[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedzieć coś innego, zapytał:  Zastałem panią Kelton?
37
RS
 Rozmawia przez telefon. Może pan usiądzie. To na pewno nie
potrwa długo.  Z trudem odrywając wzrok od jego szerokich ramion,
wróciła do przerwanej rozmowy.  Bardzo przepraszam. Mówiła pani, że z
moją babcią wszystko w porządku. Skoro tak, to o co chodzi?
J.T. kątem oka widział, jak Amy podnosi się z krzesła za biurkiem. Nie
wiedział, czy robi to dlatego, by nie słyszał, co mówi, czy też zaskoczyło ją
coś, co usłyszała.
 Zamykacie? Cały dom?  W jej głosie brzmiało szczere
niedowierzanie.  Przecież mówiła pani, że gwałtowne zmiany jej nie służą.
 Przez dłuższą chwilę słuchała w milczeniu, z coraz większym
zatroskaniem. W końcu sięgnęła po notatnik.
Z tego, co J.T. udało się wyłapać, zrozumiał, że coś się dzieje z babcią
dziewczyny. Pamiętał prawie wszystko, co mówiła w windzie. Wyczuła jego
zniechęcenie i brak entuzjazmu dla nowego przedsięwzięcia. Opowiadając o
nurkowaniu, sprawiła, że zapragnął zniknąć na parę dni, wypłynąć w morze
jachtem... Karcąc się w duchu za podsłuchiwanie, wyjął z kieszeni telefon
komórkowy i zaczął sprawdzać wiadomości. Ostatnie osiem dni spędził w
Seattle na naradach z Grayem. Unikając ojca, pracowali nad rozbudową
placówek firmy na miejscu i w Jansen w stanie Waszyngton. J.T. stawiał
sobie za punkt honoru dotrzymanie każdego terminu, a im projekt był
bardziej skomplikowany, tym bardziej się mobilizował.
Zawsze mierzył wysoko. Niezależnie od tego, czy chodziło o sport,
karty czy o nieruchomości. Pracował ciężko i grał ostro, nie kryjąc, że
pociąga go wszystko, co niesie ze sobą ryzyko, nie naruszając przy tym
prawa. Jego biznesowi partnerzy dobrze o tym wiedzieli; mogli z góry
zakładać, że przed niczym się nie zawaha i dotrzyma zobowiązania. A w
38
RS
kwestii osobistych zobowiązań... Cóż, po prostu żadnych nie podejmował.
Tyle razy sam doznał zawodu, że wolał unikać niepotrzebnych rozczarowań.
Prace w Seattle przebiegały zgodnie z planem, mógł więc w pełni
skupić się na budowie pod Nowym Delhi. Przedsięwzięcie miało zostać
ukończone za rok. Przez niedorzeczne ultimatum ojca mogło się okazać, że
J.T. osobiście nie doprowadzi do końca ani tego, ani żadnego innego
projektu HuntComu.
Dlatego powinien był zaprosić Candace na kolację. Tyle że do tej pory
nie znalazł na to czasu.
 I nie można zebrać funduszy?
Odruchowo nadstawił ucha. Amy słuchała, kiwając głową. Wydawało
mu się, że widzi smutek w jej ciemnych oczach. Odniósł wrażenie, że jest
bardziej zalękniona niż wtedy w windzie. Powiedziała do osoby po drugiej
stronie linii, że zadzwoni, jak przemyśli sprawę, bo przecież coś trzeba
zrobić, po czym z westchnieniem odłożyła słuchawkę i wcisnęła guzik w
konsoli.
 Jest pan Taylor. Mam go wprowadzić? Dobrze.
Odwróciła się z uprzejmym uśmiechem, najwyrazniej nauczona
skrywać osobiste troski.
 Candace zaraz do pana wyjdzie.
Zastanawiał się, jak często jest zmuszona tłumić w sobie emocje.
Sądząc po tym, jak szybko przybrała maskę profesjonalizmu, można było
przypuszczać, że ma niemałą praktykę.
 Nie ma pośpiechu  odparł J.T., choć nienawidził czekać. Nie zwykł
snuć domysłów, kiedy istniała możliwość uzyskania jasnej odpowiedzi.
Chciał wiedzieć, co trapi Amy. Uznawszy, że wtedy w windzie poznali się
39
RS
na tyle, że ma prawo zadać pytanie, podszedł do biurka. Nie zdążył jednak
otworzyć ust, gdy w drzwiach recepcji pojawiła się Candace.
 Jared, najmocniej przepraszam, że kazałam panu czekać. Miło pana
znów widzieć.
Poprzestawszy na niepewnym uśmiechu skierowanym do Amy,
podszedł do jej przybranej siostry. W eleganckim czarnym kostiumie od
modnego projektanta poruszała się z gracją modelki. Wszystko w niej było
doskonałe: twarz, włosy, olśniewający uśmiech, figura. J.T. nie mógł tego
nie zauważyć.
 Mnie także jest miło  odpowiedział.  Jak tam wstępny projekt
kampanii? Już gotowy?
 Mamy kilka pomysłów, którymi chcielibyśmy się z panem podzielić
 potwierdziła.  To wstępne założenia.
 Oczywiście.
 Amy?  Candace uniosła starannie wymodelowaną brew.  Możesz
powiadomić ludzi z zespołu, żeby dołączyli do nas w sali konferencyjnej za
pięć minut?
To, co według przewidywań J.T. powinno zająć dziesięć minut, trwało
dwadzieścia. Zobaczył kilka projektów logo przedstawionych w formie
multimedialnej prezentacji i parę chwytliwych sloganów reklamowych, a
potem znienacka Candace spytała go, czy ma jakieś hasło przewodnie.
Poproszono go też, żeby dostarczył zdjęcia budynków, które projektował i
realizował. Grafik miał je skatalogować na jego stronie internetowej.
Kierownik artystyczny uważał, że jakiś szczególnie ciekawy detal może
posłużyć jako tło strony tytułowej folderu. To nie wszystko. Wytknięto mu,
choć bardzo delikatnie, że dał im niewiele materiałów, na których mogliby
się oprzeć. Candace była nastawiona entuzjastycznie do całej sprawy i nie
40
RS
kryła, że sukces klienta jest największą motywacją dla jej zespołu. J.T. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pruchnik.xlx.pl