień uświadamiają sobie twardość legowiska. Dozorca starał się być miły i
oczywiście zaproponował więzniowi, aby się przechadzał aż do zmroku. Cierpienie Dawida
zaczęło się dopiero z chwilą ułożenia na spoczynek. Regulamin bronił więzniom światła,
trzeba było pozwolenia samego prokuratora, aby uwięzionego za długi zwolnić z przepisów,
które niewątpliwie miały na uwadze jedynie ludzi będących w zatargu ze sprawiedliwością.
Dozorca ofiarował Dawidowi gościnność u siebie, ale wreszcie, w godzinie spoczynku, trzeba
było więznia zamknąć. Biedny wynalazca poznał wówczas ohydę więzienia i grubość jego
obyczajów, która go przejęła odrazą. Ale, mocą reakcji właściwej myślicielom, odizolował się
w tej samotności, ocalił się w niej utonąwszy w owym marzeniu, jakie poeci zdolni są snuć na
jawie. Nieszczęśliwy, zaczął wreszcie ogarniać myślą swoje sprawy. Więzienie popycha do
rachunku sumienia. Dawid spytał sam siebie, czy spełniał obowiązki głowy rodziny. Jakaż
musiała być rozpacz jego żony! Czemu, jak mówiła Maryna, nie postarał się najpierw zarobić
dosyć pieniędzy, aby móc pózniej oddać się do woli wynalazkom?
Jak zostać w Angoulême pomyÅ›laÅ‚ po takim skandalu? Skoro wyjdÄ™ z wiÄ™zienia, co
się z nami stanie? Gdzie się podziać?
Przyszły mu wątpliwości co do odkrytej przez siebie metody. Była to chwila lęku, jaką
zdolni są zrozumieć tylko wynalazcy! Z jednej wątpliwości w drugą, Dawid zaczął widzieć
jasno swÄ… sytuacjÄ™ i sam powiedziaÅ‚ sobie to, co Cointetowie mówili staremu Séchard, i co
Petit Claud przed chwilą mówił Ewie:
Przypuściwszy, że wszystko pójdzie dobrze, cóż będzie przy wprowadzaniu w praktykę?
Trzeba uzyskać patent, skąd wziąć na to pieniędzy?... Trzeba mi fabryki, gdzie bym mógł
przeprowadzić badania na szerszą skalę, to znaczy wydać swoją tajemnicę!... Och! Jakąż Pe-
tit Claud miał słuszność!
Z najciemniejszego więzienia tryska nieraz najżywsze światło.
Ba rzekł Dawid zasypiając na tapczanie, na który rzucono ohydny materac kryty brązo-
wym, bardzo grubym suknem Petit Claud zajdzie tu z pewnością jutro rano.
Dawid był tedy sam z siebie bardzo dobrze przygotowany, aby wysłuchać propozycyj, ja-
kie mu żona przynosiła z obozu wrogów. Skoro Ewa uściskała męża i siadła w nogach łóżka
(był tam tylko jeden najpospolitszy drewniany stołek), spojrzenie jej padło na ohydny kubeł w
kącie i na mury upstrzone nazwiskami i napisami poprzedników Dawida. Wówczas z oczu jej,
90
zaczerwienionych od płaczu, zaczęły na nowo cieknąć łzy. Znalazła jeszcze łzy, po wszyst-
kich, które wylała, na widok męża w roli zbrodniarza!
Oto więc dokąd może zawieść żądza sławy! wykrzyknęła. O mój aniele, porzuć tę
drogę!... Idzmy razem ubitą ścieżką, nie szukajmy nagłej fortuny... Tak mało mi trzeba, aby
być szczęśliwą, zwłaszcza po tym, co wycierpiałam!... I gdybyś wiedział!... To hańbiące wię-
zienie nie jest naszym największym nieszczęściem!... Patrz!...
Podała list Lucjana, który Dawid skwapliwie przeczytał; aby go pocieszyć, przytoczyła
okrutny sÄ…d adwokata o Lucjanie.
Jeśli Lucjan się zabił, to już się stało rzekł Dawid jeśli zaś nie stało się w tej chwili,
nie zabije się już: nie potrafi, jak sam mówi, mieć woli dłużej niż jeden ranek...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]